Apel do Pisowszczyków!!!

Poprzedni tekst to była oczywista fikcja. Ja miałem rodziców w porządku i uczyłem się dobrze i chciałbym by tak zostało. Dużo kofabuluję i często ludzie myślą że wszystko o czym piszę to samemu przeżywałem. To absurd. Jest to szczególnie widoczne pośród młodych głuptaków, którym wykarczowano poczucie humoru. Z resztą, zaznaczyłem, że to konfabulacja.Teraz będzie troszeczkę poważniej.Gdy tak wspominam sobie mój pobyt w radiu, gdy przypominam sobie tych ludzi wspierających PIS i Lis, przychodzi mi na myśl Transatlantyk Witolda Gombrowicza. On dokładnie znalazł się w sytuacji takiej jak ja, tylko że ze względu na wcześniejszą popularność powieści Ferdydurke, miał znane w przedwojennej Polsce nazwisko, zatem bardzo zabiegano o znajomość z nim w Argentynie. Gombrowicz nie był z pewnością bohaterem. Uciekł z Polski w przeddzień kampanii wrześniowej. Czuł pismo nosem. Zrobił dobrze, bo dzięki temu bogatszy jest język polski i kultura. Mi również dawano karabin do ręki, ale jakoś nie chciało mi się strzelać. Strzelałem w obie strony. Ludzie związani z Die Jaden Zeitung źle odbierają Gombrowicza, on by ich wyśmiał jeszcze mocniej niż tamtych. W radiu, od pewnego znajomego polityka po politologii, usłyszałem znamienne zdanie: najważniejsza w tym wszystkim jest ideologia. Prawdopodobnie miał w sobie zdolności Michnika. Ja mu na to odpowiedziałem wprost „Co za bzdury pleciesz chłopie. Człowiek się ideologią nigdy nie naje. On żyje życiem, dla niego ważna jest gospodarka, dla niego ważna jest wolność i swoboda, dom i spokojne ułożone życie na miarę swojego talentu i przeznaczenia”. Gdy widzę czasem polityków z PIS-u to nóż się w ręku otwiera. Nie są oni w stanie pojąć tej oczywistej prawdy. Chociaż bardzo dobrym wyborem na premiera był Marcinkiewicz – człowiek przebojowy, którego samemu polubiłem. Inni po prostu się do tego nie nadająJest mi obojętne czy rządzi Pis, czy Po, czy SLD. Ważne jest, by człowiekowi żyło się dobrze. By nie robiono mu wody z mózgu, czy Taty Wariata, nie wciskano kitu, nie przemieniano go na Amerykanina, nie zmieniano im poczucia humoru oraz, co bardzo istotne, nie wciskano na siłę ideologii pro polskiej, sztandarów, defilad, tego co w Rosji, czy Ameryce. Świetnie ostatnio pokazał to film o Boracie, śmiesznym dziennikarzu z Kazachstanu, który przyjechał zobaczyć Amerykę – radzę pójść sobie na ten film. To samo mówiła mi w sejmie jedna Czeszka, wiceminister Dekomuna z roku 1992. Nie epatujcie za bardzo symbolami, tego ludzie tak bardzo nie kupują. Ostatnio widziałem plakat wyborczy kandydata z UPR. Stoi sobie dumny, wyprostowany, z ogoloną głową. Jego twarz zdaje się wyrażać hardość, przywiązanie do ojczyzny, zapatrzony w jasno wyznaczony, mglisty cel, a przy nodze na smyczy wiernie siedzi również dumny z siebie warczący pies bulterier. Facet nie wiele różni się od swojego psa, zdaje się mu imponować. Żelazna konsekwencja, wierność zasadom, przywiązanie psa do pana i na odwrót, nie wkurzajcie mnie po psem poszczuję, rozszarpiemy przeciwników na strzępy!!! Jakby tego wszystkiego było mało obaj pies i pan stoją na straży a z tyłu nich dumny, wyprostowany pomnik marszałka Piłsudzkiego na koniu, z szablą w dłoni. Mało nie pękliśmy z malarzem Frankiem ze śmiechu, są jeszcze więksi furiaci niż Pisowszczyki. Wracam właśnie z Czech, chodziłem tam sobie po różnych knajpach, bo z powołania jestem włóczykijem. Byłem u