Jeszcze o spotkaniu w Bydgoszczy

Zgodnie z zapowiedzią w piątek 13 marca pojechałem do Bydgoszczy na organizowaną przez Senatora Jana Rulewskiego imprezę pt. „Otchłań wolności”.

Impreza w założeniu miała być (i założenie zostało spełnione) debatą o tym, czy od 1989 roku dobrze wykorzystujemy wolność mediów.

W debacie wzięli udział: Mirosław Chojecki (moderator), Krzysztof Czabański, Kuczyński Waldemar, Lityński Jan, Stefan Pastuszewski (z Bydgoszczy) i Władysław Tyrański (z Krakowa). Odbyła się bardzo ciekawa dyskusja, w którą angażowała się licznie zebrana publiczność. Pewien epizod dyskusji opisałem w poprzednim poście, więcej szczegółów opublikowali organizatorzy, zachęcam do obejrzenia.

Niemniej jednak mam pewien niedosyt, gdyż zdarzyło się tam jeszcze coś z mojego punktu widzenia znacznie bardziej osobistego.

Zawsze uważałem, że muzyka łagodzi obyczaje. Wydawało mi się również, że jeśli można powiedzieć: „lubię Gienka”, to można również powiedzieć „nie lubię Gienka” lub choćby nawet „wolę Tomka niż Gienka” i wszystko będzie OK. Zwłaszcza, że debata szła o wolności słowa… Myliłem się.

Śpiewając różne piosenki w moim naiwnym mniemaniu mieszczące się w problematyce: „co robimy z wolnością” doszedłem w końcu do piosenki „Lustracja” zaczynającej się od słów:
„Jak nie sarkać na elity, skoro takie są realia,
że kolejny autorytet to bezpieczniak i kanalia
co totalnie się zeszmacił donoszeniem na przyjaciół”.

Chwilę później gdy przyszła kolej na wypowiedź Kuczyńskiego Waldemara ten powiedział, że takie piosenki jak tu były śpiewane, to są mu obrzydliwe, bo kto to widział, żeby po tylu latach jeszcze dochodzić kto tam co na kogo napisał. W następnym zdaniu Kuczyński Waldemar wyznał miłość do III RP, która jego zdaniem jest najczystszym kryształem i najlepszą rzeczą, która mogła się nam zdarzyć.

Nie spodziewałem się, że moje śpiewanki mogą w tym stopniu kogoś poruszyć. No, ale w tym momencie poczułem się wyrwany do odpowiedzi i nieco ośmielony. Skoro w dobrym tonie jest wyznawać miłość do III RP (jeśli zrobił to Kuczyński Waldemar to ex definitione mieści się to w dobrym tonie), to może ja wyrażę swój pogląd… Zaśpiewałem piosenkę w której przepraszam Księdza Jerzego:
„Za niemało lat co zbiegło z grubej kreski głupim mitem
Za kulawą niepodległość III Rzeczypospolitej
Za tchórzliwy oportunizm dla stanowisk i mamony
Za bezczelny postkomunizm i złodziei uwłaszczonych”

I dalej:
„Za sprzedajnych polityków, za ślepotę polityczną
Za Kwaśniewskich i Michników i klaszczącą im publiczność…”

W tym momencie Kuczyński Waldemar ostentacyjnie opuścił salę, w której odbywała się – jak wspomniałem wcześniej – debata o wolności słowa. Jak się okazuje wolność słowa nie obejmuje nie lubienia III RP i jej przejawów.

Kuczyński Waldemar ostentacyjnie wyszedł z sali, czyli ex definitione ostentacyjne wychodzenie z sali mieści się w kanonach dobrego smaku i dobrego wychowania… Przecież już samo mniemanie, że Kuczyński Waldemar mógłby zachować się choćby odrobinę niegrzecznie jest obrazą dla prawdy.

Ech głupi ja, jak niedźwiedź (który jak wiadomo był i głupi i litewski)… przecież definicja mówi inaczej. Dobre i kulturalne jest ex definitione zachowanie Kulczyńskiego Waldemara – jak ten by się nie zachowywał.

Skoro tak, to przepraszam…

Piosenka o Księdzu Jerzym kończy się wezwaniem:
„Pamiętamy Twoje słowa: dobrem zło zwyciężać warto...
Niech Bóg da nam się radować Rzeczypospolitą Czwartą!”

Tego już Kuczyński Waldemar nie usłyszał. Może i dobrze...