Jedna uwaga o rynku książki

Do księgarń już od dłuższego czasu nie chodzę. Denerwuje mnie to i nie mam tam czago szukać. Wczoraj jednak zaszedłem do jednej żeby zapytać czy można u nich sprzedawać książki, pozostawiwszy je tam na zasadach komisowych. - Po nowym roku – powiedziała pani za ladą i uśmiechnęła się tak, jakbym był robakiem próbującym przepłynąć Wisłę wpław i ogłaszającym swój zamiar przez megafon. - Czekaj ruro – pomyślałem – jak już będę sławny, to na pewno nie będziesz sprzedawać moich książek i na nich zarabiać. Już ja się o to postaram. Należę bowiem, co nieskromnie przyznaję, do ludzi pamiętliwych i chowających urazy głęboko w sercu. Nie jest to przypadłość, którą należałoby się chwalić, ale jest w końcu wszyscy się tu znamy, więc trochę szczerości nikomu nie zaszkodzi. Pożegnałem się z panią w duserach i przysiadach i już miałem robić w tył zwrot, kiedy uwagę moją przykuła biała okładka elegancko wydanej książki. Okładka była twarda, a na środku widniał obrazek przedstawiający elegancką damę w krynolinie siedzącą na zielonej, obitej aksamitem, sofie. Zaciekawił mnie także tytuł - „Savoir vivre XIX wieku. Sztuka pięknego życia”. Ponieważ wzrok mam bliski doskonałości mimo upływu lat i pracy przy komputerze, mogłem – choć stałem daleko, a sprzedawczyni chcąc się mnie pozbyć usiłowała mi zasłonić okładkę „całem ciałem”- przeczytać także nazwisko autora, a raczej autorki. Jest nią baronowa Nadine de Rotschild. Kapujecie? Baronowa Nadine de Rotschild pisze książkę pod tytułem „Savoir vivre XIX wieku. Sztuka pięknego życia”. Nie dziwne? Zaraz wam wytłumaczę dlaczego dziwne.

Są wyobraźcie sobie na Bożym świecie ludzie, którzy czytają pamiętniki kompozytorów. Są, są. Naprawdę. Był taki kompozytor, troszkę zapomniany, którego dzienników nikt już nie wydaje i w żadnej księgarni kupić ich nie można. Nazywał się Chopin (wymawiaj Szopen), urodził się tu niedaleko, pod Sochaczewem. Otóż mieszkał on długi czas w Paryżu. Uczył dzieci i młodzież grać na fortepianie. Uczył i uczył. Pomagali mu różni bogaci ludzie, w tym rodzina Rotschildów, znanych bankierów. Zanim jednak Rotschildówny stały się uczennicami tegoż Chopina (wymawiaj Szopena), rodzina doszła do wniosku, że płacić po 20 franków za lekcje takiemu cherlakowi, co zaraz może zejść na gruźlicę albo coś gorszego, jest wprost niepodobieństwem. Potem jednak przywrócono Rotschildów do przytomności i uczyli się oni u Chopina (wymawiaj Szopena), a nawet dawali mu drogie prezenty. Stało się to jednak dopiero po tym kiedy jakiś wielbiciel tego całego Chopina (wymawiaj, wymawiaj) zapłacił mu za lekcję 60 franków. To dało rodzinie Rotschildów do myślenia i postanowili jednak zaryzykować 20 franków. Uznali, że może ten gruźlik nie jest taki słaby, może się inwestycja zwróci. I się zwróciła proszę Państwa. Gra na fortepianie stała się w rodzinie Rotschildów popularna i ceniona. Podobnie jak savoir vivre (wymawiaj sawuar wiwr i nie myl z pisuarem). Do tego stopnia ten savoir vivre (wymawiaj sawuar itd.) stał się popularny, że potomkini baronówien którym lekcje dawał ten cały Chopin (wiesz już co masz robić) napisała o tym całą książkę. I książkę tę można kupić w księgarni w Grodzisku Mazowieckim, w Sochaczewie, a pewnie i w tej całej Żelazowej Wioli, przepraszam – Woli, gdzie Chopin alias Szopen na świat przyszedł. A co z Chopinem (Szopenem, pamietaj, Szopenem) spytacie? A nic. Z czasem o nim zapomniano i jego dzienników nikt już nie wydaje, a i ludzie coraz rzadziej jego nazwisko potrafią wymówić poprawnie. Taki los.

Moich księżek, w przeciwieństwie do książki baronowej Nadine de Rotschild także nie można kupić we wszystkich księgarniach, ale w niektórych można. Na przykład w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. Cały czas zaś są one dostępne na stronie www.coryllus.pl   Zapraszam. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Hermenegilde Panzerfaust

22-12-2011 [16:49] - Hermenegilde Pa... (niezweryfikowany) | Link:

Link http://www.coryllus.pl  / prowadzi na manowce:
"Nie odnaleziono serwera
Firefox nie może odnaleźć serwera www.coryllus.pl ."
Prawdziwy się wydaje link:
http://coryllus.pl/
który otwiera stronę
"baśń jak niedźwiedź blog literacki"

Obrazek użytkownika Coryllus

22-12-2011 [21:46] - Coryllus | Link:

To dziwne, zawsze otwierało.

