Skoro jest tak dobrze to dlaczego jest tak źle?

1. W tym tygodniu rząd przyjął dokument pt. Założenia projektu budżetu państwa na rok 2011. Analizę tego materiału da streścić w sposób następujący "skoro jest tak dobrze to dlaczego jest tak źle?".

Minister Finansów w wielu miejscach tego dokumentu podkreśla, że polska gospodarka jako jedyna w Europie w 2009 roku odnotowała wzrost gospodarczy w wysokości 1,8% P KB. W I kwartale tego roku  wzrost był jeszcze wyższy i wyniósł 3% PKB (w ujęciu rok do roku) i wszystko wskazuje na to, ze w kolejnych kwartałach wzrost będzie podobny.

Wszystko to zawdzięczamy oczywiście światłemu rządowi Donalda Tuska, choć na stronie 6 dokumentu znalazło chyba przez niedopatrzenie zdanie o prawdziwych przyczynach tego wzrostu.

"Wzrost ten zawdzięczamy głównie dużemu rynkowi wewnętrznemu, który był stymulowany odpowiednia polityka fiskalną, a także relatywnie wysokiej deprecjacji złotego, co spowodowało poprawę opłacalności eksportu i zmniejszenie importu".

A więc to obniżka składki rentowej o 7 punktów procentowych, wprowadzenie ulgi na dzieci, obniżka stawek podatku dochodowego i spadek wartości złotego były najważniejszymi czynnikami tego wzrostu (wszystkie te obniżki wprowadził rząd PiS, a obniżenie wartości złotego było możliwe tylko dlatego, ze Polska waluta nie znalazła się w systemie ERM2 do czego usilnie dążył rząd Donalda Tuska)

 2. Mamy wzrost gospodarczy i jednocześnie gwałtowne pogorszenie sytuacji finansów publicznych, czego wyrazem jest pogłębiający się deficyt finansów publicznych z 1,9% PKB na koniec 2007 roku (koniec rządów PiS), do 3,7% PKB w 2008 roku i aż 7,1% PKB na koniec 2009 roku. Także w tym roku ten deficyt wyniesie około 7% PKB.

Konsekwencją tego był gwałtowny przyrost długu publicznego, który na koniec roku 2009 według danych komisji Europejskiej wyniósł już 51% PKB. Niestety tej informacji w założeniach nie ma, natomiast minister utrzymuje, że istnieje zagrożenie przekroczenia przez dług publiczny granicy 50% PKB w tym roku.

Oznacza to ni mniej ni więcej, że Rada Ministrów przyjęła dokument, w którym podstawowa wielkość makroekonomiczna, a więc relacja długu publicznego do PKB jest nieprawdziwa i różni się od tej podawanej przez Ministra Finansów przynajmniej o 1,1% PKB czyli o około 15 mld zł.

3.Właśnie na podstawie takich danych wyjściowych rząd zakłada w 2011 roku wzrost gospodarczy na poziomie 3,5% PKB, inflacje 2,3%, realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej 1,4% i wielkość bezrobocia 9,9%.

 Nie ma w założeniach wskaźników dotyczących przewidywanego deficytu finansów publicznych i długu publicznego, poza stwierdzeniami, że trzeba jej obniżać. Minister nie podaje prognoz w tym zakresie, bo skoro już za 2009 podaje w tym zakresie nieprawdziwe dane, to prognoza na rok 2011 musiała by się różnić od tego czego można się spodziewać w rzeczywistości przynajmniej o kilka punktów procentowych PKB a więc o kilkadziesiąt miliardów złotych.

Prognozy dotyczące poziomu wzrostu i inflacji na rok 2011 wydają się realistyczne, natomiast te dotyczące kształtowania się przeciętnego wynagrodzenia i poziomu bezrobocia wydają się bardzo optymistyczne.

Przy tej sytuacji na rynku pracy i przy założonym braku wzrostu płac w sferze budżetowej, trudno sobie wyobrazić jakikolwiek realny wzrost płac, a zmniejszenie poziomu bezrobocia aż o 2 punkty procentowe z 11,9% do 9,9% kompletnie nierealistyczne.

W ten sposób Minister Finansów wprawdzie dokonuje oszczędności na zasiłkach dla bezrobotnych,  na dotacji dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych  ale są to oszczędności tylko na papierze bo w rzeczywistości te pieniądze w 2011 roku będzie musiał znaleźć.

4. Założenia te świadczą, że ministrowi wydaje się, że jakoś to będzie i uda się także rok wyborczy przetrzymać bez specjalnych wyrzeczeń , ale wszystko wskazuje na to, że rynki na jesieni zareagują na projekt budżetu na 2011 bardzo nerwowo.

Mamić fałszywymi danymi można jak widać Rade Ministrów, ale ci którzy pożyczają nam coraz więcej pieniędzy upomną się na jesieni o prawdziwe dane, i zażądają rzeczywistych działań ograniczających deficyt finansów publicznych i dług publiczny w 2011 roku i w latach następnym.

Jeżeli one nie nastąpią to Polska będzie mogła pożyczać ale znacznie drożej niż do tej pory i trzeba się będzie publicznie przyznać, że jeżeli chodzi o sytuację naszych finansów publicznych to nie różni się ona bardzo od finansów Portugalii czy Hiszpanii, a te kraje przeżywają juz w tej chwili ogromne kłopoty.

W tym tygodniu rząd przyjął dokument pt. Założenia projektu budżetu państwa na rok 2011. Analizę tego materiału da streścić w sposób następujący "skoro jest tak dobrze to dlaczego jest tak źle?".