Rumcajsa w Jiczinie, w Czeszkim Cieszynie, w Opawie, Pardubicach i w Trutnowie. Różnica jest kolosalna, polecam taką wycieczkę. U nas wyścig szczurów, brud, smród, rozwalone dworce, kible, o zakładach pracy nie wspomnę. U nich wszystko gra, jak w Danii. Ludzie sobie siedzą w barach, piją piwko, oglądają hokej i cieszą się wolnością. Zero agresji, stresu i do tego biedni Polacy i Słowacy przyjeżdżają do nich do roboty. Żyć nie umierać. Turystów obsługują zawsze na końcu, najpierw swoich bywalców, którzy zapatrzenie w browara siedzą i rozmyślają nad tajemnicą bytu, a kelner samemu donosi im piwo i stawia kreski. Do tego wszyscy mają to słowiańskie poczucie humoru. Pani w recepcji opowiadają dowcipy, a u nas? Sami dobrze wiemy. Tydzień sobie pogulałem i jest mi dobrze. Brzuch mi trochę urósł, ale polskiego piwa nie ruszam, na razie. Za mocne, gaz i tylko uwala. Mało tego, nikt z napotkanych Czechów wcale nie chwalił władzy, czy prezydenta Havla, wręcz przeciwnie, jadą po nich jak po dzikich koniach. Gdyby wiedzieli co dzieje się w Polsce i na Słowacji. Jak konie w Pardubicach, wszystkim o tym mówiłem.Owszem, mamy małe ojczyzny: Kaszuby, Górale, Krakusy, Hanysy i nie dadzą sobie w kaszę dmuchać. Tylko do nich trzeba umieć dotrzeć. A jak to zrobić? Tylko poprzez muzyką folkową, zabawę, imprezę i dobre piwo. Pamiętam jak Jarosław Haszek pisał: „poparcie dla partii politycznych w Czechach było uzależnione li tylko od tego, jakie piwo dana partia daje swoim wyborcom. Lewica lała kiepskie, chyba praskiego Branika, a Narodowościowy lali Staropramena, więc dostali więcej głosów”. Tak to jest. Folk, Disco Polo, piwo i kiełbacha i ludzi jest pełno. Kiedy chodziłem po sejmie trochę takich imprez się odbywało, coś jakby drgnęło. Tylko w ostatniej kampanii wyborczej już tego nie widziałem. Gdy sobie czytam czasami te wielkie wywody różnych publicystów na łamach środków masowego przekazu to od razu przychodzi mi ochota na ziewanie. Jak ja ich nienawidzę, kiedyś usłyszałem dwóch żulików. Gadające głowy, jak tych dwóch facetów z Bruneta wieczorową porą. Warto przypomnieć tego reżysera. Polakom w dużej mierze pełen obraz absurdu komuny ukazały filmy Barei, bo były atrakcyjne, pokazywały przejaskrawione życie codzienne i zagubionego człowieka w zaistniałem sytuacji. Na zachodzie taki reżyser byłby milionerem, u nas ledwo wiązał koniec z końcem, a dzisiaj? Jestem pewien że nie mógłby zrobić żadnego filmu, albo nie daj Boże zrobiłby to co zrobił Stanisław Tym, czyli Srysia. Potrzebna jest atrakcja, karykatura, dobra szata graficzna, ciekawi artyści, wcale nie drodzy, ot np: Golec uOrkiestra, a nie pienie o końcu komuny. Byłem pewnego razu na takim koncercie w Sopocie. Pamiętam jak pewien grubszy jegomość śpiewał: „Komuchów bujanych, Urbanowej szmaty i Michnika chaty”. W każdym razie coś w ten deseń. Cóż za przenośnia, co za głębia, co za wiskomika. Ręce same składają się do oklasków. To pławienie się we własnym sosie, zamykanie się na świat, tworzenie towarzystwa wzajemnej adoracji. Ot dla przykładu, Samoobrona wiedziała jak to się robi, Olek również wiedział, tylko Pisiory zdają się nie wiedzieć, albo zapomnieli. Być może zachłysnęli się władzą i stracili kontakt z rzeczywistością. Nie, zachłysnęli się ideologią. Dokładnie tym. Stara dobra metoda. Piwo, śpiew i kiełbacha i zero gadania w TVP, na wesoło. Nawiasem mówiąc. Ta ostatnia piosenka w kampanii to sama