Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
JESIEŃ 1918
Wysłane przez tadeuszrawa w 10-11-2008 [08:22]
Jest fin de siecle i wszystkim się wydaje,
że wiecznie będą u nas rządzić Nikołaje,
Wilhelmy, a także Franciszki-Józefowie,
od ponad stu lat w antypolskiej zmowie.
I że potęga zaborców, twarda niczym skała,
przez wieki całe jeszcze będzie trwała.
Że upadnie niedługo niczym domek z kart?
Wtedy to była śmieszna wróżba, marny żart.
Ale widać Bóg modłów wysłuchuje czasami –
pokoleń Polaków o wojnę między zaborcami.
I przyszła wreszcie wojna, ta pierwsza, światowa.
Z Krakowa wyruszyła w bój Pierwsza Kadrowa.
W osiemnastym roku wszyscy wiedzieli jesienią,
że losy Rzeczpospolitej pewnie się odmienią.
I jeszcze przed oficjalnym początkiem niepodległości
Tarnów i Kraków poczuły smak wolności.
Do kraju powrócił Marszałek Pilsudski, który
grzecznie wyprosił Niemców z Cytadeli murów.
I pokazał razem z Paderewskim i Dmowskim,
że historię tworzą wybitne jednostki.
Z tych czasów na zawsze w pamięci pozostanie
skuteczność, z jaką bili się Wielkopolanie.
Trzy razy powtarzali swój czyn wiekopomny –
śląscy powstańcy o Polskę bój niezłomny.
Potem jeszcze tylko trzeba było znów
po raz kolejny – który? – obronić nasz Lwów.
Wreszcie, jak wszyscy wiedzą, był „Cud nad Wisłą”,
i czerwonej zarazy nawała tam prysła.
Wolność wtedy przetrwała tylko dwie dekady.
W końcu obronić jej nie daliśmy rady.
Ale pewna myśl mnie nachodzi przez cały czas:
Bez tamtej jesieni nie było by dziś nas.
JESIEŃ 1918