Na wkus...

Na wkus i cwiet tawariszcza niet

 

W paryskiej kawiarni nudzą się dwaj Rosjanie. Zastanawiają się jak podbić Paryż. Wania mówi: „chodź, zrobimy kupę do fortepianu”. Zniechęcony Sasza odpowiada „ nie, oni są zbyt prymitywni, oni tego nie zrozumieją”.

 

Ta anegdota przypomina mi się zawsze, gdy ktoś nakłania mnie do uznania prawa twórcy do nieograniczonej ekspresji. Przyznaję z góry każdemu takie prawo, jeżeli tylko wybrana przez artystę forma ekspresji nie wymaga dręczenia czy też zabijania ludzi i zwierząt. ( Kozyra, Nitsch, który wyraża siebie tarzając się we wnętrznościach rozpłatanej świni) Są jednak dodatkowe warunki -nie muszę na „to” patrzeć i nie muszę za „to” płacić. Niestety oba warunki rzadko są spełnione.

 

W Ochotnicy Dolnej ktoś za ogromne pieniądze wybudował architektoniczne straszydło z wieżyczkami, balkonikami, wykuszami i gotyckimi łukami. Niektórzy miłośnicy góralskiej architektury starali się uzyskać u wojewody nakaz rozbiórki tej formy nieskrępowanej ekspresji projektanta. Studziłam ich zapały, byłam przekonana, że problem rozwiąże się sam. I rzeczywiście- właścicielowi domu znudziły się prześmiewcze komentarze przypadkowych przechodniów i zlikwidował ozdóbki. Dla mnie krzepiąca była świadomość, że sam za to wszystko płacił i że nikt nie kazał mi tego oglądać ani się tym zachwycać.

Pałac Kultury (czyli jak to określił Kisiel –ruską Grecję) też bym swego czasu przeżyła gdyby nie fakt, że ten prezent bratniego narodu powstał za nasze polskie pieniądze, aby górować nad niepokonanym miastem jako symbol zniewolenia. Teraz pałac się postarzał, spatynował i zaczyna być ( podobnie jak rzeźby z MDM) en vogue. Należy moim zdaniem to wykorzystać. Socrealistyczna architektura Berlina i socrealistyczne wnętrza od dawna są przecież turystycznym atutem tego miasta.

Chętnie zgodziłabym się nawet, żeby niejaki Arkadius opakował- jak to planował- pałac w folię, (jak kiedyś Christo Reichstag), gdyby sam za to zapłacił, albo znalazł sobie bogatego sponsora.

 

Brak talentu skandalistów koresponduje z ograniczonym repertuarem ich skandalizujących pomysłów. Ile razy można wkładać krucyfiks do uryny, topić figurki Matki Boskiej w akwarium, sprzedawać swoje wydzieliny ( Rajkowska) czy imitować poród laleczki Barbie.(Żebrowska)? Jestem zbyt prymitywna żeby to zrozumieć, ale nie miałabym nic przeciwko podobnej twórczości gdyby finansowali ją prywatni sponsorzy i rozkoszowali się nią w zaciszu swoich gabinetów.