Od Johna Dee do Gazety Polskiej

Powtórzmy to jeszcze raz. Rekapitulacja, jak mawiał czcigodny Jorge w powieści Umberto Eco pod tytułem „Imię Róży”, jest niezłym narzędziem poznania. W tym samym czasie mniej więcej (różnica jakichś 30 lat) kiedy z katolickich Włoch przybywali do Polski mistrzowie sztuk wszelakich: Franciszek Florentczyk, Bartłomiej Berrecci, Bernardino de Gianotis, Giovanni Cini, Jan Maria Padovano i inni, mniejsi talentem, z Anglii, potężniejącej i robiącej politykę światową, także ktoś przybył. Człowiek ów nazywał się John Dee i był czarnoksiężnikiem, który miał rozmaite misje w Moskwie. Polska była dlań jedynie krajem tranzytowym, krajem który jego władcom nie podobał się wcale, bo od Stefana Batorego stawiał koronie różne trudne do wypełnienia warunki i domagał się zysków na handlu z Gdańskiem. Moskwa czyniła inaczej – godziła się na wszystko i układała się z Anglikami na zasadach dla nich korzystnych.

Anglia, proszę Państwa, motor postępu, politycznej dojrzałości, wzór dla pokoleń aspirujących do nowoczesności mieszkańców kontynentu, stara, wesoła Anglia – jak mawiano wówczas – wysyła z misją do Polski czarownika, specjalistę od porozumiewania się z demonami i niestrudzonego poszukiwacza kamienia filozoficznego. Czy to nie jest znamienne? Pan ów w dodatku ma specjalne misje w Moskwie.

Może te dwa kraje mają ze sobą coś wspólnego? Nic! Na pewno nic! Moskwa to despotyzm, a Anglia to wolność i nowoczesność. Przyjrzyjmy się więc temu co nas tu na tym blogu interesuje najwięcej czyli własności. Do kogo należy ziemia w księstwie Moskiewskim? Do cara rzecz oczywista. Car zaś może z tą ziemią, oddaną czasowo w użytkowanie obywatelom, robić co chce, w zależności od tego jakim rodzajem obłędu został akurat dotknięty. Nie to co w Anglii, prawda? Oczywiście, tam korona nie może tak po prostu wyrzucić szlachcica z majątku. Nie może? No chyba, że zarzuci mu się zdradę. Jeśli ktoś pamięta książki i filmy o Elżbiecie II, że litościwie pominę tu jej ojca, przypomni sobie z pewnością jak łatwo szafowano w Anglii oskarżeniem o zdradę. Przypomni sobie także jak łatwo dobra ziemskie zmieniały właścicieli. Nawet wtedy kiedy oskarżony o zdradę miał potomstwo. Korona zwykle wyznaczała na opiekuna tego potomstwa jakiegoś swojego faworyta, który – o ile od razu tych dzieci nie mordował – rabował ich dobro obydwoma rękami. Był kryty na wszystkie sposoby, bo popierał władcę. Świetny sposób na lojalność poddanych, prawda? Oczywiście, a jak się sprawdził w przyszłości. Zawsze tak się jakoś okazywało, że każdy brytyjski arystokrata, który wdawał się gdzieś w świecie w jakieś awantury, jak Byron, na przykład, czynił to dokładnie w myśl instrukcji i dyrektyw tajnych kamer. Myślę, że doszliśmy właśnie do istoty sukcesu i potęgi tak zwanego państwa nowoczesnego. Otóż sukces ten zbudowany był na strachu przed tajną policją i na fikcji posiadania dóbr.

