Wywiad z Tomaszem Terlikowskim

Z Tomaszem Terlikowskim rozmawia Łukasz Ziaja, wywiad dla Gazety Finansowej.

Jak Pan ocenia wynik ostatnich wyborów parlamentarnych? Aż 10 proc. głosów padło na ugrupowanie skrajnie antyklerykalne. Czy to dowód przemian świadomościowych w polskim społeczeństwie, przejaw skręcania w lewą stronę?
-Zaskakujące jest dla mnie, że ugrupowanie składające się w znacznej mierze z ludzi z znikąd, zupełnie nieznanych zdobywa 10 proc. głosów. Janusz Palikot jest jedną z trzech osób rozpoznawalnych w tej formacji, reszta jest nikomu nieznana. To dla mnie szokujące. Zadziwia mnie, że 10 proc. ludzi zagłosowało na osoby, o których nie miało zielonego pojęcia, albo jeśli mieli, to było to pojęcie dość negatywne.

Spodziewał się Pan, że 6 lat po religijnym uniesieniu spowodowanym śmiercią Jana Pawła II do sejmu wejdzie ugrupowanie, którego hasłami przewodnimi są prawa mniejszości seksualnych, zniesienie krzyża z miejsc publicznych?
-Nie spodziewałem się, że nastąpi to tak szybko, jednak przewidywałem – o czym pisałem wielokrotnie – że pewnego dnia to nastąpi, że takie osoby jak Wanda Nowicka, Robert Biedroń zaczną działać w polskim sejmie, a wraz z nimi zaistnieją na forum publicznym idee, które głoszą.

Czy Janusz Palikot wraz ze swoim ugrupowaniem ma szansę na stałe zadomowić się na polskiej scenie politycznej?
-Myślę, że tak, ponieważ w Polsce jest wielu ludzi, którym bliskie są idee przez niego głoszone. SLD okazało się partią niesamodzielną i w momencie, gdy pojawił się Ruch Palikota, stało się niepotrzebne. Interesy gospodarcze, które dawniej gwarantowało przejęła Platforma Obywatelska, natomiast kwestię światopoglądowej – w  dużo bardziej wiarygodny sposób – prezentuje Janusz Palikot. SLD będzie stopniowo rozbierane, ciekawsi politycy zaczną odchodzić, albo do PO jak Borowski, albo do Palikota jak Kopyciński.

Kwestia obrazy uczuć religijnych coraz częściej pojawia się w naszym życiu publicznym – kontrowersyjny wyrok w sprawie podarcia biblii przez Nergala, celebryci coraz częściej próbują wybić się na krytyce Jezusa, a większość mediów staje w ich obronie, głosząc idee świeckiego państwa i wolności słowa. W jakim kierunku zmierza Polska?
-Nie wiem, w jakim kierunku zmierza Polska. Należy jednak pamiętać, że wyroki sądów i opinie mediów to nie cała Polska. Ciągle jest wiele miejsc, w których liczne środowiska głęboko przejmują się obrazą Jezusa, gdzie ludzie są głęboko wierzący. Bardziej mnie interesuje, w jakim kierunku zmierza polska scena polityczna. Brakuje mi na niej polityków, którzy z obrony życia, obrony praw katolików, obrony symboli religijnych, chcieliby uczynić swój sztandar.

Pana zdaniem jest w Polsce zapotrzebowanie – jak powiedział Zbigniew Ziobro – na stworzenie partii narodowo-katolickiej?
-W Polsce nie ma potrzeby tworzenia nowej partii politycznej. Jest za to potrzebny silny ruch społeczny, który będzie naciskał na istniejące już ugrupowania polityczne i kreował działania w ramach ruchu katolicko-narodowo-konserwatywnego. Dopiero wówczas, gdy te partię nie będą chciały tego robić, należy się zastanowić nad powołaniem narodowo-katolickiej partii oraz nad tym, co zrobić, aby odniosła ona realny sukces w wyborach.  Obecnie uważam, że należy mocno docisnąć PiS, oraz prawą stronę PO, aby ich posłowie imiennie zajęli się ważnymi – z punktu widzenia prawdziwych katolików – sprawami.

