Być albo nie być

Być albo nie być, oto jest pytanie!

Pewna znana dziennikarka powiedziała do profesora fizyki, któremu dała głos w swoim programie, a który nie chciał mówić pod jej dyktando głupstw: „ja pana stworzyłam, a pan mi robi wbrew”.

Wczoraj zadzwoniła do mnie miła pani zapraszając do programu na temat związków polityków z przestępcami. Odmówiłam, bo nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia.

A FOZZ? -zapytała pani

Afera FOZZ była 20 lat temu, nie mam nic na ten temat do dodania, jeżeli potrzebuje pani rekwizytu, mogę pożyczyć fotel.- odparłam Nie zrozumiała.

Ja pani daję szansę- oświadczyła.

Szansę na co?- zapytałam

No, żeby zaistnieć- na to ona

Jak widać reprezentujemy inne szkoły ontologiczne- ja na to . Nie zrozumiała.

Opowiedziałam jej więc dowcip, który usłyszałam od żony tegoż profesora fizyki. Na jakimś spotkaniu przedstawiają się owoce: ja jestem cytryna, wspaniała witamina, ja jestem jabłuszko, mam różowe uszko, a ja jestem malina, słodka ze mnie dziewczyna. W kącie siedzi smutny owoc. Przedstaw się, powiedz coś o sobie zachęca animator. Ja jestem marakuja i nie mam nic do dodania..

Też nie zrozumiała i chyba się obraziła, bo rzuciła słuchawkę.

Jednak  wolę nie być.