Kupujemy czas czyli budżet na 2011 rok

1. Premier Tusk już parokrotnie publicznie mówił o kupowaniu czasu do wyborów na jesieni 2011 roku. Ostatni raz wtedy kiedy ogłaszał decyzję polityczną dotyczącą podwyżki stawek podatku VAT o 1 pkt. procentowy. Właśnie do opinii publicznej trafia coraz więcej szczegółów związanych z przyjętym przez rząd w poprzednim tygodniu projektem budżetu na rok 2011 i nawet życzliwi temu rządowi ekonomiści coraz mocniej mówią o nierealistycznych wielkościach makroekonomicznych zawartych w tym dokumencie. Można odnieść wręcz wrażenie, że Premier Tusk doszedł do wniosku,że przedłożenie przez rząd w Sejmie jakiegokolwiek dokumentu, który nazwie się projektem budżetu na rok następny zostanie przyjęte życzliwie, bo przecież dla rządu Platformy nie ma żadnej rozsądnej alternatywy. Taka jest bowiem od wielu miesięcy główna linia propagandowa najbardziej opiniotwórczych mediów.

2. W projekcie przyjęto więc 3,5% wzrost PKB, stosunkowo niską inflację wynoszącą 2,3%, bardzo niską stopę bezrobocia wynoszącą 9,9% i najbardziej eksponowaną wielkość, deficyt budżetowy wynoszący 40,2 mld zł,a więc aż o 12 mld zł mniejszy niż ten w roku 2010. Wzrost gospodarczy tylko z pozoru wygląda na realistyczny. W tym roku po II kwartałach wynosi 3% PKB dlaczego więc w roku następnym miałby nie być o 0,5 pkt. procentowego wyższy? Wątpliwości jest w tej sprawie kilka przy czym dwie z nich są naprawdę istotne. Pierwsza to informacje płynące ze USA. Tamtejsi ekonomiści coraz częściej mówią o nadejściu drugiej fali kryzysu finansowego, a w konsekwencji i gospodarczego, a prawdopodobieństwo jej wystąpienia oceniają od 30 do 60 % czyli bardzo wysoko. Druga to taka,że struktura wzrostu naszego PKB jest oparta głównie na popycie wewnętrznym (na 3,5% wzrostu PKB w II kwartale złożyły się spożycie ogółem 2,2 pkt , akumulacja 1,6 pkt (w tym popyt inwestycyjny -0,3 pkt, a wzrost zapasów 1,9 pkt) i popyt zagraniczny czyli tzw. eksport netto -0,3 pkt). Jeżeli jednocześnie w projekcie budżetu założono wzrost tzw. obniżonych stawek VAT o 2 punkty procentowe, podstawowej o 1 pkt procentowy to nieuchronnie będzie to oznaczało osłabienie popytu wewnętrznego, jak wynika z powyższego najważniejszego czynnika odpowiedzialnego za nasz wzrost gospodarczy. Tym czynnikiem mimo napływających środków europejskich nie będzie także popyt inwestycyjny ten bowiem już teraz zaczyna wpływać negatywnie na wzrost (czyli go obniża) podobnie jak eksport którego przyrost jest wolniejszy niż przyrost importu, a tym samym tzw. wskaźnik eksportu netto już teraz ujemnie wpływa na wzrost gospodarczy. Trudno spodziewać się jakiegoś gwałtownego przyrostu inwestycji, a także eksportu ze względu na wzmacnianie złotego między innymi poprzez działania samego ministra finansów (wymiana miliardów euro pochodzących z budżetu UE na złote na rynku, a nie w NBP), więc 3,5 % wzrost PKB w roku następnym może okazać się iluzoryczny.

3.Równie nierealne jest zmniejszenie stopy bezrobocia o ponad 2 pkt procentowe. Skoro bezrobocie na koniec tego roku będzie wynosiło 12,3% czyli będzie podobne jak na początku tego roku przy 3% wzroście PKB, to dlaczego przy 3,5% wzroście PKB w roku następnym bezrobocie ma spaść aż ponad 2,4 %pkt procentowego? Minister Rostowski tego nie wyjaśnia ale taki zapis pozwala mu przyjąć wyraźnie niższe dotacje budżetowe do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, Funduszu Pracy jak i zapisać wyższe niż w rzeczywistości wpływy do Narodowego Funduszu Zdrowia. Wygląda więc na to,że wszystkie te wielkości makroekonomiczne nieźle wyglądają na papierze, a że będą miały mało wspólnego z rzeczywistością gospodarczą roku 2011, to tym na razie nie należy sobie zaprzątać głowy.

4. Ale w projekcie budżetu na 2011 rok są jeszcze inne zapisy, powodujące jego niską wiarygodność. Zapisanie 15 mld zł przychodów z prywatyzacji w sytuacji kiedy w tym roku ma ona przynieść aż 25 mld zł, wydaje się mało prawdopodobne, bo do sprzedania będą już mniej atrakcyjne składniki majątku, co przy słabiej koniunkturze na giełdzie nie pozwoli osiągać korzystnych cen. Zapisano również ponad 9 mld zł dochodów z dywidend ze spółek skarbu państwa choć już w tym roku kiedy dochody te mają wynieść tylko 4 mld zł z ich zgromadzeniem minister skarbu ma ogromne kłopoty (mimo upływu prawie III kwartałów zrealizował zaledwie 1/3 przewidywanych dochodów z dywidendy). Jest wreszcie po stronie dochodowej zapisane 1,7 mld zł wpłaty z zysku NBP, choć nie wiadomo jakim wynikiem finansowym w tym roku zakończy swoją działalność bank centralny, a ponadto do tej pory wpłata z zysku zawsze służyła spłacie zadłużenia , a nie finansowaniu bieżących wydatków budżetowych.

5. Z tego wszystkiego widać, że projekt budżetu na 2011 rok, został sklecony byle jak i oparty często na mało realistycznych wielkościach makroekonomicznych, byleby tylko przekazać go w terminie do Parlamentu. Rząd boi się jak ognia jakiejś poważniejszej dyskusji nad tym dokumentem ponieważ wyszło by na jaw, że na szeroką skalę stosuje kreatywną księgowość. A ujawnienie tego faktu może spowodować natychmiastową reakcję rynków, które zażądają za finansowanie polskiego długu znacznie wyższych odsetek . A to było by niesłychanie groźne dla możliwości obsługi długu przez polski budżet, gdzie już w tej chwili na ten cel przeznacza się ponad 40 mld zł rocznie. Znaczne podniesienie tej kwoty, oznaczało by po prostu poddanie w wątpliwość możliwości obsługi długu, a od tego tylko krok do sytuacji Grecji. Rządowi pijarowcy podpowiedzieli, dajemy więc nawet nierealistyczny projekt budżetu do Sejmu i kupujemy czas do wyborów parlamentarnych na jesieni 2011 roku. A po ich wygraniu naprawdę „was urządzimy”

Premier Tusk już parokrotnie publicznie mówił o kupowaniu czasu do wyborów na jesieni 2011 roku. Ostatni raz wtedy kiedy ogłaszał decyzję polityczną dotyczącą podwyżki stawek podatku VAT o 1 pkt. procentowy.