Rachunek za 3 lata nic nie robienia

1. Cynizm rządzącej Platformy dał o sobie znać już 3 tygodnie po rozstrzygnięciu wyborów prezydenckich. Po licznych zapowiedziach w kampanii wyborczej zarówno Komorowskiego jak Tuska, że żadnej podwyżki obciążeń podatkowych nie będzie, w ostatnich dniach minister Michał Boni, szef zespołu doradców Premiera poinformował, że rząd rozważa podniesienie składki rentowej i podatków, a także cały szereg posunięć o charakterze oszczędnościowym już w roku 2011. Minister Rostowski,( który w tym rządzie nie ma znaczącej pozycji wykonuje bowiem posłusznie polecenia ministra Boniego) jak to zwykle w takich wypadkach nabrał wody w usta, choć media ujawniły, że resort finansów dysponuje już analizami na jakie dodatkowe wpływy może liczyć budżet przy różnych wariantach podwyżek składek i podatków.

2. Składkę rentową obniżył aż o 7 % ( o 5% po stronie pracowników i o 2% po stronie pracodawców)w dwóch podejściach w roku 2007 i 2008 rząd Jarosława Kaczyńskiego, co spowodowało, obniżenie kosztów zatrudnienia o 2% i podwyżki wynagrodzeń pracowników o 5%, a tym samym pozostawiło w ich kieszeniach około 20 mld zł rocznie. Podwyżka składki przygotowywana przez rząd Tuska podwyższy koszty pracy i obniży wynagrodzenia pracownicze, co jest rozwiązaniem fatalnym i dla rynku pracy i dla popytu wewnętrznego, głównego czynnika wzrostu PKB w polskiej gospodarce.

3. Podwyżki podatków o jakich myśli rząd Tuska koncentrują się głównie na podatku od towarów i usług (VAT). Jest rozważane podniesienie podstawowej stawki tego podatku z 22% aż do 25% czyli o 3 pkt. procentowe co dawałoby budżetowi przynajmniej 15 mld zł dodatkowych dochodów rocznie ale oznaczałoby znaczące wzrosty cen praktycznie wszystkich towarów i usług i i dodatkowy wzrost inflacji przynajmniej o 1,5 pkt. procentowego. Polska po takiej podwyżce byłaby jednym z 4 krajów UE, gdzie podstawowa stawka VAT jest najwyższa obok Danii, Szwecji i po ostatnich podwyżkach także Węgier. Rozważana jest także zamiast podwyżki stawki podstawowej likwidacja stawek obniżonych : 0% obowiązującej na niektóre książki i czasopisma specjalistyczne, 3% dotyczącej nieprzetworzonych produktów rolniczych i 7% dotyczącej usług budowlanych, żywności i leków. Takie rozwiązanie popierają liberalni ekonomiści, bo wtedy główną część obciążeń związanych z ratowaniem finansów publicznych ponieśli by wszyscy ci, w wydatkach których dominują wydatki na żywność i leki, a więc grupy najmniej zamożne. Niezależnie od decyzji polskiego rządu, 31 grudnia 2010 roku kończy się naszemu krajowi tzw. derogacja unijna w sprawie niektórych obniżonych stawek podatku VAT: 0% na książki i czasopisma , 3% na nieprzetworzone produkty rolnicze i 7% na materiały i usługi budowlane. Jeżeli nie będzie przedłużenia jej obowiązywania ( o co rząd stara się bardzo słabo w Komisji Europejskiej) to te stawki podatku automatycznie będą musiały ulec podwyższeniu od 1 stycznia 2011 roku.

4.Pewne decyzje podatkowe już minister finansów już podjął. Od 1 maja 2011 roku w gabinetach lekarzy i kancelariach prawników będą musiały się pojawić kasy fiskalne co oznacza podwyżkę cen usług lekarskich i prawniczych. Są przygotowane także decyzje oszczędnościowe: zamrożenie płac pracowników sfery budżetowej (oprócz nauczycieli) co przy 2-3% inflacji oznacza realną obniżkę poziomu wynagrodzeń, likwidacja ulgi prorodzinnej i becikowego dla większości ludzi z nich korzystających Będą zapewne także oszczędności wydatków przeznaczanych na obronę narodową, administrację, a także spowolnienie realizacji inwestycji w tym odbudowy terenów popowodziowych.

5. Wszystkie te posunięcia razem wzięte mogą dać dodatkowe dochody i oszczędności rzędu 50-60 mld zł rocznie bo tylko takie kwoty mogą sprowadzić deficyt naszych finansów publicznych w pobliże 3 % PKB czyli wysokości jakiej oczekuje od nas Komisja Europejska już 2012 roku. Tak się kończą miraże o zielonej wyspie rozwoju na czerwonym morzu kryzysu, pogadanki o przejściu suchą nogą przez kryzys finansowy i gospodarczy, opowieści o niezwykle sprawnym rządzeniu przez ekipę Donalda Tuska. Tyle wynoszą koszty nic nie robienia przez rząd Platformy i jak wynika z powyższego mają je ponieść głównie grupy społeczne o niższym poziomie dochodów. W sumie nic zaskakującego, klasyka przy rządach liberałów.

 

Cynizm rządzącej Platformy dał o sobie znać już 3 tygodnie po rozstrzygnięciu wyborów prezydenckich. Po licznych zapowiedziach w kampanii wyborczej zarówno Komorowskiego jak Tuska, że żadnej podwyżki obciążeń podatkowych nie będzie, w ostatnich dniach minister Michał Boni, szef zespołu doradców Premiera poinformował, że rząd rozważa podniesienie składki rentowej i podatków, a także cały szereg posunięć o charakterze oszczędnościowym już w roku 2011.