mikro-makro: WSPARCIE W STREFIE WOLNEGO SŁOWA

Kiedy na łamach „Gazety Polskiej” pojawili się blogerzy z „Salonu24” uderzyło mnie, że nie mają „sieciowej wolapikowej maniery” w formułowaniu myśli. Ożywcze było i to, że od razu czuło się, iż wypowiadają się w jak najbardziej osobistym tonie. Tylko ten emblemat: „SALON24” – u redaktora Sakiewicza ludzie spod znaku, który każdemu wolnomyślicielowi kojarzy się jak najgorzej.

Ale, pomyślałem sobie, szef "Gazety Polskiej", Tomasz Sakiewicz, idzie drogą swych deklaracji – skoro się rzekło, że myśli innych należy upubliczniać, nawet jak się z nimi nie zgadzamy, bo przecież chodzi o manifestowanie otwartej postawy w walce o wolne media, to zaproszenie autorów z konkurencyjnego portalu na papierowe szpalty jest posunięciem rozumnym.

O niejednoznacznych konotacjach słów „Salon24” wciąż jednak myślałem. Bo któż to są ci, co decydują się na taką nazwę? Snoby, cwaniacy, podżegacze? Udają elitkę, wymądrzają się lub pławią w towarzyskich kontredansach 24 godziny na dobę albo też chcą pozyskiwać i ogłupiać dwudziestoparolatków? Minęło parę miesięcy i cóż czytam w „GP” (omawiam swoimi słowami):

 Salon24 jest istotnie dostępny dla wszystkich, jednak promocja blogów odbywa się według pewnego klucza. Moim zdaniem owym promocyjnym kluczem w portalu jest idea politycznej poprawności. Polityczna poprawność w wydaniu Salonu24 promuje – jak często się mówi w języku blogerów - „lewactwo salonowe”, które jest traktowane łagodniej w stosunku do swoich prawicowych oponentów. I tak blogerzy o zabarwieniu liberalno-lewicowym są wręcz dopieszczani ciągłą obecnością na stronie głównej portalu. Według doktryny szefów salonu „lewica musi być reprezentowana na Salonie24”. I jest.
Pisze to DANZ, bloger stamtąd, który w proteście przeciwko takiemu manipulowaniu dyskutantami powołał niezależny autorski portal internetowy pt. Blog.media.pl. Jego celem jest „aprecjacja” prawicy i agregacja dotychczasowych przejawów niepokornych, uczciwych blogerów. 

DANZ wymienia te miejsca w sieci, gdzie widzi wsparcie: fora dyskusyjne niektórych niszowych czasopism czy strony co bystrzejszych osobistości życia politycznego Polski. Warto więc podać dalej te adresy, by łączyć wysiłki w tym pożądanym dla demokracji kierunku: Fronda.pl; Michalkiewicz.pl; oficjalne strony Korwina-Mikke czy Wyszkowskiego.

Nie jest tego na razie dużo, wysiłki są rozproszone, ale porozumiewanie się w sieci jest szybkie i wkrótce „niezależna.pl” odczuje namacalnie z jaką rzeszą Polaków będzie mogła swobodnie dyskutować o przeszłości, przyszłości, a zwłaszcza o teraźniejszości – w tym ostatnim aspekcie bez strachu o zmanipulowanie kontekstem, przykrawaniem czy niewybredną agresją o charakterze zamulającym. W sieci klubów „Gazety Polskiej” takie „ozdrowieńcze linki” informacyjne już wymieniamy.