Rostowski staje na głowie...

1. Przez cały poprzedni rok trwały jego usilne starania, aby choćby na papierze dług publiczny nie przekroczył 50% PKB czyli I pierwszego progu ostrożnościowego z ustawy o finansach publicznych. W tym celu zdecydowano się nie zaliczać do sektora finansów publicznych Krajowego Funduszu Drogowego, choć fundusz ten emitując obligacje drogowe zaciąga przecież zobowiązania w imieniu Skarbu Państwa. Już w roku 2009 było to kilkanaście miliardów złotych, a emisja kolejnych serii tych papierów są przygotowywane. W tym celu corocznie zaniżana jest dotacja do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przynajmniej o kilkanaście miliardów złotych . W tym roku do dochodów tego funduszu wpisano 7,5 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej, a i tak będzie on musiał do końca roku pożyczyć około 4 mld zł aby wypłacić na czas emerytury i renty. Projekt budżetu na 2011 rok przewiduje wzięcie kolejnych 4 mld zł z FRD i kolejne miliardy pożyczane w bankach. Ale te zobowiązania nie są wliczane do długu publicznego. Na koniec roku minister finansów posunął się nawet do manipulacji kursem złotego, wzmacniając złotego (poprzez wymianę na rynku euro na złote) aby część naszego długu publicznego wyrażona w walutach obcych po przeliczeniu na złote kursem z 31 grudnia była możliwie jak najmniejsza.

2. W tym roku Rostowski forsował zmniejszenie składki przekazywanej do OFE ,co pozwoliło by zmniejszyć dotacje do FUS o przynajmniej 14 mld zł, a więc 1% PKB i zamieszanie w tej sprawie trwało przez kilka miesięcy. W końcu po spotkaniu z Prezesami OFE Premier Tusk zdecydował, ze wszystko pozostaje po staremu. Ciągle trwają również starania Rostowskiego w Komisji Europejskiej aby zmienić definicję długu publicznego, w konsekwencji czego środki przekazywane corocznie do OFE nie były by zaliczane do długu publicznego ale do transferów w ramach sektora finansów publicznych. W przypadku Polski zmniejszało by to dług publiczny , o przynajmniej 10 % PKB ale Komisja Europejska jest na te propozycje oporna. Do dochodów budżetowych dopisywane są wysokie wpływy z prywatyzacji, bardzo wysokie wpływy z dywidend ze spółek Skarbu Państwa i wpłaty z zysku NBP choć nie wiadomo jak ten zysk będzie się kształtował. Wszystko to na papierze pozwala zmniejszać deficyt budżetowy, a w konsekwencji dług publiczny.

3. Mimo tych wszystkich zabiegów na koniec 2009 roku według Komisji Europejskiej dług publiczny naszego kraju wyniósł 51% PKB choć minister Rostowski upiera się, ze było to tylko 49,9% PKB co nie powoduje konieczności podejmowania działań restrykcyjnych w budżecie na rok 2011. W tej sytuacji kiedy coraz bardziej prawdopodobne jest przekroczenie przez dług publiczny kolejnej granicy czyli 55% PKB (II próg ostrożnościowy) minister finansów szuka więc rozpaczliwie jakiś rozwiązań, które pozwalały by choćby sztucznie obniżać wielkość długu publicznego. Taki rozwiązaniem ma być teraz zaliczenie przedsiębiorstwa Lasy Państwowe do sektora finansów publicznych tylko dlatego, że to firma zasobna. W tamtym roku jego przychody sięgnęły blisko 6 mld zł a skumulowany zysk blisko 2 mld zł. Gdyby takiej operacji dokonać dług sektora choćby przejściowo (zakładając,że kiedyś te pieniądze lasom zostaną zwrócone) mógłby zostać zmniejszony o 2 mld zł. I pewnie to rozwiązanie zostanie przeforsowane w Parlamencie.

4. Ta zadziwiająca ekwilibrystyka jest uprawiana tylko po to aby nie pokazać prawdziwego stanu finansów publicznych. Jak bowiem inaczej nazwać decyzje, na podstawie których KFD nie jest zaliczany do sektora finansów publicznych (dlatego ,że ma już kilkanaście miliardów złotych zobowiązań) a będzie tam przedsiębiorstwo Lasy Państwowe (tylko dlatego,że wypracowało 2 mld zł zysku). Przychylni rządowi ekonomiści jak zwykle będą chwalić tego rodzaju działania, podkreślając konsolidację finansów publicznych, ale gołym okiem widać, że chodzi o poprawę stanu finansów naszego kraju tylko na papierze. Bo przecież powstające jak grzyby po deszczu zobowiązania Skarbu Państwa w różnych częściach systemu finansów publicznych to zobowiązania rzeczywiste, które wcześniej czy później trzeba będzie uregulować. Ta ekwilibrystyka Rostowskiego to także gra z rynkami finansowymi. Gdyby ujawniono,że nasz dług publiczny już na koniec tego roku przekracza 55% PKB, a w roku 2011 może przekroczyć 60%, to skończyłoby się łatwe finansowanie długu przez emisję kolejnych transz obligacji. I tego Rostowski boi się najbardziej, bo nerwowa reakcja rynków w roku wyborczym, mogłaby oznaczać tylko jedno, pożegnanie się z władzą przez Donalda Tuska.

 

Przez cały poprzedni rok trwały jego usilne starania, aby choćby na papierze dług publiczny nie przekroczył 50% PKB czyli I pierwszego progu ostrożnościowego z ustawy o finansach publicznych.