Znów „piar” zamiast poważnej debaty

1.Wydawało się, że sprawa stanu naszych finansów publicznych powinna być najpoważniejszą sprawą pod słońcem ale po paru wypowiedziach polityków partii rządzącej między innymi Marszałka Grzegorza Schetyny i nowego szefa klubu Platformy Tomasza Tomczykiewicza, widać że w rządzie w tej sprawie zwyciężył i tak wszechobecny piar. Wczoraj po spotkaniu kierownictwa klubu Platformy z szefem rządu i ministrem finansów, zakomunikowano, że nie wzrosną ani podatek PIT, ani podatek CIT, ani składka rentowa, wzrośnie tylko i to zaledwie o 1 pkt. procentowy podstawowa stawka VAT i to tylko na okres 3 lat. To komunikat, który nie powinien specjalnie zaszkodzić Platformie, szczególnie przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi tyle tylko, że tego rodzaju decyzja nie rozwiązuje problemu pogarszającego się w zastraszającym tempie stanu naszych finansów publicznych.

2. Deficyt finansów publicznych wzrósł gwałtownie z 1,9 % PKB na koniec 2007 roku do 7,1% PKB na koniec 2009 roku co oznacza, że wynosi około 100 mld zł rocznie i mniej więcej o tyle corocznie przyrasta nasz dług publiczny. Na koniec 2007 roku wynosił on ok.520 mld zł, na koniec 2009 roku prawie 700 mld zł (51% PKB), a na koniec 2010 wzrośnie o kolejne blisko 100 mld zł (57% PKB)i to mimo znaczących przychodów z prywatyzacji, które w 2009 roku wyniosły 12 mld zł, a w tym roku mają wynieść aż 25 mld zł. Wyzwanie, które stoi przed Polską to jak doprowadzić do zmniejszenia na trwale deficytu finansów publicznych ze wspomnianych 7% PKB do poziomu poniżej 3% PKB (kryterium z Maastricht ) czyli o 4% PKB tj przynajmniej o 50 mld zł rocznie. I z tak określonym wyzwaniem przychodzi się zmierzyć rządowi Tuska . Wszelkie więc zamierzenia rządu w stylu podniesienia o 1 pkt procentowy stawki podatku VAT (dodatkowe wpływy do budżetu 5 mld zł rocznie), zastosowanie reguły wydatkowej (2-3 mld zł oszczędności rocznie), odejście od wskaźnika 1,95 % PKB wydatków na armię (1-2 mld zł oszczędności ), czy inne oszczędności to ślizganie się po wierzchołku góry lodowej długu publicznego.

3.Rząd jak się wydaje, przyjął znowu wygodną i skuteczną z punktu widzenia utrzymywania poparcia społecznego, taktykę unikania podejmowania radykalnych decyzji i ślizgania się po najważniejszych problemach. Najprawdopodobniej nie zdecydowano by się i na takie ruchy, gdyby nie konieczność przygotowania programu naprawy stanu finansów publicznych dla Komisji Europejskiej, a także coraz bardziej natarczywe wypowiedzi przedstawicieli najważniejszych agencji ratingowych, domagających się głębszej reformy naszych finansów publicznych. Komisja Europejska oczekuje, że już na koniec 2012 roku, deficyt naszych finansów publicznych będzie niższy niż 3 % PKB. Jeżeli tak się nie stanie ,uruchomiona w 2009 roku przez Komisję procedura nadmiernego deficytu zostanie wzmocniona zablokowaniem przekazywania do naszego kraju środków z Funduszu Spójności (środków na duże inwestycje infrastrukturalne i w ochronie środowiska). Przedstawiciele agencji ratingowych z kolei stwierdzają wprost, że jeżeli w projekcie budżetu na 2011 rok nie dojdzie do poważnego ograniczenia wielkości deficytu, to oceny Polski we wszystkich 3 czołowych agencjach zostaną obniżone przynajmniej o jeden poziom. To z kolei automatycznie powoduje wzrost rentowności naszych papierów skarbowych, a tym samym wyraźny wzrost kosztów obsługi długu publicznego, który już na dotychczasowych warunkach zbliża się do kwoty 40 mld zł rocznie.

4. Czy rząd przestanie wreszcie urągać inteligencji Polaków i zacznie poważnie traktować opinię publiczną i opozycję w polskim Parlamencie? Do tej pory przecież Premier tłumaczył nam wręcz jak dzieciom, że jesteśmy zieloną wyspą wzrostu gospodarczego na czerwonym morzu kryzysu, że jako jedyny kraj w Europie przeszliśmy przez kryzys suchą nogą. Ale nadchodzi nieuchronnie moment, kiedy to całe bajdurzenie, zderza się z twardą rzeczywistością i rząd wreszcie musi powiedzieć Polakom prawdę o stanie finansów publicznych. Jeżeli w dalszym ciągu piar będzie przeważał nad chęcią do poważnej debaty na temat stanu finansów publicznych i dróg ich naprawy to Polska szybko znajdzie się na „greckiej ścieżce”.

Wydawało się, że sprawa stanu naszych finansów publicznych powinna być najpoważniejszą sprawą pod słońcem ale po paru wypowiedziach polityków partii rządzącej między innymi Marszałka Grzegorza Schetyny i nowego szefa klubu Platformy Tomasza Tomczykiewicza, widać że w rządzie w tej sprawie zwyciężył i tak wszechobecny piar.