Deficyt mniejszy ale dług powyżej 800 mld zł

1. Rząd przyjął projekt budżetu na 2011rok i życzliwi ekonomiści i jeszcze bardziej życzliwe media ocenili,że jest to budżet ambitny bo deficyt budżetowy będzie aż o 12 mld zł mniejszy od tego jaki zaplanowano w roku 2010. Rzeczywiście rząd zaplanował, stosunkowo wysoki wzrost gospodarczy wynoszący 3,5% PKB, niską inflację 2,3% i wyraźny spadek stopy bezrobocia do 9,9% przy przewidywanym na koniec tego roku przekraczającym 12%. Konsekwencja tego optymizmu jest ograniczenie deficytu do 40,2 mld zł, podczas kiedy ten planowany na koniec 2010 roku miał wynieść 52 mld zł (prawdopodobnie będzie mniejszy między innymi w związku z wysoką wynoszącą aż 4 mld zł wpłatą z zysku Narodowego Banku Polskiego).

2. Tyle tylko,że są bardzo poważne wątpliwości czy ten optymizm podzieli rzeczywistość gospodarcza naszego kraju. Już w tym roku wyraźnie widać,że wzrost PKB wisi na popycie wewnętrznym (na 3,5% wzrostu PKB w II kwartale złożyły się spożycie ogółem 2,2 pkt , akumulacja 1,6 pkt w tym popyt inwestycyjny -0,3 pkt, a wzrost zapasów 1,9 pkt i popyt zagraniczny -eksport netto -0,3 pkt). Jeżeli jednocześnie w projekcie budżetu założono wzrost stawek VAT obniżonych o 2 punkty procentowe, podstawowej o 1 pkt procentowy to nieuchronnie będzie to oznaczało popytu wewnętrznego czyli najważniejszego czynnika odpowiedzialnego za wzrost gospodarczy.

Tym czynnikiem mimo napływających środków europejskich nie jest popyt inwestycyjny ten bowiem już teraz zaczyna wpływać negatywnie na wzrost (czyli go obniża) podobnie jak eksport którego przyrost jest wolniejszy niż przyrost importu a tym samym eksport netto już ujemnie wpływa na wzrost gospodarczy. Ponieważ trudno spodziewać się jakiegoś gwałtownego przyrostu inwestycji a także eksportu ze względu na wzmacnianie złotego także poprzez działania samego ministra finansów więc 3,5 % wzrost PKB wydaje się jednak założeniem zbyt optymistycznym.

Poza tym coraz częściej ekonomiści zakładają wystąpienie 2 fali kryzysu finansowego w gospodarce światowej (ekonomiści amerykańscy twierdzą ,że prawdopodobieństwo wystąpienia tego zjawiska w ich gospodarce wynosi aż 60%), co oczywiście oznaczało by przeniesienie go do gospodarki europejskiej, a więc i polskiej.

3.Równie nierealne jest zmniejszenie stopy bezrobocia o ponad 2 pkt procentowe. Skoro bezrobocie na koniec tego roku będzie tylko lekko mniejsze od bezrobocia na początku tego roku o 0,2-0,3 pkt procentowego przy 3% wzroście PKB, to dlaczego przy 3,5% wzroście PKB w roku następnym bezrobocie ma spaść aż ponad 2 pkt procentowe. Ale taki zapis pozwala ministrowi finansów przyjąć wyraźnie niższe dotacje budżetowe do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych , Funduszu Pracy jak i wyższe niż w rzeczywistości wpływy do Narodowego Funduszu Zdrowia. Wygląda więc na to,że wszystkie te wielkości makroekonomiczne nieźle wyglądają na papierze, a że będą miały mało wspólnego z rzeczywistością gospodarczą roku 2011, to tym dla nich gorzej.

4. Mimo tego optymizmu rządzących nie da się jednak ukryć znaczącego przyrostu deficytu finansów publicznych ( w roku 2011 w dalszym ciągu około 6% PKB) i ciągle gwałtownego przyrostu długu publicznego. Według Komisji Europejskiej dług ten już na koniec roku 2009 wyniósł aż 684 mld zł czyli 51 % PKB (a więc przekroczył I próg ostrożnościowy) choć minister finansów z uporem godnym lepszej sprawy ciągle podaje, że wyniósł on tylko 49,9% PKB.

W tej sytuacji na koniec roku 2010 będzie to kwota co najmniej 750 mld zł a na koniec 2011 kwota ponad 800 mld zł czyli na pewno powyżej 55% PKB ( a więc przekroczenie II progu ostrożnościowego). Ten gwałtowny przyrost długu odbywa się mimo masowej wyprzedaży majątku narodowego nazywanej przez rząd prywatyzacją choć z prywatyzacją ma to niewiele wspólnego. W roku 2009 była to kwota 12 mld zł , w 2010 ma to być aż 25 mld zł, a w 2011 15 mld zł i prawdopodobnie to oznacza,że w następnych latach nie będzie już co sprzedawać.

5. Najwyższy już czas zapytać Premiera Tuska, o prawdziwe efekty jego rządzenia Cały czas bowiem rozwijamy się gospodarczo (osławiona zielona wyspa), oszczędzamy (ministrowie w świetle kamer już drugi rok z rzędu deklarują Premierowi miliardowe oszczędności),a dług publiczny rośnie w zastraszającym tempie. Kiedy ekipa Tuska przejmowała władzę wynosił 520 mld zł, kiedy będzie kończyła swoją 4 kadencję dług ten będzie wynosił ponad 820 mld zł a więc wzrośnie o 300 mld zł co po obecnym kursie oznacza ponad 90 mld USD. Gierek przez 10 lat pożyczył ok. 25 mld USD. Tusk przez 4 lata 90 mld USD przy czym wyprzeda majątek narodowy przynajmniej za 50 mld zł, a więc ponad 15 mld USD. Gdyby nie to Tusk w ciągu kadencji zadłużyłby nas na ponad 100 mld USD. I to są prawdziwe rezultaty tych rządów.

Rząd przyjął projekt budżetu na 2011rok i życzliwi ekonomiści i jeszcze bardziej życzliwe media ocenili,że jest to budżet ambitny bo deficyt budżetowy będzie aż o 12 mld zł mniejszy od tego jaki zaplanowano w roku 2010.