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

22-12-2011 [23:12] - Teresa Bochwic | Link:

 U mnie się otwiera. Życzę Panu i czytelnikom dobrych Świąt Bozego Narodzenia i wszelkiej
pomyślności w Nowym Roku 2012
Temat spotkania jest zamknięty. My nie robimy takich spotkań. W każdym razie czytamy teksty.

Obrazek użytkownika Coryllus

23-12-2011 [15:18] - Coryllus | Link:

No trudno, w każdym razie w pierwszej połowie stycznia będę miał spotkanie w Domu Polonii na Krakowskim Przedmieściu. Jak organizator ustali termin powiadomię Panią. Może się Pani skusi? Będzie niezły show. 

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

23-12-2011 [21:10] - Teresa Bochwic | Link:

Dzięki, niewykluczone, jeżeli będę mogła, to wpadnę posłuchać.

Obrazek użytkownika BazyliMD

22-12-2011 [18:58] - BazyliMD (niezweryfikowany) | Link:

Co tam jakieś wydrwigrosze! Pani Jolanta K. jest jej następczynią, to i nietrudno sobie wyobrazić, kto zacz, ta - jak jej tam - Rotszyldowa. Pikuś. ... ale Twój tekst, to bomba.

Bóg się rodzi. To jest sprawa. Od początku. Może się coś w koncu uda.

Z Szopenem ( z francuska Chopinn) nie jest tak źle. Miłośnicy muzyki podają liczbę posiadanych płyt z muzyką Szopena ( z francuska Chopin), w metrach bieżących na półce.

I jeszcze jedno: Jeżeli Cię kiedykolwiek uraziłem swoim wpisem, to przepraszam. Nowy rok wypada zacząć na czysto.

Obrazek użytkownika Coryllus

22-12-2011 [21:47] - Coryllus | Link:

A czym Ty mnie miałeś urazić, Bazyli? Najlepszego wszystkiego i tak dalej, życzymy wszyscy jak nas tu jest czwórka. 

Obrazek użytkownika Gość

22-12-2011 [21:42] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

Mam w ręku płytę Polskich Nagrań SX 1861 "Artur Rubinstein w Filharmonii Narodowej". Przytoczę kilka zdań umieszczonych na jej odwrocie.
"22 lutego 1960 roku mija 150 rocznica urodzin Fryderyka Chopina. W Warszawie rozpoczynał się VI Konkurs Chopinowski, najważniejsze wydarzenie ogłoszonego właśnie Międzynarodowego Roku Chopinowskiego. Imprezie patronował Przewodniczący Rady Państwa Aleksander Zawadzki, Prezes PAN prof. Tadeusz Kotarbiński oraz UNESCO. W jury zasiadali prezes honorowy Artur Rubinstein......."
"Ten to VI Międzynarodowy Konkurs imienia Fryderyka Chopina rozpoczął się 22 lutego 1960 roku koncertem symfonicznym w zapełnionej po brzegi sali koncertowej Filharmonii Narodowej. Ludzie siedzieli i stali we wszystkich dostępnych przejściach pomiędzy rzędami krzeseł, a także na estradzie za orkiestrą. Koncert f-moll Chopina i B-dur Brahmsa grała Orkiestra Symfiniczna Filharmonii Narodowej, dyrygował Witold Rowicki. Solistą był Artur Rubinstein. Poprzedniego dnia, w tej samej sali wielki pianista dał recital, który rozpoczął Scherzem h-moll. Ponad 1500 osób długo nie milknącą owacją dziękowało artyście za niezapomniane przeżycia.
Po koncercie 22 lutego owacjom nie było końca - na bis Artur Rubintein zagrał Poloneza As-dur...."
"2 listopada 1979 roku w hotelu "Victoria" w Warszawie wręczono Arturowi Rubinsteinowi płyty. Były na nich dwa koncerty - B-dur Brahmsa nagrany podwójnie z próby i z koncertu oraz f-moll Chopina. Był też bis z owego koncertu z 1960 roku - Polonez As-dur. Mistrz wołał: - Niech żyje Polska!"
I co by na to powiedzieli nauczyciele dobrych manier za oceanu, pani z księgarni i nasze niezastąpione obecne "autorytety" co im Polska jawi się jako europejski zaścianek?

Obrazek użytkownika Coryllus

22-12-2011 [21:50] - Coryllus | Link:

coś by mruknęli pod nosem jedynie. A ja życzę wesołych świąt.

Obrazek użytkownika Coryllus

22-12-2011 [21:55] - Coryllus | Link:

coś by mruknęli pod nosem jedynie. A ja życzę wesołych świąt.

