Operacja „Kozioł ofiarny”

Tusk nie zlikwidował PIS, co było jego głównym zadaniem, mimo iż  dysponował prokuraturą, niezależnym sądownictwem i ABW kontrolującym część mediów oraz nieograniczoną pomocą medialnej agentury na usługach służb wielopłciowych Ubekistanu. Inna rzecz, że nie zdecydował się na szerokie użycie „panów od śrubek” i represji pozaprawnych. Okazało się to niemożliwe, ponieważ nie żyjemy już w 1992 roku i dwa lata rządów PISu zmieniło jednak sytuację niczym nie skrywanej przemocy wobec opozycji i kompletnej bezkarności władzy. Wykonawcy widząc, iż PIS żyje, nie są już tak skłonni do posługiwania się bezprawiem lub tuszowania go, jak po obaleniu Olszewskiego, z przezorności: a nóż PIS wróci i kto zapłaci? Przecież nie decydenci tylko wykonawcy właśnie.

 

Chociaż  „Prezydent z Gdańska” i cyngle przekonały nas, że kryzysu nie ma, to służby wiedzą doskonale jaka jest sytuacja, a zwłaszcza muszą się przygotować na krach finansowy państwa jeszcze w tym roku. Stąd konieczność znalezienia kozła ofiarnego, na którego zrzuci się odpowiedzialność i przygotowania „ekipy zapasowej”, która przejmie schedę po Tusku i nie dopuści by na zgliszcza po PO wkroczyła opozycja, o czym już pisałem poprzednio. Wybór Piskorskiego jest bardzo dobry, gdyż do budowy nowej formacji na usługach służb potrzebny jest technolog władzy, a nie niewydarzeni nieudacznicy od gadania, olbrzymiego ego i niebotycznych żądań w sprawie posad. Resztki Polski XXI, podobnie jak odpady z dawnej SLD (już straciłem orientacje gdzie jest KO Dep. I „Buyer”, a gdzie byli wykładowcy szkół SB, ale na pewno odnajdą się we właściwym miejscu) mogą jedynie odegrać rolę pomocniczą. Kluczową kwestią jest jak szybko średni szczebel PO zostanie przekonany przez służby, iż przyszłość jest z Piskorskim. Ludzie PO są bardzo pojętni, więc stawiam na rozłam w ciągu miesiąca. Piskorski wie kogo czym przekupić by nie przepłacić, kogo trzeba postraszyć itp. Dlatego projekt Olechowski ma duże szanse powodzenia. Pamiętać jednak należy, iż łatwo jest uruchomić lawinę wydarzeń ale trudno zatrzymać. Jeśli Tuskowi zostałoby jeszcze kilka osób, może mógłby się trochę pobronić, a wtedy dynamika nabrałaby rozpędu. I o to chodzi by wykańczali się nawzajem.

 

Gdy 6 czerwca rozmawiałem na seminarium fundacji „Veritas et Scientia” z Antonim, równocześnie powiedzieliśmy to samo: Tusk jest trupem tylko jeszcze o tym nie wie. Wówczas nie wiedzieli jeszcze o tym nawet jego dzisiejsi egzekutorzy. Z obserwacji mediów Uzbekistanu wnoszę, iż rozkaz rozpoczęcia egzekucji niezależni dziennikarze otrzymali dopiero 26 czerwca, a przystąpili do jego wykonania dziś, 6 lipca 2009 roku.

 

Były znaki W państwie policyjnym nowego typu, w którym medialna Czerezwyczajka odgrywa rolę ważnego instrumentu represji wobec opozycji, niezależnych dziennikarzy śledczych można nazwać „wskaźnikiem” walk frakcyjnych i pozycji poszczególny klanów rządu i władzy. Normalnie zajmują się oni wyłącznie opozycją, dążąc do wyeliminowania wszelkich możliwych i nieprawdopodobnych nadużyć, oczywiście w trosce o moralną doskonałość krytyków rządu, samemu pozostając ślepymi, głuchymi i niemymi wobec permanentnych nadużyć władzy.

 

Kiedy niezależni dziennikarze śledczy nagle dostają  orlego wzroku, słuch im się  wyostrza, usta nie zamykają a ręka sama pisze, należy wnioskować, że właśnie otrzymali telefon od swego oficera prowadzącego lub pośrednika. Z takiej perspektywy spojrzałbym na ujawnienie spraw finansowych Palikota.

