Co to znaczy Euro?

W tych dniach Tusk Donald znowu powrócił do swej mantry na temat szybkiego wejścia do strefy Euro, co ma oznaczać, jeśli nie powszechną szczęśliwość, to co najmniej powszechne bezpieczeństwo.

Przyjęcie Euro ma jednak kilka aspektów. Po pierwsze polityczny – sprawa suwerenności Polski. A po drugie ekonomiczny – ma nam być lepiej (wszystkim).

Gdyby ktoś mnie pytał, to jestem przeciw. I to niezależnie od deklarowanych przez rząd zysków, w które obrosnę (według deklaracji rządu) już w ciągu pierwszego tygodnia obecności polskiego Euro w moim portfelu. Dla mnie absolutnie decydująca jest kwestia suwerenności.

Ale jednego nie rozumiem: co znaczy to Euro.

Gdy Tusk Donald na forum w Krynicy raczył we wrześniu 2008 roku, po raz pierwszy podać datę 2011 średnia płaca (GUS) wynosiła 3.171,65 brutto czyli 2.252,51 netto, a kurs Euro (średni NBP na 30 września 2008) 3,4083 zł, co dawało średnią płacę brutto równą 930,57 Euro, czyli 660,89 Euro netto.Teraz mamy luty 2009 roku, a średnia płaca w styczniu 2009 (GUS) wynosiła 3.215,75 brutto czyli 2.307,12 netto, a kurs Euro (średni NBP na 31 stycznia 2009) 4,4392 zł, co dawało średnią płacę brutto równą 724,40 Euro, czyli 519,72 Euro netto.

Żadna z ww. sum nie powala, ale jest między nimi istotna różnica. Pensja „styczeń ‘09” stanowi 78,6% pensji „wrzesień 08”. Albo jak kto woli w styczniu ’09 dostalibyśmy o 141,17 Euro mniej niż we wrześniu '08. Albo jeszcze inaczej, od września ’08 do stycznia ’09 polska średnia płaca liczona w Euro spadła o 21,4%.

Mówią mi, że gdybyśmy mieli Euro takich wahań by nie było. Ale nie mamy Euro i wahania są. A mnie nie jest wszystko jedno jak się moja pensja przeliczy.Jakoś nie udało mi się wysłuchać żadnej informacji, która by mnie uspakajała. Goły fakt, że Tusk Donald nie zająknął się w najlżejszy choćby sposób w sprawie warunków zmiany waluty, które byłby skłonny zaakceptować jest dla mnie świadectwem trzech rzeczy:

  • stopnia niekompetencji Tuska Donalda i Totumfackich;
  • stopnia zapatrzenia Tuska Donalda i Totumfackich w interesy zachodnich centrów finansowych i największych firm – planowanych beneficjentów przejścia Polski na Euro;
  • stopnia nieliczenia się Tuska Donalda i Totumfackich z losem Polaków.A może i wielu innych rzeczy i zjawisk…


Na Zachodzie wielkie strajki i uliczne demonstracje wybuchały, gdy się okazywało, że na przykład zarobki sfery budżetowej spadły o 1,5%. Tak było wiele razy. I właśnie to czyni mnie ostrożnym optymistą. Przedstawionych powyżej rachunków nie da się przykryć żadnym PR-em, marketingiem ani polityką miłości.