Euro na Słowacji- straty przewyższyły korzyści

1. Właśnie minął rok od wejścia Słowacji do strefy euro. O ile rok temu w momencie wprowadzania tej waluty była powszechna euforia to teraz po roku jej obowiązywania radości na Słowacji nie widać. Także w mediach w Polsce, w których rok temu było pełno informacji o tym jak to Słowacja przyjmując nową walutę prawie „chwyciła Pana Boga za nogi” teraz nie ma już wcale poważnych analitycznych materiałów pokazujących konsekwencje przyjęcia euro.

A jest się nad czym zastanawiać. Produkt Krajowy Brutto Słowacji licząc rok do roku spadł w I kwartale 2009 o 5,7%, w II o 5,5% w trzecim o 5% co oznacza,że w całym roku spadnie przynajmniej o 5%. A trzeba wiedzieć, że PKB na Słowacji w roku 2007 wzrósł o 10% a w roku2008 o 9%. Przejście w ciągu roku od 10% wzrostu do 5% spadku PKB ma więc wymiar wręcz katastrofalny. Taki spadek PKB musiał się przełożyć na sytuację na rynku pracy. Bezrobocie,które na koniec 2008 roku wynosiło 9,5% wzrosło o 3,5% i na koniec roku osiągnęło wysokość 13%. Dramatycznie pogorszyła się sytuacja finansów publicznych. Mimo drastycznych oszczędności budżetowych ten rok słowacki budżet zamknie deficytem wynoszącym ponad 6% PKB tj deficytem 8-krotnie większym niż ten na koniec roku2008.

2. Ta fatalna sytuacja sytuacja gospodarcza wynika głównie z powodu załamania się słowackiego eksportu (odpowiada aż za 2/3PKB Słowacji). Spadł on o 25% a import o 22%. Poważnie ucierpiała druga ważna część słowackiej gospodarki-turystyka. Ilość zagranicznych turystów zmniejszyła się na Słowacji o blisko30%.

Słowacki budżet został dobity przez samych Słowaków.Na skutek powszechnej drożyzny Słowacy masowo zaczęli wyjeżdżać na zakupy do krajów sąsiednich do Polski, na Węgry i do Czech.Były takie miesiące, że granicę z Polską tylko na jednym przejściu granicznym przekraczało 300 tys. Słowaków. Słowacy robiąc zakupy za granicą ratowali swoje budżety domowe ( w Polsce ceny na większość towarów są 20-30% niższe niż na Słowacji)ale zrujnowali budżet swojego kraju gdzie nie wpływały miliardy euro z tytułu podatku VAT i akcyzy.

Nic nie wskazuje na to,aby także w roku 2010 ta turystyka zakupowa wyraźnie się zmniejszyła a Słowacy znowu pokochali swoje sklepy. Także prognozy dotyczące inflacji na Słowacji są bardzo niepokojące. Na koniec rokuinflacja na Słowacji zmalała do zera a na 2010 rok jest przewidywany nie wzrost cen a ich spadek o 1% czyli deflacja co jest zjawiskiem szalenie niebezpiecznym dla przyszłości słowackiej gospodarki ( występowanie deflacji powoduje zwijanie się gospodarki)

3.Czy to gwałtowne pogorszenie sytuacji gospodarczej Słowacji jest rezultatem wprowadzenia w tym kraju waluty euro? Oczywiście nie. Po części to rezultat światowego kryzysu gospodarczego w tym w szczególności kryzysu u największych partnerów handlowych Słowacji w Niemczech i we Francji. To tam Słowacy lokowali większość swojej produkcji samochodów także dlatego,że to właśnie u nich wielkie zakłady samochodowe wybudował Volkswagen i PSA Peugeot Citroen.

Głównym powodem kłopotów Słowacji jest przeliczenie słowackiej korony na euro po niezwykle mocnym kursie. Wprawdzie spowodowało to wzrost wynagrodzeń wyrażonych w euro ( i zachęciło Słowaków do przyjęcia euro), ale poprzez to posunięcie gospodarka słowacka z najbardziej konkurencyjnej pośród krajów Europy Środkowo-Wschodniej stała się gospodarką najmniej konkurencyjną.Koszty wytwarzania na Słowacji gwałtownie wzrosły i pogorszyły opłacalność eksportu głównego czynnika odpowiadającego za jej wzrost gospodarczy.

Nic nie wskazuje na to,żeby w 2010 roku mogła tutaj nastąpić jakaś zmiana. Nie poprawi się także konkurencyjność słowackiej turystyki, choć właściciele bazy turystycznej zdecydowali się w tym roku na duże upusty cenowe ratując się przed nieuchronnym bankructwem.

4. Czy dla Polski płyną z tej sytuacji na Słowacji jakieś wnioski? Oczywiście tak.Powinniśmy być szczęśliwi, że rządowi nie udało się jak zapowiadał wprowadzić naszą walutę do systemu ERM2 od połowy2009 roku.Gdyby to się zmaterializowało to zamiast wzrostu PKB w 2009 roku mielibyśmy spadek PKB. A to oznaczałoby katastrofę budżetową.

Bo skoro przy wzroście gospodarczym na poziomie 1,5% mamy spadek dochodów podatkowych o 20% w stosunku do roku ubiegłego to co byłoby z naszym budżetem gdybyśmy mieli spadek PKB? Skoro przy wzroście gospodarczym bezrobocie wzrosło o 3% to co byłoby na rynku pracy gdybyśmy mieli spadek PKB? Skoro przy wzroście gospodarczym mamy załamanie się finansów ZUS co byłoby przy spadku PKB?

Te pytania można mnożyć, odpowiedź na nie jest dosyć oczywista.Mając złotego w systemie ERM2 nasza gospodarka doświadczyła by kryzysu, który w skutkach byłby podobny do tego z początków lat90 -tych. I przed tym udało się nam uchronić. Choć Premier i Minister Finansów przez całą jesień 2008 i zimę 2009 starali się usilnie,żeby nam to zafundować.

Właśnie minął rok od wejścia Słowacji do strefy euro.