Odnaleziona teczka wsp. Deresza z wywiadem wojskowym

Tytuł oryginału: "Paweł Deresz- rok jałowej dyskusji" [11.01.2012 r.]

Paweł Deresz to jedna z głośniejszych postaci życia medialnego w Polsce. W poprzednim roku aż dwa, mieniące się prawicowymi, tygodniki poświęciły mu swoją uwagę i to w kontekście współpracy ze służbami specjalnymi.

Najpierw ukazał się artykuł na łamach „Gazety Polskiej” o Dereszu jako kontakcie operacyjnym SB na podstawie jego teczki –

http://niezalezna.pl/6172-pawel-deresz-w-uscisku-tajnych-sluzb

Jeśli chodzi o teczkę sporządzoną w SB, publikowałem na ten temat w tygodniku „Warszawska Gazeta”. Ja nie doczytałem się w teczce, aby Deresza zwerbowano. Wręcz przeciwnie, z teczki wynika, że Deresz wymigał się od „pomocy” w rozpracowaniu niemieckiego dziennikarza. Znajomość z Niemcem trywializował jako partnera do rozmów o niczym. W omówieniu rozmowy SB-ek zarzucił mu nawet nieszczerość, bo nie przyznał się do znajomości z korespondentem amerykańskim. Trzeba jednak przyznać, że Deresz w rozmowie podał bardzo ważkie szczegóły z życia osobistego konkubiny Niemca i miało to swoje konsekwencje operacyjne. Adnotacja o kontakcie operacyjnym pada w aktach wyłącznie w kontekście przynależności Deresza do PZPR. Z jej powodu pozyskanie Deresza nie mogło nastąpić w charakterze tajnego współpracownika, tylko kontaktu operacyjnego. Przyznaję, że mimo wielomiesięcznego oczekiwania zapisów ewidencyjnych jeszcze nie widziałem, ale nie mają one żadnej wymowy w przypadku zachowanych materiałów. Treść teczki poświęcona jest w znakomitej większości inwigilacji Deresza, czyli tzw. opracowaniu kandydata na tw, co ma wartość dla badacza dziennikarstwa PRL, choć nie dla publikacji „Gazety Polskiej”.

W drugiej części artykułu autorka wykazuje powiązania (znajomość?) Deresza z wojskowymi służbami specjalnymi, ale bez żadnej teczki. Choć wykonano olbrzymią pracę analityczną dot. powiązań redakcji i jego kolegów z pracy, tylko poszlaki świadczyły o związku Deresza z WSI. Trudno to nazwać inaczej niż wyważaniem otwartych drzwi. W IPN zachowała się nie tylko karta zabezpieczająca Deresza na rzecz zainteresowania Oddziału „Y”, ale całe akta sprawy. Jego znajomy – mjr R. Barski – zaproponował przełożonym pozyskanie Deresza jako adresówki krajowej (służy wywiadowi jako zakamuflowany punkt odbioru zagranicznej korespondencji). Po opracowaniu przez Wojskową Służbę Wewnętrzną Barski wystąpił o zgodę na werbunek na rozbudowanym formularzu. W dokumencie zwraca uwagę wzmianka o możliwości użycia Deresza w miejscu pracy – „Kurier Polski”: Można również liczyć na jego pomoc w przypadku realizacji naszych zadań w miejscu pracy kandydata.

oraz wzmianka w rubryce: 9. Postępowanie w razie odmowy współpracy.

Nie przewiduje się, iż kandydat odmówi współpracy z wywiadem wojskowym PRL.

Ponieważ działo się to jesienią 1989 r., świetnie świadczy to o poglądach dziennikarza. Podczas rozmowy w kawiarni hotelu „Europejskiego” miał się on zgodzić na współpracę, a w aktach znajdują się dwa podpisane zobowiązania – do udostępnienia adresu i do zachowania rozmowy w tajemnicy. Pełny tekst zobowiązania do współpracy publikowałem już na tym blogu.

           Dokładnie tym tropem, co w „Gazecie Polskiej” poszła publikacja Jerzego Jachowicza w tygodniku „UważamRze” –

http://media.wp.pl/kat,1022941...

