Gorzkie żniwa

Smutna sensacja, jaką jest postrzelenie się prokuratora wojskowego Mikołaja Przybyła, przysłoniła treść jego oświadczenia, które rodzi ważne pytania już nie na temat samych śledztw, o których mówił. To pytania na temat mentalności postkomunistycznej, królującej w sferach rządzących i kierunków podporządkowania ważnych urzędów państwowych. Każdy urząd państwowy w PRL miał choćby w formie zależności partyjnej zwierzchnictwo w Związku Radzieckim (obecnie Rosja). Niektóre jednak, strategiczne, podlegały Rosji bezpośrednio. Np., jak pisze Zdenek Mlynarz w fascynującym opisie Praskiej Wiosny 1968  roku, w ministerstwie spraw wewnętrznych każdego kraju „demokracji ludowej”, a więc i Polski, był jeden wiceminister, który podlegał bezpośrednio ministrowi spraw wewnętrznych w Moskwie, a nie swojemu lokalnemu ministrowi. Najwyraźniej po 22 latach „wolnej” Polski wysocy urzędnicy państwowi niemal automatycznie biorą pod uwagę osąd Moskwy w prowadzonych w kraju sprawach. Automatycznie, mam nadzieję, bo nie chce mi się wierzyć, żeby rzeczywiście w jakikolwiek sposób im podlegali.
Śledztwo polskiej prokuratury wojskowej, jak wspomniał w oświadczeniu prok. Przybył,  objęło wątek „udziału obcych służb specjalnych, zainteresowanych w podgrzewaniu atmosfery wokół katastrofy smoleńskiej i konfliktowania Polaków”, i jak się okazało, chodziło mu  o... CIA. Śledztwo miało też zatamować przecieki do prasy. Bo przecieki powodowały „utrudnienia we wzajemnej współpracy” z prokuraturą... Rosji.
Przecieków do prasy z wysokich urzędów państwowych nie powinno być, choć rolą i prawem dziennikarzy jest szukać prawdy, a więc i przecieków. Ta zasada dotyczy jednak tylko zwykłych śledztw. Śledztwo smoleńskie, budzące tyle wątpliwości, bogate w tyle zaniedbań i niezrozumiałych posunięć, powinno być jawne w każdym szczególe. Jest obciążone grzechem pierwotnym – od pierwszych dni Polska je oddała Rosji.
A teraz zapowiada się w ogóle likwidację Prokuratury Wojskowej. Co z tego, że chodzi raczej o miliardowe nadużycia w wojsku, a nie o Smoleńsk?
Prokuratura powinna podlegać Ministerstwu Sprawiedliwości, gdzie byłyby dwa piony – cywilny i wojskowy. Niedawno jednak urządzono osobne, niezależne od ministerstwa urzędy prokuratury, teraz się je scala. Czy nie za dużo władzy w jednym miejscu?
To gorzkie żniwa chorej sytuacji. A to zapewne dopiero początek.

Pierwotna krótka wersja tego tekstu ukazała się w „Gazecie Polskiej Codziennie”