Są w Polsce politycy, którym bliskie są katolicko-narodowe wartości tacy jak Marek Jurek, jednak znajdują się oni na marginesie polskiej polityki. Może Polacy nie potrzebują takich polityków?
-Marek Jurek to polityk bardzo zasłużony, jednak zupełnie niepotrafiący posługiwać się mediami, przez co w dużej mierze jest właśnie na marginesie polskiej polityki. On robił swoją karierę w czasach innego typu mediów i kompletnie nie rozumie tych współczesnych. Nie da się już istnieć w politycy nie rozumiejąc mediów, a szkoda, bo polska scena polityczna cierpi z powodu braku takich osobowości, jak właśnie wspomniany Marek Jurek.

Media starają się nas przekonać, że na Ruch Poparcia Janusza Palikota głosowali głównie ludzie młodzi, bojący się wpływów Radia Maryja, Naszego Dziennika, czy środowisk z krakowskiego przedmieścia. Czy rzeczywiście to właśnie te czynniki wepchnęły Polaków w ręce antyklerykałów?
-Coraz większa laickość społeczeństwa występuje na całym świecie, nie tylko w Polsce. Moim zdaniem tych ludzi od kościoła odpycha wyłącznie niewiedza. Opowieści o ogromnych wpływach Radia Maryja, wynikają tylko z tego, że pewne osoby nie mają zielonego pojęcia, jaka jest słuchalność rozgłośni Ojca Rydzyka.
Jeżeli zaś chodzi o środowiska z krakowskiego przedmieścia, to nie osoby modlące się pod krzyżem były groźne, jak starano się nam wmówić, a naćpane, pijane watahy, które tych ludzi atakowały, plując na nich, czy sikając na znicze. To Ci młodociani byli tak naprawdę niebezpieczni! Nikt inny. Tak więc, jeśli coś jest przyczyną popularności Palikota, to nie nagabywanie kościoła, ale silna promocja antykościelności przez media. To media stworzyły niszę, którą Palikot skutecznie wykorzystał, co trzeba mu uczciwie przyznać.

Jest pan przeciwnikiem aktualnego kompromisu aborcyjnego? Dlaczego?
-Jestem przeciwnikiem zabijania ludzi, dlatego że są chorzy np. na Zespół Downa, a kompromis aborcyjny zakłada zabijanie ludzi z powodu trwałego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu. W ostatnim roku 500 dzieci zabito, wyłącznie dlatego ze podlegały pod kategorię płodu nieodwracalnie uszkodzonego, a 90% tej liczby, to były dzieci z Zespołem Downa. Ja wszystkich zwolenników kompromisu aborcyjnego pytam – czy są zwolennikami, aby dzieci i dorosłych z Zespołem Downa można było zabijać...? Jeżeli nie, to nie mogą być zarazem zwolennikiem tego kompromisu. Jestem też przeciwnikiem możliwości zabijania dzieci ze względu na ich pochodzenie biologiczne. Jeżeli uważamy, że za gwałt nie należy się komuś kara śmierci (a tak uważamy), to ja się pytam – dlaczego dziecko, które jest owocem tego gwałtu ma być ukarane karą śmierci, w momencie, gdy jego ojciec dostanie jedynie karę siedmiu lat więzienia...? To jest pytanie do zwolenników kompromisu aborcyjnego. Wreszcie, ja się pytam, czy jeśli matka jest zagrożona depresją, to uzasadnione jest, aby zabić płód do ostatniego dnia ciąży, a nie jak nam się próbuje wmówić do 12-go tygodnia? Tak stanowi polskie prawo. Można legalnie dokonać aborcji do ostatniego dnia ciąży, w momencie, gdy zagrożone jest zdrowie, także psychiczne matki. Czy uzasadnione jest, aby zabić dziecko tylko dlatego, że matka wmówiła sobie, że ma depresję, a lekarz jej to potwierdził odpowiednimi dokumentami? Moim zdaniem nie, dlatego właśnie jestem przeciwnikiem kompromisu aborcyjnego.

Kompromis aborcyjny zakłada również, że dziecko może zostać usunięte, gdy urodzenie tegoż dziecka realnie zagraża życiu matki, kiedy szanse jej przeżycia w momencie urodzenia dziecka są nikłe.
-A ile zna pan takich przypadków? To jest jeden z mitów. Nigdy nie jest tak, że urodzenie dziecka na pewno zagraża życiu matki. Może być lepiej, ale nie musi... I często jest tak, że jeżeli go nie zabijemy, to matce również może być lepiej. Ona może również umrzeć, jak je zabijemy, albo przeżyć, gdy go nie zabijemy. Żaden system prawny nie wymaga heroizmów i jeżeli lekarze stwierdzą, że życie matki jest maksymalnie zagrożone, to mają prawo podjąć decyzję, że jedno z tych żyć zostanie stracone i żaden z sądów ich nie skaże.
Wtedy to nie jest zgoda prawa na zabicie, tylko przyznanie, że w pewnych sytuacjach odstępujemy od karania lekarza. To są dwie zupełnie inne rzeczy. Opowieści, że całkowity zakaz aborcji uchroni matki przed umieraniem są bzdurą. Nota bene, na świecie najczęstszą przyczyną zgonu kobiet są legalnie przeprowadzone aborcje.

