Jeszcze o prywatyzacji energetyki

1. Jakiś czas temu rząd zdecydował o prywatyzacji sektora energetycznego. Z czterech największych grup energetycznych Enea i Energa miały być prywatyzowane z udziałem inwestorów strategicznych, którzy mogli by nabyć pakiety większościowe tych firm dwie inne PGE i Tauron przez giełdę przy czym w tych przypadkach sprzedawane miałyby być pakiety mniejszościowe

Te cztery firmy wytwarzają 65 %energii elektrycznej,a dystrybuują jej aż 86% co oznacza,że rząd zdecydował oddać w prywatne a mówiąc precyzyjniej w ręce inwestorów zagranicznych zasadniczą część polskiej energetyki.Co więcej sektor przynosi rocznie przynajmniej kilka miliardów zysku,którym poprzez mechanizm dywidendy dzieli się ze Skarbem Państwa. Sama Enea mimo tego,że rok obecny jest rokiem kryzysu a więc charakteryzuje zmniejszonym zapotrzebowaniem na energię osiągnęła za pierwsze półrocze 2009 blisko 0,5 mld zł zysku netto. Poza tym według ekspertów zapotrzebowanie na energię elektryczną będzie rosło podobnie zresztą jak jej ceny, a więc branża energetyczna w Polsce w dającej się przewidzieć perspektywie będzie niezwykle zyskowna.

2. Dlaczego więc rząd decyduje się prywatyzować sektor z jednej strony nie zwykle istotny dla naszego bezpieczeństwa energetycznego z drugiej bardzo zyskowny obecnie a jeszcze bardziej w przyszłości?. Sytuacja jest niezwykle podobna do tej z roku 2000. Wtedy także ze względu na spowolnienie gospodarcze i duży deficyt budżetowy zdecydowano się prywatyzować swoiste „kury znoszące złote jajka”. To wtedy sprywatyzowano Telekomunikację Polską przy czym inwestorem był francuski państwowy operator telekomunikacyjny France Telekom i PZU dla którego inwestorem było Eureko. Obydwie prywatyzacje choć przyniosły spore dochody do budżetu państwa to z punktu widzenia interesów naszej gospodarki okazały się bardzo niekorzystne. W przypadku TP S.A. francuski inwestor ograniczył się do drenażu finansowego spółki w wyniku czego mamy najdroższe usługi telekomunikacyjne w Europie w dodatku niskiej jakości. O prywatyzacji PZU lepiej nie wspominać. Do tej pory trwa spór z inwestorem,który być może za kilkanaście mld zł swoistego odszkodowania wycofa się z tej spółki.

3. Teraz także sytuacja wygląda nie wesoło. Minister Finansów najpierw doprowadził budżet państwa do zapaści a teraz wręcz żąda ,żeby tę wyrwę finansową zasypać przychodami z prywatyzacji nieważne czego i za jaką cenę. Minister Skarbu zgłasza więc karkołomny program prywatyzacji, głównie energetyki. W osiemnaście miesięcy sprzedaż wielu firm za blisko 37 mld zł. Zadanie niewykonalne w normalnych czasach a mamy przecież kryzys gospodarczy więc trudno sobie wyobrazić,że w takich warunkach to się uda zrobić.

4. Kompletnie nieprzygotowana jest do tej pośpiesznej prywatyzacji sama energetyka. Grupy energetyczne wytwarzają energię i zajmują się jej dystrybucją mogą więc łatwo manipulować cenami energii tak aby zysk realizował ten podmiot który kupi w elektrowni energię i będzie ją sprzedawał dalej. Jeżeli grupę energetyczną nabędzie inwestor zagraniczny a tylko tacy wchodzą w grę to zyski mogą być realizowane u dystrybutora,którego siedziba będzie za granicą na przykład w raju podatkowym. Nie dość,że pozbywamy się stałego źródła dochodów w postaci dywidendy to jeszcze sprywatyzowane firmy energetyczne nie będą płaciły w Polsce podatku dochodowego bo zyski będą osiągały tylko i wyłącznie za granicą. Energetyka nalega również na uwolnienie cen energii. Wprawdzie ceny dla odbiorców przemysłowych są już wolne od stycznia tego roku co zaowocowało podwyżkami nawet o 50% to uwolnienie cen wobec odbiorców indywidualnych w obliczu prywatyzacji grozi skutkami społecznymi trudnymi do przewidzenia. I nic tu nie da ustawa, która ma na celu dostarczanie energii elektrycznej uboższym rodzinom po niższych cenach bo obejmie ona 50 tys. gospodarstw a więc 1/20 wszystkich odbiorców indywidualnych. Dobrze byłoby więc gdyby te wszystkie zastrzeżenia zostały przez rząd wzięte pod uwagę zanim będzie za późno.

Jakiś czas temu rząd zdecydował o prywatyzacji sektora energetycznego.