List otwarty Agnieszki Holland w obronie mediów publicznych

1. We wczorajszym Dzienniku list otwarty Agnieszki Holland w sprawie mediów publicznych. Zwróciłem uwagę na ten list bo Pani Holland już parę miesięcy temu odbierając nagrodę filmową na wielkiej gali zwróciła się ze sceny do obecnego na sali Premiera Donalda Tuska żeby nie niszczył mediów publicznych. Był to akt sporej odwagi, bo organizatorzy spodziewali się, że wybitna reżyserka będzie raczej dziękować za otrzymaną nagrodę a nie zgłaszać uwagi do Premiera, więc wystąpienie to wyraźnie popsuło atmosferę na sali.

List zaczyna się od pytania, komu zależy na likwidacji, marginalizacji, deprecjonowaniu mediów publicznych? I dalej autorka pyta czy społeczeństwo polskie poradzi sobie bez mediów, których głównym celem nie jest szybkie zarabianie pieniędzy, ale wszechstronna edukacja, wyjaśnianie złożoności tego świata, przedstawianie konsekwencji różnych wyborów, produkcja programów dla dzieci, filmów dokumentalnych, programów kultury wyższej i wartościowej rozrywki, aktualizowanie historii i tradycji narodowej, pobudzanie inicjatyw społecznych i obywatelskich, itd., itp. I odpowiada, że oczywiście nie podobnie jak nie poradziłyby sobie bez mediów publicznych społeczeństwo brytyjskie, francuskie, skandynawskie czy niemieckie, w których to krajach istnieją sine media publiczne.

 

2. Agnieszka Holland przywołuje w liście wywiad w tymże Dzienniku z Przewodniczącą sejmowej komisji kultury Panią poseł Śledzińską- Katarasińską, która jest odpowiedzialna za kolejne wersje żałośnie nieudanych ustaw medialnych. Widać z tego wywiadu, że Platforma zabetonowała się w uporze, że idzie w zaparte, że jej politycy nie chcą się dać przekonać i gotowi są stąpać po gruzach byle tylko osiągnąć swój cel i zniszczyć w Polsce możliwość istnienia silnych mediów publicznych. Czy powodem tej determinacji jest brak wrażliwości na społeczne skutki zaniedbań w sferze kultury i edukacji, czy doktrynalny liberalizm rynkowy czy jeszcze cos innego. Skutek jest jeden i Pani poseł otwarcie przyznaje, że los, rozwój, siła mediów publicznych jej kompletnie nie obchodzą, a czyni to w tak aroganckiej i pełnej pogardy formie, że przypominają się odległe czasy komuny. Pani poseł mówi: abonamentu nie przywrócimy, choć gołym okiem widać, że nie ma pieniędzy na finansowanie misji, ekspertów słuchaczy tylko wtedy, kiedy mają takie samo zdanie jak my, mamy prawo robić co chcemy, bo mamy władzę.

Wreszcie Pani Agnieszka Holland zwraca uwagę, że nowo przyjęta ustawa medialna wbrew zapewnieniom polityków koalicji rządzącej nie tylko nie likwiduje upolitycznienia mediów publicznych, ale przeciwnie jeszcze to upolitycznienie pogłębia. Udowodnił to sam Premier, który w ostatniej chwili jednym ruchem odebrał mediom publicznym jakiekolwiek gwarancje stałego finansowania. Pokazał tym jak na dłoni, na czym ma polegać finansowanie mediów publicznych według nowej recepty polityków i koniunkturalny interes partyjny czy polityczny może je błyskawicznie zakneblować, jeżeli taka będzie potrzeba czy wola rządzących.

Nic dodać nic ująć.

 

3. Po przeczytaniu tego listu gdzie autorka wykazała taka determinację rządzących do osłabienia a być może likwidacji mediów publicznych myślę sobie jednak, że to nie jest jednak niewiedza albo zła wola. To raczej sposób na spłacenie zobowiązań wobec bardzo przychylnych tej ekipie rządzącej mediów prywatnych.

Przecież, jeżeli nie będzie mediów publicznych albo będą bardzo słabe to reklamodawcy wydadzą swoje pieniądze na reklamę (a jest to rocznie parę miliardów złotych) właśnie w tych silnych mediach prywatnych. I może właśnie o to chodzi w tym sporze o media publiczne?

 

We wczorajszym Dzienniku list otwarty Agnieszki Holland w sprawie mediów publicznych. Zwróciłem uwagę na ten list bo Pani Holland już parę miesięcy temu odbierając nagrodę filmową na wielkiej gali zwróciła się ze sceny do obecnego na sali Premiera Donalda Tuska żeby nie niszczył mediów publicznych.