Conservatio est continua creatio

Jakiś czas temu redaktor Sakiewicz próbował rozpocząć dyskusję na temat credo Polskiego konserwatysty. Napisał nawet ku temu krótki tekst: http://tomaszsakiewicz.salon24... Teraz o potrzebie prawicy konserwatywnej mówił jeszcze Marek Jurek. Wszystko to może i słuszne, dobre i prawdziwe. Tylko mi jakoś nie sposób się z tym zgodzić. Mam wrażenie, że panowie Sakiewicz i Jurek patrzą na konserwatyzm tylko z punktu czysto programowego, zapominając o konserwatyzmie jako taktyce politycznej.

Definicja konserwatyzmu, która mi najbardziej wydaje się prawdziwą z łacińska brzmi: „conservatio est continua creatio”. – konserwatyzm jest tworzeniem w ciągłości. Tylko, że przyjęcie takiej definicji powoduje, że w Polsce konserwatystami nie jest prawica, ale jest nią jak najbardziej lewica. Tak, to komuniści są największymi w Polsce konserwatystami. To im najbardziej zależy na utrzymaniu obecnego statusu w Polsce, trwającego u nas od roku 1945, i od czasu do czasu poddawanego drobnym modyfikacjom. Z czego dość dużej modyfikacji w roku 1989. Tylko, że zawsze to są modyfikacje, nie zmieniające rdzenia obecnego systemu politycznego Rzeczypospolitej. I to oni twórczo kontynuują proces rozpoczęty u nas wraz z nadejściem ze wschodu Armii Radzieckiej.

Nasze prawo cywilne to cały czas oparcie na Kodeksie Cywilnym z 1964 roku z jakże pięknym w nim art. 5 – tym wprowadzającym generalną zasadę, że każde prawo może być wykonywane, ale w zgodzie z zasadami współżycia społecznego. Czyli mogę mieć coś na własność, ale jeżeli zasady współżycia społecznego mówią, że nie mogę, to nie mam. To nie jest klauzula posiłkowa, to jest klauzula generalna. A widział ktoś, gdzieś spisane zasady współżycia społecznego? Bo to jest chyba ten wynalazek, który mówił, że można grabić burżui, bo oni wcześniej nakradli, a poza tym zasady współżycia społecznego mówią, że każdy musi mieć po równo. Gdyby to jeszcze było odwołanie do zasad chrześcijańskich – mamy 10 przykazań, jest Biblia. Jest to jednak jakiś określony i w miarę przejrzysty zbiór praw. Natomiast zasady współżycia? To jest chyba ten wynalazek, który mówił, że można grabić burżui, bo oni wcześniej nakradli, a poza tym zasady współżycia społecznego mówią, że każdy musi mieć po równo.

Prawo karne jest oparte na formalno-materialnej definicji przestępstwa. Czyli można ukraść telewizor i pójść do paki, ponieważ ukradziono telewizor miejscowemu notablowi, albo też można ukraść telewizor i nie pójść do paki, ponieważ ukradnięcie telewizora, który był własnością nikomu bliżej nieznanego obywatela nie było szkodliwe społecznie. Bo skoro nikt nie zna obywatela, któremu telewizor ukradziono, to prawie tak jakby tego przestępstwa nie było. Przychodzą kolejne nowelizacje prawa cywilnego i karnego, a art. 5 z kc się nie rusza i podobnie z formalno-materialną definicją przestępstwa. I nie powinno potem dziwić, że Sądy nasze raz wydają taki wyrok a raz inny, widocznie innymi zasadami współżycia społecznego kierowali się sędziowie, albo inaczej widzą sędziowie szkodliwość społeczną.

Konserwatyzm to przede wszystkim poszanowanie dla istniejącego prawa. Konserwatysta nie zmienia prawa co przepływ sondażu czy jakiegoś wewnętrznego wahania. Konserwatysta dziedziczy prawa po ojcach i chce je kontynuować i zmienia je dopiero wtedy kiedy jest to niezbędnie konieczne. Konserwatyzm to także poszanowanie dla państwa. Rządzić może państwem nawet ktoś, z kim dany konserwatysta się nie zgadza w szczegółach, ale ponieważ to on rządzi, to konserwatysta nigdy nie podważa jego legitymacji do rządów. I tu konserwatysta w Polsce natrafia na problem. Prawa nie da się szanować. Rządzących traktuje jako przedstawicieli obcych interesów.

