Przed szczytem G-20

1. Jednym z głównych problemów, który ma być rozstrzygnięty na spotkaniu przywódców największych gospodarek świata nazywanym szczytem G-20 w Londynie będzie wielkość i zawartość pakietów stymulacyjnych jakie poszczególne rządy chcą zaaplikować swoim gospodarkom. (Ponieważ w Polsce mamy spór o uczestnictwo naszego kraju w tym szczycie prezentuję listę jego uczestników- Chiny, Indie, Indonezja, Turcja, Brazylia. Meksyk, Argentyna, Australia, USA, Kanada, Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Japonia, Arabia Saudyjska, Korea Południowa, Rosja, Republika Południowej Afryki i jako 20 wspólnot Unia Europejska reprezentowana przez Czechy).

W tej sprawie nie ma zgodności poglądów, ponieważ głównie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Europą. Amerykanie chcą zgodnie ze szkołą Keynes'a  skoordynowanego zwiększenia wydatków aby przywrócić światową gospodarkę do życia a Europa w tej sprawie postępuje dość ostrożnie. Gdyby za głos Unii Europejskiej wziąć wystąpienie Premiera Czech Mirka Topolanka, który jako przewodniczący Rady UE na ostatnim posiedzeniu Parlamentu Europejskiego w Strasburgu nazwał amerykańską politykę gospodarczą "drogą do piekła" to trzeba powiedzieć, że UE w sprawie stymulacji gospodarki za pomocą wsparcia fiskalnego jest raczej sceptyczna.

Miejmy jednak nadzieję, że i w tej dziedzinie dojdzie do kompromisu.

 

2. O takiej możliwości świadczą wypowiedzi Pani Kanclerz Niemiec Angeli Merkel dla Financial Times z ostatniego poniedziałku. Wprawdzie zastrzegła się, że Niemcy ze względu na bardzo wysoki dług publiczny wynoszący juz ponad 67% PKB (ok 1.5 bln euro) nie są w stanie wydawać dużo ale przypomniała, że wszystkie działania zmierzające do zwiększenia popytu w gospodarce niemieckiej to dodatkowe wydatki w wysokości 5% PKB a więc blisko 120 mld euro przez dwa najbliższe lata.

Podobne kroki wsparcia swoich gospodarek podjęły także Wielka Brytania, Francja i Włochy choć nie mówią o tym zbyt głośno, żeby Pani Komisarz Neelie Kroes pilnująca zasad udzielania pomocy publicznej przez poszczególne państwa członkowskie nie miała powodów do zarządzania dodatkowych kontroli.

 

3. Drogę amerykańską zdecydowanie poprą Chiny, które do tej pory przeznaczyły na pobudzenie popytu około 800 mld dolarów i są gotowe rozmawiać o kolejnych środkach, które zwiększyłyby konsumpcje ich społeczeństwa. Są gotowe rozmawiać nawet o wzmocnieniu kursu swojej waluty juana, co przyczyniłoby się do spowolnienia wzrostu ich eksportu i większej otwartości gospodarki chińskiej na import. Choć oczekują od przywódców największych gospodarek świata zgody na poprawę swojej pozycji w międzynarodowych instytucjach finansowych (MFW i BŚ) a także debaty o strukturze międzynarodowych rezerw finansowych (w domyśle osłabienia pozycji amerykańskiego dolara w tych rezerwach).

 

4. Miejmy więc nadzieję, że mimo pewnej rozbieżności stanowisk głównych państw świata i w sprawie skali sposobów wspierania narodowych gospodarek dojdzie do porozumienia. Jeżeli by do tego nie doszło, reakcja mogą być działania protekcjonistyczne poszczególnych krajów (każdy ratuje się na własną rękę) a stąd tylko krok do tego aby obecny kryzys potrwał parę lat, a negatywne skutki takiej sytuacji w gospodarce światowej są nie do przewidzenia.

Jednym z głównych problemów, który ma być rozstrzygnięty na spotkaniu przywódców największych gospodarek świata nazywanym szczytem G-20 w Londynie będzie wielkość i zawartość pakietów stymulacyjnych jakie poszczególne rządy chcą zaaplikować swoim gospodarkom.