Preis von Europa

 

Preis von Europa

Pojechałam do Kolonii na najbardziej prestiżowy wyścig dla koni pełnej krwi, który odbył się 27 września tego roku. Z kronikarskiego obowiązku podam, że dwa pierwsze miejsca zajęły konie angielskie: Jukebox Jury, którego dosiadał R. French oraz Eastern Anthem pod uważanym za najlepszego dżokeja świata L. Dettori.

 

Ważne wydaje mi się co innego. W naszym postkomunistycznym kraju, gdzie nie udało się (i nie uda ) odbudować przetrzebionych przez hitlerowców i komunistów elit, funkcjonują zupełnie nieadekwatne do struktury społecznej snobizmy i podziały. Na Wyścigach nawet przed 89 rokiem były osobne loże honorowe, prasowe, dyplomatyczne gdzie manifestowali swój demokratyzm komunistyczni bonzowie. Teraz są to bonzowie postkomunistyczni.

 W Kolonii nie ma żadnych zamkniętych lóż. Wszystko jest otwarte i dostępne dla każdego. Konie wędrują na padok miedzy publicznością i podobno nigdy nie było żadnego wypadku. Na trawniku, przy kawiarnianych stolikach bawią się i rozmawiają przy kawie i piwie arystokratyczni właściciele, trenerzy, wybitni dżokeje i widzowie. Ja też bawiłam się doskonale. Nikt nie kontrolował zaproszeń i biletów. Nikt nikogo nie przepędzał.

To, że rozmawiasz przy kawie z zupełnie ci nieznanym bogatym właścicielem, albo z najlepszym dżokejem świata nic nie oznacza poza tym, że na wyścigach w Kolonii jest prawdziwie demokratyczna atmosfera. I tylko o to chodzi.