Optymistyczne założenia budżetowe na 2010 r

1. Jeszcze nie przebrzmiały echa raportu przygotowanego przez komisje europejską w którym przewiduje się w Polsce w 2009 roku spadek PKB o 1,4% i deficyt finansów publicznych na poziomie 6,6% PKB a tu jak gdyby nigdy nic Rada ministrów przyjęła założenia makroekonomiczne do budżetu na 2010 rok i są one bardzo optymistyczne.

Wg Rady ministrów w 2010 roku będziemy mieli wzrost gospodarczy który się będzie mieścił w przedziale 0,5 - 1,3%PKB a inflacją w przedziale 1,5- 1,9%.

 

2. Szczególnie założenie, że w 2010 roku w polskiej gospodarce będziemy mieli do czynienia ze wzrostem gospodarczym są dwa optymistyczne. Większość ekonomistów, bowiem przewiduje, że z apogeum kryzysu w polskiej gospodarce będziemy mieli dopiero w drugiej połowie 2009 roku (będzie się to wyrażało wyraźnymi spadkami PKB w kolejnych kwartałach), co oznacza, że skutki gospodarcze a w konsekwencji i finansowe ujawnią się dopiero w 2010 roku śmiem nawet twierdzić, że rok 2010 będzie dla polskiego budżetu a w konsekwencji całych finansów publicznych znacznie trudniejszy niż rok 2009.

Potwierdzają to dane Komisji europejskiej która przewiduje deficyt finansów publicznych w 2010 roku w wysokości aż 7,3% PKB czyli blisko dwukrotnie wyższy niz ten na koniec roku 2008 kiedy wyniósł 3,9% PKB. Nie bardzo więc wiadomo skąd bierze się ten optymizm ministra Finansów a w konsekwencji całej Rady Ministrów, co więcej jest to optymizm szkodliwy dla budowania budżetu a później jego realizacji.

Jak takie działanie jest szkodliwe pokazuje sytuacja tegoroczna. Budżet i jego realizację budowano na założeniu wzrostu gospodarczego w wysokości 4,8% PKB. Dla takiego wzrostu policzono dochody budżetowe a także ustalono limity wydatków dla poszczególnych resortów w sytuacji kiedy w 2009 roku zamiast wzrostu spadek PKB dochody budżetowe prawdopodobnie będą niższe aż o 30 mld zł  co powoduje, ze cześć resortów jest bliska rozdysponowania całości środków inwestycyjnych jakie im przyznano już po pierwszym kwartale tego roku. Dla funkcjonowania państwa nie ma więc nic gorszego niż przyjęcie nierzetelnych wskaźników gospodarczych bo to od nich zależy konstrukcja budżetu. W konsekwencji także budżet staje się nierealny bez możliwości realizowania wydatków.

 

P.S. Tak przy okazji, ponieważ Minister Finansów kwestionował wyliczenia Komisji europejskiej to przypominam, że Komisja dysponuje tylko i wyłącznie danymi, które przesyła jej polski rząd albo też danymi Eurostatu który z kolei bazuje na informacjach pochodzących z polskiego Głównego Urzędu Statystycznego. Wychodzi, więc na to, ze minister Finansów polemizuje z informacjami, które sam wysłał do Komisji Europejskiej.

 

Jeszcze nie przebrzmiały echa raportu przygotowanego przez komisje europejską w którym przewiduje się w Polsce w 2009 roku spadek PKB o 1,4% i deficyt finansów publicznych na poziomie 6,6% PKB a tu jak gdyby nigdy nic Rada ministrów przyjęła założenia makroekonomiczne do budżetu na 2010 rok i są one bardzo optymistyczne.