Skąd się wzięła ta fikcja w Anglii? Otóż stąd, że Wilhelm Zdobywca, który podbił wyspę w roku 1066 i obrabował saksońską szlachtę z majątków nie nadał jej swoim baronom na własność, on ją jedynie wydzierżawił na 999 lat. Z prawa likwidacji tej dzierżawy korzystała często i z pasją umiłowana królowa Anglików Elżbieta. Prawo to stanowiło także, podobnie jak w Rosji o słabości szlachty wobec elementu mieszczańskiego i kupieckiego. A handel jak wiadomo stał się podstawą nowoczesnych gospodarek, wymiana i wszystko co się z nią wiąże, na przykład kredyt ma więc swoje źródło w epoce nowożytnej, w tych właśnie ograniczeniach. Popatrzmy jednak na te angielskie miasta w wieku XVI i XVII. Co to za miasta? To jakieś powiększone wsie. Londyn jedynie zasługuje na miano miasta. Jakiś York? Wiocha. Birmingham? Nie wiem czy w ogóle wtedy istniało. Miasta w Europie to Rzym, Paryż, Antwerpia, Amsterdam, Praga, Wiedeń, Kraków, Wilno, Lwów. To są miasta. A jednak to mieszczaństwo i kupiectwo angielskie zdobyło przewagę nad tymi europejskimi miastami. Zastanówcie się dlaczego, bo ja nie jestem zawodowym historykiem i o czym innym chciałem dziś pisać.

Czy tak istotne podobieństwo pomiędzy krajami odległymi od siebie, ale mającymi wspólne interesy, w dodatku interesy globalne, mogło tak po prostu wygasnąć? Nie sądzę. Kraje, które przez stulecia były przez Anglię zwalczane charakteryzowały się tym, że pozycja szlachty i kościoła była tam bardzo silna. Indywidualność wielkich panów nie mogła być ograniczana kaprysami władcy tak jak to miało miejsce w Anglii czy w Moskwie, czy w Turcji wreszcie. Lojalność poddanych król musiał kupować lub zdobywać w jakiś inny sposób. Ktoś powie, że równie nieuczciwie jak na wyspie tylko, że sposób był inny. No tak, ale co nas to obchodzi, kiedy my właśnie należeliśmy do tych krajów, które dla Anglii i istoty jej polityki były przeszkodą. Tak samo jak przeszkodą był nasz kraj dla Moskwy i dla Szwedów.

W bezpośredniej bliskości Anglia nie miała konkurentów poza jednym – nie mówię tu o Hiszpanii, która została pokonana – mam na myśli Holandię i żyjących tam kupców. Konflikt angielsko-holenderski jest najważniejszym konfliktem nowożytnej Europy i kiedyś sobie o nim opowiemy. Rosja nie była dla Anglii konkurencją bo była za daleko. Pozostawała Francja, ale ta, mogła się postawić Anglikom do tej chwili jedynie kiedy zyski z jej bogactw, ogromnych, przekraczały zyski ze spekulacji, którym oddawali się nie posiadający ziemi i bogactw naturalnych Anglicy. Ta przewaga załamała się w miarę jak świat stawał się coraz bardziej nowoczesny, czyli w miarę jak przybywało banków i giełd. Podczas gdy Anglia zyskiwała argumenty w polityce inni je tracili, poprzez błędy, a także poprzez niezrozumienie istoty politycznej agresji i istoty podboju. Rosjanie wyszli na tym stosunkowo najgorzej, bo oni akurat nie zrozumieli nic dopóki nie zaczął się szturm na pałac Zimowy. My także niewiele pojęliśmy z tego co przez stulecia rozgrywało się przed naszymi oczami.

Wszystko to jednak zaczęło się od tej kulawej własności na wyspach i od faceta nazwiskiem Dee, John Dee. Myślę także, że ku temu ponownie zmierzamy. Ku rozciągnięciu tej, ukrytej metody, zrodzonej dawno temu na wyspach, na cały świat. Konkretnie ku dzierżawie i władzy czarowników. Najważniejsze zaś w tym jest to, że nikt nie musi dzierżawić ziemi i nieruchomości przez tak długi czas jak to przewidział Wilhelm. On w końcu był jedynie księciem i świeżo ukoronowanym królem. Bał się buntu, skrytobójstwa,  zdrady. Dzisiejsi prawodawcy nie muszą się bać niczego, absolutnie niczego i mogą z własnością zrobić właściwie wszystko, przy milczącej aprobacie ludzi, którym zdaje się, że są posiadaczami. Pomoże im w tym legion cały czarowników i wiedźm, spadkobierców Johna Dee.