Jest pan zwolennikiem wprowadzenia obowiązkowych zajęć religia/etyka w szkołach?
-Aktualnie nie ma obowiązku uczestniczenia w takich zajęciach, co uważam za błąd. Powinna być prosta zasada – jeżeli ktoś nie chodzi na religię, chodzi na etykę. Nie można znosić ze szkół – niczym przedstawiciele wrogiego systemu w latach 90 – nauki o Bogu.

I te zajęcia powinny odbywać się w szkołach, a nie jak kiedyś w salkach parafialnych?
-Tak, dlatego że w wielu miejscach nie ma tych salek, więc dzieci musiałyby dojeżdżać po kilkanaście kilometrów. Nie widzę żadnego powodu, dlaczego w szkole publicznej dzieci rodziców, którzy w większości są wierzący, nie mieliby możliwości uczestniczenia w lekcjach religii.

Dlaczego powinniśmy zmuszać dzieci, które są wychowywane w domu bez Boga, aby uczyli się w szkołach o tymże Bogu?
-A co jest w tym złego? Zmuszamy też ich do tego żeby uczyli się o polskiej historii i kulturze, która jest chrześcijańska, do uczenia się matematyki, czy języka polskiego, a wobec tego nikt nie protestuje. Nie bądźmy zabawni! Dzieciom, którzy będą uczyć się o Bogu nic złego się nie stanie.

A zarazem jest pan przeciwnikiem nauki o seksualności w szkołach. Co w tym złego, że dzieci będą uczestniczyły na lekcjach Wychowania do życia w rodzinie?
-Jestem temu przeciwny, ponieważ uważam, że od nauki o seksualności są rodzice i nie widzę żadnego powodu, dla którego szkoła miałaby ich w tym wyręczać. Seks to jedna z najbardziej intymnych, a zarazem wrażliwych kwestii. Dlaczego dzieci, których rodzice są za wolną miłością miałaby uczyć Wychowania do życia w rodzinie katechetka, a dzieci, których rodzice są ludźmi głęboko wierzącymi, uczyła zwolenniczka Wandy Nowickiej, czy ludzie jej pokroju. To byłoby chore!

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Gość

04-12-2011 [17:04] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

Łukaszu...prosze Cie nie rob z siebie wielkiego publicysty i polityka z ugrupowania Jarusia bo jest to smieszne i zalamujace.:PPtakie pytania zadaje kazdy przecietny zjadacz chleba;pp
Powiedz kto Cie robil a Cie pomszcze;)

Obrazek użytkownika proxenia

04-12-2011 [21:05] - proxenia (niezweryfikowany) | Link:

To, co napisałeś, jest obrzydliwe. Nieładnie tak anonimowo wylewać swoje frustracje. Autor bloga pisze otwarcie, podpisuje się. A ty podstępnie kąsasz i chowasz się za "gościem". Wstyd!

Przeczytałam tekst p. Łukasza z dużym zainteresowaniem - no ale ja jestem wolna od osobistej zawiści czy animozji, która tobą wyraźnie kieruje.

Obrazek użytkownika kolarz

06-12-2011 [12:39] - kolarz (niezweryfikowany) | Link:

Pytania są może i banalne, ale przecież nie mają one stworzyć jakiejś "nowej jakości" tylko pokazać postawę i poglądy p. Terlikowskiego na kilka waznych spraw. To, że wywiad ukazuje Terlikowskiego, jako oderwanego od rzeczywistości doktrynera, mającego problemy z logiką wypowiedzi, przeczącego sobie w co drugim akapicie, to wyłącznie wina Terlikowskiego, a nie Ziaji.
W ogóle wywiady Ziaji sa dobre, przez swoją prostotę pytań, brak agresji i tandetnego efekciarstwa, nienarzucanie rozmówcy z góry założonej roli itp.
Gorzej jest, gdy kolega Ziaja zaczyna pisać tak bardziej "od siebie", oj duuuużo gorzej. Przykład - nastepny wpis.