- delikatnie nazwę ją wtórną. Jestem pod wrażeniem ustaleń autora: Deresza zwerbowano, otrzymał zadanie, podawał nieistotne informacje, skreślony z listy agenturalnej SB (a co to jest?!). Również według schematu z „Gazety Polskiej” Jachowicz podaje wiadomości o kolegach Deresza z pracy, również bez znajomości opisanej teczki „adresówki”. Ciekawe, że artykuł Jachowicza zrobił większą wrzawę medialną.

Nie znam przyczyn przemilczenia treści z wojskowej teczki Deresza w obydwu artykułach, ale na miejscu Czytelników podchodziłbym ostrożnie do newsów w tych mediach. O ile nie jest to nowina odnośnie „UważamRze”, to temat „Gazety Polskiej” dopiero będzie kontynuowany.

Autor: Marek Mądrzak

http://lustratorpolski.salon24.pl/378372,pawel-deresz-rok-jalowej-dyskusji

Tytuł oryginału : "Paweł Deresz cz. II - po wyborach" [31.01.2012 r.]

Niedawno czytali Państwo Notkę o Pawle Dereszu, a ściślej o jego dwóch teczkach i lekceważeniu ich przez „prawicowe media”. Dzisiaj rozwinięcie tego tekstu - o sytuacji lustracyjnej Deresza, która zmieniła się po ostatnich wyborach parlamentarnych.

Jako kandydat do Senatu Deresz zmuszony został do złożenia oświadczenia lustracyjnego. Dzięki pracy Rzecznika Prasowego IPN dowiedziałem się, że jest to oświadczenie negatywne tj. Deresz zaprzecza w nim pracy i współpracy ze służbami specjalnymi PRL. Tym samym Deresz zaprzecza, aby udostępnił swój adres Wywiadowi Wojskowemu. Jest to sprzeczne z treścią materiałów zgromadzonych jesienią 1989 r. w teczce Zarządu II Sztabu Generalnego nr rej. 0041/88. Pełny tekst zobowiązania do udostępnienia adresu publikowałem już na tym blogu w zeszłym roku. Jednak nie jest istotne, czy Deresz podpisał zobowiązanie do współpracy. Według obecnego orzecznictwa trzeba mu wykazać podjęcie współpracy, a nie samo wyrażenie zgody na nią.

Być może Czytelnicy mają nadzieję na szybkie skierowanie sprawy do sądu przez Biuro Lustracyjne IPN. O święta naiwności, będzie to dowód na nieznajomość tekstów na tym  blogu, na którym wielokrotnie zamieszczałem Notki poświęcone kolosalnym zaległościom w lustracji, a nawet swoistemu public relations IPN-u w tej sprawie w postaci zmiatania pod dywan. Dość wspomnieć tę poświęconą Jakubowi Borawskiemu, który od ponad 4 lat „czeka” na postanowienie o stwierdzeniu zgodności z prawdą jego oświadczenia. W dodatku Borawski złożył oświadczenie jako pełniący odpowiedzialną funkcję państwową, a nie z powodu kandydowania (kandydować każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej). Tuszę, iż Deresz będzie czekał dużo dłużej niż wspomniane 4 lata na wszczęcie postępowania i to mimo zapowiedzi o „przyspieszeniu” w IPN. Chociaż kolejność sprawdzania wniosków regulowana jest ustawowo, ale nie można wykluczyć gry na czas, bo Deresz tylko wygląda tak młodo. Wszczęcie sprawy to jedno, a skierowanie jej do sądu to jeszcze co innego. Jak uczy przypadek Gmitruka, Turowskiego czy Szczuki, czynności prokuratorskie trwają grubo ponad rok i nawet to w przypadku osób na najwyższych stanowiskach.

Jedyną znaną mi metodą przyspieszenia rozstrzygnięcia w sprawie jest wystąpienie Pawła Deresza z wnioskiem o autolustrację, wtedy to pójdzie jak z kopyta np. jak w sprawie Ireny Dziedzic.

autor: Marek Mądrzak

http://lustratorpolski.salon24.pl/385632,pawel-deresz-cz-ii-po-wyborach