I dziś właśnie doczekaliśmy się czasów, kiedy Kluby Gazety Polskiej, najbardziej patriotycznie nastawionej gazety w kraju, wybierają człowiekiem roku premiera Wielkiej Brytanii Camerona. Pana, który – podobno – deklaruje chęć zalegalizowania związków partnerskich i otwarcie mówi o swojej sympatii dla Rosji. Jak to niewiele się w tej polityce zmienia. Myślę że do prawdziwej zmiany potrzeba byłoby jakichś potężnych ruchów płyt tektonicznych. Potrzeba by Indie znalazły się na środku Pacyfiku, a cała Europa przesunęła się gdzieś na południe z daleka od Azji. Bez tego nic się nie zmieni.

Wybierają tego premiera mimo protestów części tych klubów, mimo że ludzie zgłaszają kandydaturę Wiktora Orbana i Tadeusza Rydzyka. Dochodzi do jakichś słabych protestów i nawet do usunięcia osoby kierującej klubem GP w Błoniu. Za karę. Czy to nie piękne? Za karę.

Ja nie mam nic do tego, ponieważ GP nie czytam, a kluby znam o tyle, że mieszkam niedaleko Błonia i bywałem na organizowanych przez ten klub spotkaniach. Mamy póki co wolność i organizacja sieciowa może traktować swoich członków tak jak to przewiduje jej statut. Że co? Że nie ma statutu? Ojej, jaka szkoda. Wolność w każdym razie jeszcze jest, czarownicy nie rządzą póki co, a my staramy się uprawiać dziennikarstwo obywatelskie. Czyńmy to dalej. W imię Boże.

Przypominam, że moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. Cały czas zaś są one dostępne na stronie www.coryllus.pl  Zapraszam. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma. Książkę Toyaha o liściu można kupić jeszcze w Katowicach w księgarni "Wolne słowo" przy ul. 3 maja. Gdzie to jest dokładnie, pojęcia nie mam.
 
Informuję także, że dnia 13 stycznia, w piątek, o 18.00, w Domu Polonii przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie odbędzie się spotkanie z blogerem coryllusem, autorem licznych książek i publikacji internetowych. Zapraszam. 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika gorzki

05-01-2012 [10:54] - gorzki (niezweryfikowany) | Link:

coraz ciekawsze te pana wpisy. Liczę na dalsze. Mam tylko prośbę, aby oszczędził pan na słowotoku i dawał wprost to, co chce przekazać. Będzie prościej.

Obrazek użytkownika Coryllus

05-01-2012 [11:17] - Coryllus | Link:

Chodzi o to proszę Pana, że nie wolno oszczędzać na słowotoku. To panu się wydaje iż to co napisałem jest słowotokiem. Tu każdy wyraz ma swoje znaczenie. Znaczenie ma również metoda, którą zastosowałem. Wielce, jak pan zauważył, różna od stosowanych przez publicystów dotychczas. Powiem panu jeszcze, że mało jest sposobów na zakłamywanie tak skutecznych jak tak zwane mówienie wprost i wykładanie kawy na ławę. Pozdrawiam serdecznie.

Obrazek użytkownika gorzki

05-01-2012 [11:51] - gorzki (niezweryfikowany) | Link:

niech pan w jednym, dwóch zdaniach streści swoją myśl, którą chciał pan przekazać w tym poście. Sama esencja. Myślę, że jest to wykonalne. Przecież w tej myśli pana wpis miał początek. Czekam.

Obrazek użytkownika Coryllus

05-01-2012 [12:05] - Coryllus | Link:

Nie doczeka się pan, jeśli pan nie rozumie, niech pan idzie na inne blogi, gdzie podają łatwiejsze treści. Ja tu nie uprawiam żadnej kokieterii wobec czytelnika, albo komuś to co piszę odpowiada, albo nie. Nie musi pan tu przychodzić.

