TBILISI

Duma dżygitów wisi tu w powietrzu,a kontroler paszportów uśmiecha się.Wdowi groszjest na ugoszczenie przyjezdnego.Ulice wypełniają skromnie ubranipotomkowie książąt.Nie pochylają się trzciną,by przetrwać sztorm,lecz stoją wyprostowanistarym dębem.Wiersze piszą się tu sameręką prowadzoną przez Rustawelego.Z zamku na skalesłychać hejnał z Krakowa.