odstraszała nowych, potencjalnych wyborców. Tylko Prawo i Sprawiedliwość. Nikt nie zagłosuje tylko na te dwie wartości, a gdzie wolność, wolność i swoboda i gdzie jest zabawa i dziewczyna młoda? Nie potrzeba mi tylko prawa i sprawiedliwości, a gdzie miłość, przygoda, każdej chwili szkoda. Szkoda gadać. Ileż więcej egzemplarzy GP sprzedałoby się z płytą w środku. Ja wiem może nie ma funduszów, to trzeba te fundusze znaleźć, zatrudnić menagera, poszukać po firmach, one są i czekają. No i politycy muszą być odpowiednio dobrani. Wyjść do ludzi, pogadać, potańczyć jak Borys Jelcyn. Ostatnio tańczyliśmy jego taniec do moich piosenek, wszyscy sikali ze śmiechu. Zabawa na całego. Ja nie wiem sam dlaczego właściwie was wspieram i po co to piszę. Krzysztof Kononowicz lepszą by zrobił kampanię niż ostatnio Pis. I nie będzie niczego! Będąc w radiu usłyszałem od pewnego redaktora że dla przykładu Włodzimierz Wysocki był agentem KGB, a Gałczyński to kawał sukinsyna. Gdy takie coś się słyszy to nóż się otwiera w kieszeni. Toż ci ludzie ocalali kulturę swojego kraju, język, żyli po to by przeżyć jeszcze jeden dzień. Dodawali ludziom siły i wiary. Dogadywali się pozornie z wrogiem by móc tworzyć. Była komuna, starali się przystosować do sytuacji. Nie ważne dla odbiorcy jest ich życie. Ważne jest dzieło, które po sobie zostawili i gdy nie wiesz tego jeden z drugim to naucz się tego durny łbie i powtarzaj sobie jak mantrę. Z resztą, żyło im się nieźle. Grzesiuk i Staszewski chwalili sobie komunę, bo tamci byli dużo sprytniejsi. Dzisiaj w Radiowej Dwójce, jedynej polskiej rozgłośni- znakomitej, podawano informację iż Maria Konopnicka również uczulała na ten problem, by nie epatować sztandarami. Żal mi tych ludzi którzy cierpieli wtedy i teraz, bardzo ich szanuję, bardzo, ale oni nie przyciągną elektoratu, publiki. Cierpienie przemawia do ludzi wrażliwych i myślących, do mnie przemówiło, lecz nie wszyscy są myślący. Większość pragnie jedynie normalności.Pamiętam jak rok temu redaktor Sakiewicz proponował mi śpiewanie polskich pieśni patriotycznych na placu podczas 3 maja. Koń by się uśmiał. Odmówiłem, bardzo je szanuje, ale nie bardzo czuję. Śpiewam inne, humorystyczne i myślę, że lepiej docierają do normalnych ludzi. Gazeta Polska i te całe środowisko powinno się otworzyć na ludzi zwykłych, którym wszystko jedno kto rządzi.Dzisiaj w telewizorni śpiewak Tomek Lipiński, punkowiec, mówił że żyje mu się nareszcie normalnie, dlatego oddał swoją piosenkę dla Platformy, bo wierzy w nią: „Jeszcze będzie przepięknie jeszcze będzie normalnie”. Później redaktorzy puścili jego pieśń z Opola 1989 roku o tym, że on „nie wierzy politykom”. Śmieszne co? Jednak uwierzył tym od normalności. Kolega z Pis-u obiecywał zrobić kiedyś ze mnie Kaczmarskiego. A goń się chłopie, żadnym Kaczmarskim nie będę i nie chcę być, dla mnie to człowiek tragiczny. Trzeba być sobą, wolę słuchać Rosiewicza i Wysockiego i przeciętny człowiek z pewnością również. Na tym kończę wy ojczyźniani. Ciau! A jak mi zrobicie koncert to będą wszyscy pod stołem leżeć, ze śmiechu, jeżeli jeszcze mają poczucie humoru bo już zaczynam wątpić. Stawiam wniosek o przesunięcie kolegi Lenina na szefa kampanii wyborczej, to mógłby być strzał w dziesiątkę.

Witam wszystkich po przewie. Chciałbym rozwinąć dzisiaj inny ważny
wątek, o którym było tylko napomknie w poprzednim artykule o Józefie
Pleśniaku. Jednak najsampierw sprostowanie