Obrazek użytkownika gorzki

05-01-2012 [12:31] - gorzki (niezweryfikowany) | Link:

nie o kokieterię tu chodzi. A pana twierdzenie, że: "..mało jest sposobów na zakłamywanie tak skutecznych jak tak zwane mówienie wprost i wykładanie kawy na ławę.." to już zupełne kuriozum.
Czytam pana od kilku lat, zaczynałem na salon24. Prawie zawsze mogłem się zgodzić z tym, co pan pisze i jak pan pisze. Dlatego ze zdumieniem przyjmuję zmianę w pańskim stylu. Od pewnego czasu coraz więcej u pana insynuacji, zaciemniania, sugestii. To mi się nie podoba, a ponieważ ma pan u mnie kredyt zaufania, chciałem dowiedzieć się bez owijania w bawełnę, co co tym razem panu chodziło? Że Wilhelm Zdobywca rozpoczął masońską krucjatę? Że Moskwa to lepsze miejsce do życia, bo nikt tam nikomu nie mydli oczu, zanim go okradnie? Naprawdę uważa pan konflikt angielsko holenderski za najważniejszy? A jakie jest pańskie zdanie na temat rewolucji francuskiej? Jest mniej ważna?
Po co ukrywać swoje intencje za słowolejstwem? Oczekuję jasnego przekazu, który mógłbym jednoznacznie zinterpretować. Być może rzeczywiście ma pan coś interesującego do powiedzenia. Po tych dwudziestu latach "demokracji medialnej" nie mam już ochoty na roztrząsanie bzdurnych interpretacji i wybieranie najlepiej pasującej wersji.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Coryllus

05-01-2012 [14:01] - Coryllus | Link:

Jeszcze raz powtórzę: nie musi pan czytać mojego bloga. Niech pan idzie gdzie indziej. Rewolucja francuska jest mniej ważna niż konflikt angielsko-holenderski. To oczywiste. Ja pana nie zachęcam do roztrząsania czegokolwiek. Ja pana wyraźnie zniechęcam do czytania tego bloga. Nie zauważył pan? 

Obrazek użytkownika gorzki

05-01-2012 [15:22] - gorzki (niezweryfikowany) | Link:

jednak warto pisać prosto z mostu.
Z przykrością odnotowuję pańską przemianę. Kiedy pisał pan na tematy, które pan znał z własnego doświadczenia, czytanie pana to była przyjemność. Pamiętam nawet niektóre pańskie wpisy do dzisiaj, na przykład ten o pracy w wydawnictwie.
Niestety, to co pan robi obecnie trudno nawet porównać z dawnymi czasami. Styl uprawiany przez pana teraz pasuje raczej do Gazety Wyborczej, której tekstów nie należy dyskutować, tylko w nie wierzyć. To dobre dla lemingów.
Mimo wszystko, będę sprawdzał, może pan się nawróci.

Obrazek użytkownika Coryllus

05-01-2012 [16:07] - Coryllus | Link:

Ewangeliczne przypowieści też pan sobie tłumaczy na prosty język?

Obrazek użytkownika gorzki

05-01-2012 [17:00] - gorzki (niezweryfikowany) | Link:

czy jak pan czyta przypowieść o pannach roztropnych i nieroztropnych, oczekującymi na przybycie oblubieńca, to według pana jest to taka sobie historyjka o pannach z lampami? Dziwne..
Niech się pan już nie pogrąża. Ani pan nie jest cieślą, ani ja rybakiem. Rozmawiamy na temat sytuacji w jakiej częściowo z własnej winy się znaleźliśmy, toteż możemy chyba darować sobie owijanie w bawełnę. Przecież ta pisanina akurat na tym forum i tak nie ma większego znaczenia. Znacznie ważniejsze jest to, co robimy. A pan tu wyjeżdża z wielopiętrowymi "narracjami", które można różnie rozumieć. Po co? Żeby podtrzymać jałową dyskusję na poboczne tematy?

