Gra o władzę w PO

Wydarzenia wokół Andrzeja Czumy oprócz ogromnego kolorytu za który odpowiada sam zaintersowany mają dużo poważniejsze tło polityczne. Nie zamierzam oczywiście bronić ministra, bo w klopoty wpakował się w znacznej mierze na własne życzenie. Gołym okiem widać, że PO mimo ciągle ogromnego poparcia społecznego znalazło się w politycznych kleszczach. Nie ma żadnych istotnych dla państwa reform. Te które wprowadzono rozsypały się, albo ze względu na złe przygotowanie, albo brak pieniędzy. Rząd nie potrafi znaleźć jakiejkolwiek koncepcji walki z kryzysem. Mechaniczne cięcia w momencie, gdy zabrakło pieniędzy to nie jest koncepcja. Poparcie zazęło spadać i spadać będzie w takim tempie jak rośnie bezrobocie. Przypominam, że kilka tygodni temu między innymi przewidywałem taki rozwój sytuacji gospodarczej. W takiej sytuacji zaczyna się szukanie winnego. Zawsze pierwszym kandydatem do takiej roli jest premier i szef partii., który w dodatku jest też kandydatem na prezydenta Na jego miejsce jest kilku chętnych: Grzegorz Schetyna, Bronisław Komorowski, Radosław Sikorski...itd. Frakcja Schetyny rozrosła się tak znacząco, że już dzisiaj przypisuje mu się większą władzę niż Tuskowi. Prawe skrzydło nie może jej zrównoważyć, bo zostało już dawno temu zmasakrowane. Tusk ma polityczny radar, który sygnalizuje mu ogromne niebezpieczeństwo dla jego dalszej kariery. W takiej sytuacji musi uprawiać politykę balansu. Nominacja Andrzeja Czumy, ale również odwolanie Zbigniewa Ćwiąkalskiego, reprezentanta lobby żywotnych sił III RP (wystarczy spojrzeć na listę jego klientów) miało służyć polityce balansu. To oczywiście nie spodobało się ani układowi oligarchicznemu, ani wywodzącemu się bezposrednio ze służb, ani też mainstreamowi medialnemu. Wykonali na Czumie egzekucję zanim ten stał się groźnym przeciwnikiem. Dzisiaj spokojnie może pozostać na swoim stanowisku, jest słaby i osaczony. Prawdopowodnie polityka balansu załamała się ostatecznie. Tusk może wiec utrzymać się przy władzy sięgając do porozumienia z zewnątrz. Ma do wyboru SLD, które jest słabe i rozbite, a poza tym wsparłoby tylko Schetynę lub rozmowy z PiS-em. Nie koniecznie musi to oznaczać od razu koalicję. Wie to już prezydent i lider PiS i wyciagają rękę do premiera. Mają przy tym doskonałe uzasadnienie: kryzys gospodarczy wymaga współpracy. Tusk próbuje na razie ratować prawe skrzydło, ale pogrąża się przez to jeszcze bardziej. Ciekawe jak bardzo pogubił się w tym wszystkim Niesiołowski, który w żadaniach Schetyny i publikacji Polityki dostrzega wredne działania PiS-u. Tym razem wróg nie pasuje mu do rzeczywistości. Podobno najczęstszą przyczyną schizofrenii jest sprzeczność ról, które przychodzi nam życiu odgrywać.