Środa: a u was biją Murzynów, jak zwykle zresztą

Szanowna Pani prof. Magdalena Środa, już od poniedziałku raczy nas swoimi dywagacjami, tym razem na temat Święta Niepodległości, które jako żywo sprawiły, że zwątpiłem w swoją orientację w czasie i sprawdziłem specjalnie w kalendarzu, czy dzisiaj przypadkiem nie ósmy dzień marca. Takich wątpliwości nabrałem po przeczytaniu kolejnego felietonu Szanownej Pani profesor. W rzeczonym felietonie frykasów dostatek, chciało by sie rzec, parafrazując, nadziany on cytatami jak dobra kasza skwarkami.  

„Coraz wyraźniej widać, że funkcje, jakie przydzielono kobietom, dają się w naszym „wolnym i równym” społeczeństwie sprowadzać do roli instrumentu w procesie reprodukcji narodowej substancji”

„Kobiety mogą pisać, ale dzieła, które traktuje się nader często z przymrużeniem oka, mówiąc o „literaturze menstruacyjnej”, w przeciwieństwie do kanonu lektur „poważnych”, czyli pisanych przez mężczyzn. „Geniusz kobiet”, jak się powiada, nie polega na twórczości i innowacyjności, co w naszej kulturze się ceni i nagradza, lecz na rodzeniu i służbie rodzinie, co traktuje się jako naturalny bieg rzeczy nie podlegający sprawiedliwości dystrybucyjnej.”

„Można więc powiedzieć, że niepodległość i suwerenność jest w naszym kraju udziałem przede wszystkim mężczyzn, a kobiety tkwią ciągle w stanie podległości i zależności. To również głównie mężczyźni cieszą się wszelkimi prerogatywami nowoczesnych demokratycznych społeczeństw, pozostawiając kobiety w sferze, którą rządzą feudalne relacje. Ileż lat trzeba będzie jeszcze czekać, by kobieta stała się w naszym społeczeństwie, obywatelką?”

Szanowna Pani prof. Środa zdaje się nie dostrzegać takich zwyczajnie ludzkich pozytywów płynących z niepodległości, jak to np. że kobiety nie muszą opłakiwać swoich mężów, braci, ojców i synów, którzy nie giną na wojnie, za którymi nie muszą tęsknić, bo ich nikt na daleką Syberię nie wywozi. Że nie są rozrywane rodziny, nie jest pacyfikowana ludność cywilna, która przecież przy wszystkich zrywach narodowych ponosiła największe konsekwencje i kobiety niejednokrotnie były w najgorszym położeniu, vide bratnia armia sowiecka w moim mieście Gdyni zgwałciła ok. 60% kobiet, czyli wszystkie, które nie uciekły albo nie zdążyły się ukryć.

Nie mogę też pozbyć się myśli, że kiedy 90 lat temu odzyskiwaliśmy niepodległość ideologiczni bracia Szanownej Pani profesor obmyślali w Moskwie plany, jak by nas tu wszystkich zrównać, wyzwolić, awansować z roli instrumentu, żeby nam wszystkim dystrybuować dobra, cóż z tego, że na granicy głodowej śmierci, ważne że sprawiedliwie.

 

Całość felietonu tutaj: http://wiadomosci.wp.pl/kat,36...