Obrazek użytkownika Coryllus

05-01-2012 [20:49] - Coryllus | Link:

Ja nie znam przypowieści o pannach nieroztropnych i roztropnych, znam tylko o mądrych i głupich. 

Obrazek użytkownika Gość

05-01-2012 [11:02] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

kto choc pobieznie zna rzeczywistosc Wlk Brytanii i to co robi tamtejszy rzad nie zrozumie (przynajmniej ja nie rozumiem) jak mozna D.Camerona stawiac przed W Orbanem lub ojcem Rydzykiem. konserwatysci to tylko nie majaca wiele wspolnego z rzeczywistoscia etykieta tamtejszego rzadu

Obrazek użytkownika Coryllus

05-01-2012 [11:18] - Coryllus | Link:

Jeśli sprawę oświetlimy trochę inaczej wszystkie te wybory staną się jasne i oczywiste.

Obrazek użytkownika Mohaire beretta

05-01-2012 [20:13] - Mohaire beretta (niezweryfikowany) | Link:

Cameron to jeszcze nic, ale dlaczego "Niezależna" przyjmuje takie beznadziejne reklamy? Jak nie stanik do wymiany, to Ukrainki szukające męża, albo dla odmiany kredyt hipoteczny dla emerytów.

Obrazek użytkownika Coryllus

05-01-2012 [20:48] - Coryllus | Link:

Niezłe. Nie zauważyłem nawet.

Obrazek użytkownika woźny

05-01-2012 [20:32] - woźny (niezweryfikowany) | Link:

Wybór premiera W.Brytanii człowiekiem roku jest wg mnie kompromitacją klubów Gazety Polskiej i stwierdzam to z wielka przykrością. Przy okazji prośba do Coryllusa, którego lubiłem i lubię czytać by zbastował trochę w tej wymianie pogladów z gorzkim. Akurat tak sie składa, że także od pewnego czasu zaobserwowałem to samo co 'gorzki' i jego stwierdzenia tego co zauważył i co o tym myśli podane w kulturalny, uprzejmy sposób, traktowane przez Coryllusa są nader nieuprzejmie. Smutne to dla mnie. Zastanawiam się czym to jest powodowane. Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Coryllus

05-01-2012 [20:47] - Coryllus | Link:

Mistrzu, 13 stycznia w piątek jest spotkanie z coryllusem w Domu Polonii w Warszawie. Wpadnij. Drugie będzie 2 lutego w Poznaniu, w muzeum Kraszewskiego. Wpadnij. Będziesz mile widziany.

Obrazek użytkownika woźny

05-01-2012 [21:47] - woźny (niezweryfikowany) | Link:

Pięknie dziękuję za zaproszenie. Z przyjemnością wpadłbym, gdyby nie "drobny problem". Otóż z powodu "wysokiej" emerytury nie stać mnie, póki co, na przejazdy. Może kiedyś? Pozdrawiam raz jeszcze.
PS. Sam chętnie i często zwracam sie do rozmówców per "Mistrzu", ale nazwanie mnie w ten sposób jest naprawdę zbyt wielką formą uprzejmości. Nie jest to moje krygowanie się, a po prostu zwyczajnie nie czuję się jakimkolwiek mistrzem

Obrazek użytkownika Coryllus

06-01-2012 [08:52] - Coryllus | Link:

Przepraszam Pana, ale zirytowałem się trochę, bo pewien jestem, że źle Pan rozpoznał intencję gorzkiego. Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika TBochwic

05-01-2012 [23:01] - TBochwic (niezweryfikowany) | Link:

A ile ziemi ma Cameron?

Obrazek użytkownika Coryllus

06-01-2012 [08:56] - Coryllus | Link:

Tyle co mu się do butów przyklei.

Obrazek użytkownika HENRY

06-01-2012 [12:14] - HENRY (niezweryfikowany) | Link:

Kluby zadziałały zapewne trochę odruchowo. Wybrały tego, który postawił się Brukseli i Angeli w ostatnim czasie. Gdyby wybory były za kilka miesięcy wybór byłby inny. Nie ma co rozdzierać szat ;-)