Jak rząd Tuska broni miejsc pracy w Polsce?

1. Ponad rok temu mieliśmy do czynienia ze spektaklem ministrów i samego Premiera Tuska, którzy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego bronili miejsc pracy w stoczniach w Gdyni i w Szczecinie.

Okazało się, że w sytuacji kiedy większość starych krajów Unii Europejskiej pakowała miliardy euro w swoje przemysły samochodowe albo swoje banki pod hasłem obrony miejsc pracy, nasz rząd nie był w stanie przekonać Komisji Europejskiej, że wsparcie dla polskiego przemysłu stoczniowego także służy obronie przynajmniej kilkunastu tysięcy miejsc pracy.

Pod dyktando Komisji Europejskiej przeprowadzono więc upadłość obydwu stoczni, a ich majątek wystawiono na publiczne przetargi, zobowiązując się jednocześnie,że ewentualni inwestorzy nie będą przymuszani do kontynuowania produkcji stoczniowej.

Rząd rozkręcił machinę propagandową, w której pokazywał jak intensywnie poszukuje inwestorów na całym świecie.Majątek stoczni został sprzedany tajemniczemu katarskiemu inwestorowi, w apogeum kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego.

2.Dopiero po wyborach wybuchł skandal, bo okazało się, że tak naprawdę to katarskiego inwestora nie było, tylko przed opinia publiczną rząd odegrał spektakl obrony miejsc pracy w polskim przemyśle stoczniowym.

W ten sposób ostatecznie zniknęło kilkanaście tysięcy miejsc pracy w samych stoczniach i przynajmniej drugie tyle w zakładach z nimi kooperujących. Mimo pewnego zainteresowania mediów przynajmniej na początku ewidentnej afery przetargowej związanej z majątkiem stoczniowym winnych nie znaleziono, a sprawę umiejętnie rozmyto.

Minął już ponad rok od tych wydarzeń, po obydwu stoczniach hula wiatr , a w tej chwili już nikt nawet nie odważy się zapytać Premiera Tuska jak to było z tym ratowaniem przemysłu stoczniowego w Polsce.

3.Przypominam te wydarzenia sprzed roku, bo właśnie zmaterializowało się przeniesienie produkcji nowego modelu samochodu Panda z Polski do Włoch.

Mimo że sprawa jest znana polskiemu rządowi przynajmniej od grudnia poprzedniego roku, ani na forum Unii Europejskiej ani w bezpośrednich relacjach z rządem włoskim polski rząd jak widać po efektach nie stawiał tej sprawy zdecydowanie.

Oczywiście w prezydenckiej kampanii wyborczej zarówno Premier Tusk jak i Marszałek Komorowski zapewniali,że nic złego się nie dzieje, mimo tej decyzji strony włoskiej miejsca pracy w Polsce nie będą likwidowane.

Decyzja o przeniesieniu tej produkcji ma jednak przyczyny polityczne (włoski rząd zażądał od koncernu Fiata wytwarzania przynajmniej połowy produkcji samochodów we Włoszech, czemu ten koncern się podporządkował), bo przecież zakłady w Tychach są najbardziej efektywnymi zakładami Fiata spośród wszystkich jakie posiada w różnych częściach świata.

Mimo zapewnień, że miejsca pracy nie będą likwidowane, z zaprezentowanego niedawno we Włoszech programu rozwojowego Fiata do roku 2014 wynika,że produkcja zakładu w Tychach zostanie ograniczona w najbliższych latach przynajmniej o ¼, co oznacza podobną skalę redukcji miejsc pracy w samym zakładzie ( o około 2tys.) i zapewne kilkakrotnie większą u kooperantów.

4.Parokrotnie po przyjeździe z z posiedzeń Rady Europejskiej w Brukseli Premier Tusk zapewniał jak to po jego wystąpieniach przywódcy najważniejszych krajów Unii, zgadzali się, że stosowanie protekcjonizmu nie jest najlepsza metodą na wychodzenie krajów unijnych z kryzysu i że taka metoda przez nich stosowana nie będzie.

Wtedy nawet żartowano, że z każdego szczytu UniiPremier Tusk wraca z naręczem sukcesów. Okazuje się jednak, ze te sukcesy w dużej mierze mają charakter propagandowy, a gdy przychodzi co do czego zderzamy się z brutalną rzeczywistością,realizowania przez poszczególne kraje UE przede wszystkim swoich interesów.

Jak się popatrzy na niezwykłą skuteczność Kanclerz Angeli Merkel czy Prezydenta Nikolasa Sarkozy w zabieganiu o interesy Niemiec czy Francji to nieporadność premiera Tuska i jego rządu w tych sprawach jest wręcz porażająca.

Tego nie możemy, tamtego nie możemy, to jest niezgodne z prawem Unii Europejskiej, o tamtym nie zostaliśmy oficjalnie zawiadomieni to są najczęstsze tłumaczenia skierowane do polskiej opinii publicznej.

A przecież w sprawie Fiata były i poważne argumenty wynikające z zasad obowiązujących w UE ( swoboda przepływu kapitału, niemożność stosowania jakichkolwiek form protekcjonizmu) ale i argumenty krajowe ( Fiat od lat był zwalniany z obowiązku płacenia podatku dochodowego w Polsce). 

Jeżeli dalej będzie tolerowane przez polską opinię publiczną to nic nie robienie rządu, jeżeli media w dalszym ciągu będą tak „wnikliwie” jak do tej pory oceniać rząd, to miejsc pracy w Polsce będzie ubywać jeszcze szybciej. Okazuje się bowiem, że rządowi najlepiej idzie obrona miejsc pracy ale tylko w zaprzyjaźnionych telewizjach.

 Ponad rok temu mieliśmy do czynienia ze spektaklem ministrów i samego Premiera Tuska, którzy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego bronili miejsc pracy w stoczniach w Gdyni i w Szczecinie.