Statystyka wyborcza

Kłamstwo, wielkie kłamstwo i statystyka

 

Znana anegdota mówi, że aby zapewnić przyrodzeniu średnią temperaturę 50 stopni Celsjusza należy włożyć jedną nogę do kubła zawierającego wodę z lodem, a drugą do wrzątku. Słyszałam tę anegdotę wielokrotnie od wykładowców przestrzegających przed pochopnym operowaniem średnią i w ogóle statystyką.

Statystyką jak każdym narzędziem należy posługiwać się umiejętnie i ostrożnie, oraz nie należy jej dawać do ręki, podobnie jak noża, dzieciom, głupcom i przestępcom.

Do której kategorii zechcemy zaliczyć popularne ośrodki badania opinii publicznej to rzecz dyskusji. Ja nie zatrudniłabym ich nawet do liczenia pcheł na moim psie.

Rekord pobił sondaż PBS/ DGA dla Gazety Wyborczej przewidujący przewagę Komorowskiego o18 punktów procentowych. Szef tej firmy tłumaczył wczoraj bezwstydnie, że to klient wybiera metodę ankietowania :exit polls lub sondaż telefoniczny ( tańszy) i jaka płaca taka dokładność. Za te 18% przewagi Komorowskiego dostał jednak chyba kwiatki albo czekoladki.

 

Teraz właśnie trochę własnej statystyki. Byłam mężem zaufania w jednej z komisji na Mokotowie. Wyniki w mojej komisji: 1198 głosów ważnych, 10 nieważnych (0,83%), Jurek 14 (1,16%) Kaczyński 279(23,10%) Komorowski 740 (61,26%) Korwin 46(3,81%) Lepper 2 (0,17%) Morawiecki 0 (0%) Napieralski 91 (7,53%) Olechowski ( 1,82%) Pawlak 4 (0,33%) Ziętek 0 (0%).

 

Traktując te wyniki jako próbę, sprawdźmy hipotezę Ho, że Komorowski dostanie w skali kraju nie mniej niż 65% głosów. Hipoteza alternatywna H1 –otrzyma mniej niż 65%. Poziom istotności 0,01. U obliczone:-2,177; U 0,02 ( lewostronny obszar odrzucenia):-2,326. U obliczone jest większe niż u 0,02. Ho nie odrzucamy. Komorowski wygrywa w cuglach.

 

Błąd jest oczywisty. Moja komisja to „różowe zagłębie”. Próba, choć dość liczna, nie jest reprezentatywna dla populacji kraju.

Podobny błąd popełnił kiedyś Kinsey pytając o preferencje seksualne więźniów, skazanych właśnie za przestępstwa seksualne. Jeżeli nawet nie było w tym złej woli tylko zwykła głupota i wygodnictwo ( w jego czasach nie było łatwo nakłonić ankietowanych do rozmów o seksie), zaowocowało to całkowicie mylnym przeświadczeniem na temat liczby dewiacji w populacji ludzkiej, opublikowanym w słynnym Raporcie i bezkrytycznie przyjętym przez opinię publiczną za fakt. Następnym krokiem było zaliczenie tych dewiacji do normy decyzją WHO w 1990 roku. Następnym, penalizacja traktowania tych zachowań jako dewiacji.

W rezultacie pewien konsument piwa w wiejskim sklepie w Polsce został niedawno skazany przez sąd za swobodną wypowiedź wartościującą, na temat pary miejscowych przedstawicieli mniejszości seksualnych.

A barcelońskiej klinice, która podejmowała się leczenia dobrowolnie zgłaszających się klientów, z pociągu do tej samej płci, grozi obecnie sprawa sądowa za oszustwo. „ Nie można leczyć czegoś, co nie jest chorobą. Skłonności homoseksualne dotyczą tak dużego odsetka populacji, że nie można ich traktować jako chorobę”- twierdzi doradca rządowy doktor Miguel Casas.

Tak działa statystyka na usługach ideologii.