To wszystko powoduje, że u nas konserwatysta ma usposobienie rewolucyjne. Konserwatysta chce prawdziwej i zasadniczej zmiany. Nie ma czasu na powolną ewolucję. Tylko chce konkretnej rewolucji. Chciałby – cytując za Catem-Mackiewiczem – aby zegary historii Rzeczypospolitej cofnęły się znów do września 1939 roku, bo to była ta Polska, którą konserwatysta chciałby zachować, którą chciałby modyfikować. I pytanie zasadnicze czy można być konserwatystą – rewolucjonistą? Przypomina się słowo kontrrewolucjonista. Tylko obawiać się należy, czy jeżeli konserwatysta wejdzie na drogę rewolucyjną, będzie prowadził agitację, często nielegalną, będzie łamał prawa to czy później, po zwycięstwie kontrrewolucji będzie umiał wrócić na drogę przestrzegania prawa? Wydaje się, że chociażby w II Rzeczypospolitej wielu polityków miało z tym problemy i choć zdawali się być konserwatystami to politykę państwa rozumieli jako agitację za tym, żeby zdobyć jak najwięcej głosów. Tudzież kierowali się partykularyzmem tylko swojej grupy zawodowej czy lokalnej. A prawdziwy konserwatysta musi ujmować politykę zawsze całościowo. Jak ten ojciec rodziny, który wie że jeden syn jest taki, drugi całkiem inny, i on musi jakoś ich wspólne wysiłki koordynować, a nie faworyzować jednego, bo to już rodzi zarzewie do buntu pomiędzy braćmi.

Poza tym panowie Sakiewicz i Jurek nie zwrócili uwagi, a na co często i bardzo słusznie uwagę zwraca Corrylus, że trudno mówić o konserwatyzmie, nie wchodząc w szczegóły finansowe, czy może bardziej własności. Konserwatyści zawsze głosili idee niemodne i nie na czasie. Ale mieli tą przewagę, że jeżeli na popularności zyskiwał jakiś młodzieniaszek głoszący jakieś modne nowinki, to po prostu mogli ludzi przekupić do pozostania przy ideach konserwatywnych. Przykład jaki mi się narzuca to kontrreformacja i styl barokowy. Co z tego, że głoszono nowinki reformacyjne, jak jakiś magnat budował olśniewający kościół albo fundował przebudowę starego. A nowoczesne nowinki głoszono nadal w jakimś suchym, prostym wnętrzu zboru protestanckiego. My dziś nie jesteśmy w stanie przebić naszymi pieniędzmi czy własnością idei obecnie popularnych. Może się rzecz jasna od czasu do czasu zdarzyć jakiś zryw, jak ten w obronie Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, tylko że jak ludzie będą mieli do wyboru utratę pracy albo dalszą obronę krzyża, to jednak wielkie idee przegrają ze zwyczajnym życiem. Tu też paradoks naszego konserwatyzmu. Głoszący w Polsce poglądy konserwatywne – najczęściej gwarantujące życie „po staremu” – głoszą, że właśnie my wszystko chcemy zmienić.

Nie mamy, konserwatyści, własności, nie dajemy ludziom żadnej pewności ani bezpieczeństwa. Metody walki muszą być jak najbardziej rewolucyjne. To wszystko w mojej opinii powoduje, że nie warto póki co mówić o konserwatywnej prawicy, bo to tylko miesza pojęciowo ludziom w głowie. To czego nam trzeba to prawica rewolucyjna.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika HENRY

28-03-2012 [16:43] - HENRY (niezweryfikowany) | Link:

nie szanują reguł demokracji, przyzwoitości czy uczciwości. Konserwatyści, stosując się do nich, niechybnie przegrają ;-)