Znowu możemy mieć problemy z dostawami gazu z Rosji

1. Znowu możemy mieć problemy z dostawami gazu z Rosji do Polski. Po styczniowym konflikcie gazowym pomiędzy Rosja i Ukrainą w zawartym pod koniec stycznia porozumieniu obydwa kraje ustaliły, że pozbędą się pośrednika który dostarczał gaz na Ukrainę tzw. spółki RosUkrEnergo. Konsekwencją tego porozumienia było to, że spółka ta nie była w stanie dostarczyć do Polski zakontraktowanych 2,5 mld m3 gazu , który był przesyłany tranzytem przez Ukrainę do naszego kraju.

Gazprom chce przejąć te obowiązki ale aby dostawy zostały zrealizowane musi być podpisana dodatkowa umowa na 2,5 mld m3 gazu między firmą Gazprom Export i PGNiG. Nic bardziej prostego – Gazprom ma gaz, Polska chce go kupić, ma na to pieniądze, ale w przypadku dostaw z Rosji surowców energetycznych ważnym elementem negocjacji są próby wykorzystania przez ten kraj tych dostaw jako nacisku politycznego.

 

2. Mimo że chodzi tylko o umowę na 2,5 mld m3 i tylko na rok 2009 Gazprom przy okazji zaproponował zmianę tzw. kontraktu Jamalskiego  według którego Rosja dostarcza Polsce od 7,3 do 8,4 mld m3 gazu rocznie a umowa obowiązuje do roku 2022 włącznie. Rosjanie zaproponowali coroczne zwiększanie dostaw o około 2 – 2,5 mld m3 a wiec do około 10 mld m3.

Dla naszego kraju ta propozycja jest bardzo niekorzystna ponieważ wyraźnie powiększyłaby uzależnienie naszego kraju od dostaw gazu z Rosji. Już teraz Gazprom dostarcza ponad 50% naszego corocznego zużycia a po wyeliminowaniu firmy ukraińskiej i dostarczaniu dodatkowych ilości gazu w 2009 roku będzie to już blisko 70% zużycia.

Gdyby powiększyć jeszcze kontrakt Jamalski Rosja dostarczałaby około 80% naszego zużycia.

 

3. Dla czego więc propozycja rosyjska pojawia się właśnie teraz? Po pierwsze wystąpił opisany wyżej pretekst w postaci konieczności uzupełnienia dostaw w 2009 roku po wypadnięciu z rynku gazowego ukraińskiej firmy. Co więcej uzupełnienie to powinno rozpocząć się na przełomie kwietnia i maja bo brakujące ilości PGNiG sprzedaje z magazynów i trzeba je będzie napełnić przed kolejnym sezonem zimowym. Ale Rosja zna przecież dokładnie polskie plany jeżeli chodzi o  dążenie do dywersyfikacji źródeł dostaw gazu i wie że przystępujemy do budowy gazportu w Świnoujściu przy pomocy którego już około roku 2015 możemy dostarczać do naszego kraju około 2,5 mld m3 gazu skroplonego. W tym samym mniej więcej okresie może być zakończona budowa gazociągu z Norwegii przez Danię do Niemiec ale także do Polski (ta budowa otrzymała ostatnio wsparcie finansowe z budżetu UE ok. 300 mln euro). Rosjanie zdają sobie sprawę, że za kilka lat Polska wprawdzie dużym wysiłkiem finansowym może mieć jednak zdywersyfikowane źródła dostaw. Około 4 mld m3 to wydobycie krajowe ok. 2,5 mld m3 gazu skroplonego, z Danii także około 2 mld m3 co przy średnim zużyciu 14 mld m3 rocznie daje ok. 60% krajowego zapotrzebowania. Wtedy zależność od Rosji wyraźnie by się zmniejszyła, a jeżeli zbudujemy powiązania naszego systemu gazowego z Niemcami i Słowacją to Rosja już nigdy nie będzie mogła użyć szantażu gazowego wobec Polski. Trzeba więc kontynuować rozpoczęte inwestycje gazowe a Rosjanom na ich nowe propozycje powiedzieć zdecydowanie nie. Rosja także nie może za bardzo szarżować, ceny surowców energetycznych znacznie spadły i powodują ogromne kłopoty budżetowe, Rosji potrzebne są więc pieniądze. Dla tego płacąc za dodatkowe dostawy w 2009 roku od ręki Polska jest pożądanym odbiorcą.

Znowu możemy mieć problemy z dostawami gazu z Rosji do Polski. Po styczniowym konflikcie gazowym pomiędzy Rosja i Ukrainą w zawartym pod koniec stycznia porozumieniu obydwa kraje ustaliły, że pozbędą się pośrednika który dostarczał gaz na Ukrainę tzw. spółki RosUkrEnergo.