Obrazek użytkownika B6

22-12-2011 [23:07] - B6 (niezweryfikowany) | Link:

Mnie akurat fragmenty pana książek nie przypadły do smaku, ale to kwestia gustu, może komuś innemu będą się podobać. Ale nie o tym chciałem.

Czasy mamy takie, że książki jest pisać względnie łatwo, wydawać też, i w związku z tym mamy całe mnóstwo jednoosobowych wydawnictw, które wydadzą to wiersze dziadka, to zdjęcia szwagra z wczasów w Egipcie z dowcipnymi komentarzami siostry, to znowuż powieść własnego pomysłu o niesamowitym przebiegu 'zabili go i uciekł'. Każdy z tych wydawców zanim jeszcze odbierze z drukarni swoje dzieło, zaczyna biegać jak kot z pęcherzem po wszystkich znanych mu i nieznanych księgarniach, myśląc jak to złapią Pana Boga za nogi wszyscy, którzy hurtem (najlepiej w pełnych paczkach) dzieło owe kupią. A biedni księgarze już to znają. Dwanaście/dwadzieścia/trzydzieści cztery razy dali sobie wmulić sobie w ciągu ostatnich lat 'poradniki szybkiego gotowania ciotki Adelajdy', które nie dość, że zalegają w komplecie cenne (bo płatne co miesiąc czynszem) półki, to jeszcze autor znikł jak kamfora i nieudanego dziełka nijak odebrać z powrotem nie chce. Mimo to kolejni wydawcy walą drzwiami i oknami.

Wydałem w życiu sześć własnych książek, teraz piszę siódmą. Cieszę się z każdej księgarni, która chce mi moje dziełka sprzedawać, a wobec tych, które tego robić nie chcą, nie wylewam żadnych żalów, tym bardziej na forum publicznym.

Pozdrawiam i życzę Dobrych Świąt Bożego Narodzenia.

Obrazek użytkownika Coryllus

23-12-2011 [15:16] - Coryllus | Link:

Jeśli w moich książkach przeczytał pan coś o gotowaniu to radzę dobrze by przestał pan pić i więcej uwagi zwracał na nazwisko autora na okładce. Jak pan się nazywa? Chętnie kupię pana książkę i napiszę recenzję. Niech pan nie chowa pod korcem talentu, niech pan mówi o nim głośno. Pomogę panu w promocji. Najlepszego. 

Obrazek użytkownika AnKa

23-12-2011 [19:42] - AnKa (niezweryfikowany) | Link:

Pętałem się po księgarniach całej Polski przez kilkanaście lat. Autorzy "rewelacyjnych dzieł" to stały element w księgarniach. Każdy z nich jest osobą wrażliwą i trudno znosi jakąkolwiek uwagę a nawet widzi to czego nie ma. Ta Pani nic Panu nie zrobiła. Sprawa jest jasna. Z końcem roku każda księgarnia musi zrobić remanent. Po jaką cholerę ma się borykać z Pana książkami? Proszę do niej wrócić po remanencie. Będzie Panu łyso.
Czy próbował Pan sprzedaży bezpośredniej? Zupełnie nie dostrzegane w księgarniach książki schodziły z szybkością światła kiedy trafiły do ręki.
A tą Panią to Pan powinien przeprosić.

Życzę Wesołych Świąt Bożego Narodzenia.

Obrazek użytkownika Coryllus

23-12-2011 [20:09] - Coryllus | Link:

Panie, ja mieszkam w tym mieście to jego specyfika jest mi dobrze znana. Oni wezmą moje książki dopiero wtedy jak dostanę Nobla, a i to z ociąganiem. Ten tekst to taki żart. Wstawiłem te książki do księgarń w miastach sąsiednich, także w Warszawie i wzięli bez oglądania się na to, że zbliża się remanent . Ja rozumiem, że wy musicie wszystko i wszystkich oceniać według własnej miarki, ale naprawdę, obejdzie się. 

Obrazek użytkownika AnKa

23-12-2011 [21:05] - AnKa (niezweryfikowany) | Link:

Według jakiej miarki mam oceniać? Proszę spróbować po Nowym Roku i napisać:
a nie mówiłem albo łyso mi. Sprawa będzie rozstrzygnięta.
Tekst odbierałem jako żart. Tak jak i ten o teściowej. Ciężkie żarty. W stylu: każdy autor biega ze swoimi książkami po księgarniach i myśli wezmą dopiero jak dostanę Nobla.
Najtrudniejsza sprawa przy tym handlu to wyciągnąć z księgarni czy hurtowni kasę.
Wyganiają mnie już od komputera.
Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Coryllus

23-12-2011 [22:15] - Coryllus | Link:

Niech się pan odczepi. Ja nie mam trudności w odzyskiwaniem pieniędzy. Proszę mówić za siebie. Po co mam gdzieś łazić po nowym roku? Niech pan sobie te swoje koncepcje schowa w buty, albo odstąpi je B6 czy jako on się tam podpisuje. Wesołych świąt.