Papierowy tygrys, czyli UE

Unia Europejska po raz kolejny pokazała, że jeżeli niezbędne są zdecydowane kroki, to Bruksela podejmie je dopiero... w ostateczności.Tym razem Europie, a zwłaszcza prezydentowi przewodniczącej obecnie Unii Francji, Nicolasowi Sarkozyemu, starczyły rosyjskie zapewnienia, że wojska na pewno zostaną wycofane z terenów Gruzji. Najbardziej zdecydowanym posunięciem UE będzie póki co wysłanie obserwatorów, którzy będą zdawać relacje z posunięć rosyjskiej armii."Europejscy liderzy nadal zastanawiają się jak poprzeć Gruzję i nie rozgniewać Kremla"- pisze "The Times".- "Stąd takie, a nie inne stanowisko Unii".O tym jak jest ono lekkie i słabe, świadczyć może reakcja Moskwy, która oświadczyła, że jest... zadowolona z przebiegu brukselskiego szczytu. "Jesteśmy zadowoleni z odpowiedzialnego podejścia unijnych przywódców."- głosi oficjalne oświadczenie rosyjskiego MSZ.

Tak więc 1 września 2008 roku przyniósł głównie grożenie palcem Moskwie na przyszłość, zatrzymanie rozwoju współpracy na linii Unia Europejska- Rosja oraz zapewnienia, że Europa pomoże Gruzji w odbudowie i wprowadzi ułatwienia wizowe, dla obywateli tego kraju.Mało i słabo, czyli tak jak zwykle, gdy przedstawiciele 27 państw reprezentujących różne interesy, muszą przyjąć wspólne stanowisko. Premier Finlandii jeszcze przed szczytem zapowiadał, że będzie przedstawicielem lekkiego kursu wobec Moskwy. I nie może to dziwić, bo zachodni sąsiad Rosji jest w 100% zależny od dostaw rosyjskiego gazu.Tak więc, patrząc pod tym kątem, słowa Jerzego Buzka, który stwierdził, że sama jedność Europy jest poważną sankcją dla Rosji, nabierają sensu.

"Papierowy tygrys"- tak zatytułował swój artykuł na temat właśnie zakończonego szczytu Unii Europejskiej brytyjski dziennik "The Times" i chyba trudno o lepszy komentarz.