 

Jak zawsze w takich wypadkach należy jeszcze zadać trzy kluczowe pytania:

 

   1. Kto jest parasolem ochronnym Plikota, by wiedzieć z kim łączą go interesy i w kogo w takim razie atak na Palikota był w rzeczywistości wymierzony?   2. Komu zależy na osłabieniu parasola ochronnego Palikota i dlaczego?   3. Kto stoi za parasolem ochronnym i z atakującym, a więc cała akcja jest wyrazem jakiego konfliktu interesów, między kim a kim? Nie ulega wątpliwości, że najbardziej związanym z Palikotem jest Tusk i to nie dlatego, że zawdzięcza mu wydanie swoich wiekopomnych myśli, ale ponieważ chodzi o rolę finansową „Człowieka z ryjem” i użyteczność polityczną. Kojarzenie „Wibratora” z Tuskiem sprawia, iż nie mogąc bezpośrednio uderzyć w celuloidowego premiera, by go dosięgnąć, cios wymierza się w jego pomagiera. Wprawdzie Tuskowi udało się wyciszyć sprawę Palikota, ale to nie zmieniło stosunku sił, a tylko wskazało służbom, że muszą się lepiej przygotować.

 

Wziąwszy pod uwagę, iż atak ukazał  się w „Dzienniku” można wnosić,  że decyzje podjęto na szczeblu międzynarodowym. Dzisiejszy początek egzekucji w „Newsweeku” tę tezę tylko potwierdza. Nurtuje mnie jedynie pytanie, czy decyzja zapadła wyłącznie w związku z planami uporządkowania „Priwislanskiego Kraju”, czy też jest również odzwierciedleniem rywalizacji w Centrum czyli na Kremlu i początku wielkiej gry z USA celuloidowego Obamy? Wróćmy jednak do naszych spraw.

 

Kto udzielił  informacji o Palikocie „Dziennikowi”? Istnieją  w Polsce dwa parasole ochronne nad WSI: Bronisław Komorowski i Radosław Sikorski. Z różnych powodów postawili na to środowisko. Minister spraw zagranicznych stoi jednak na uboczu rozgrywek w PO, pozostaje zatem „lotnik na drzwiach od stodoły”. Afera marszałkowa i jej losy pokazują, iż zrobi wszystko by się wyplątać. Egzekucja publiczna Po pewnej przerwie potrzebnej na przygotowanie mieliśmy LIST TW „Musta”, wystąpienie jego oficera prowadzącego i nagłe odkrycie przez niezależnych dziennikarzy, iż Tusk jest zły. Posłużyła do tego „sprawa Farfała”. Drugim człowiekiem Tuska, w którego uderzono krytyką jest Grad. Też nagle okazał się zły, brzydki i niefotogeniczny niczym ja sam w „Wybiórczej”. I znów Axel Springer w ataku.

 

Gdy w weekend przeczytałem „śmiałe odkrycie” Piotra Śmiłowicza z „Newsweeka” na salonie24, iż Tusk w piątek związał się z LPR i dlatego stał się zły i przeszkadza, już było widomo, że publiczna egzekucja zacznie się w poniedziałek. No i mamy wywiad Olechowiego o „Prezydencie z Gdańska”, który jest „Prawie jak Hitler”, a dla zwolenników lustracji „Co Stasi miało na Tuska”. Najzabawniejsze, że to organ Axela Springera gra kartą niemiecką, ale liczy się skuteczność. Dlatego „Wybiórcza” potrafi grać np. kartą antysemicką.

 

Teraz ważne jest jak zachowa się „Wprost”. Będzie to znak jaką  rolę w operacji odgrywa służba cywilna ABW, czyli Bondaryk i jego parasol Schetyna. Uważam, że powinniśmy teraz bronić Tuska celem pogłębienia konfliktu w obozie przeciwnika. Jeśli służby mają zwyciężyć, niech przynajmniej popracują, bo że lemingi przełkną wszystko, to oczywiste.

 

Czekam teraz na spowiedź Żakowskiego: „Dlaczego zawiodłem się na Tusku”. Warto notować wystąpienia gwiazd dziennikarstwa ubekistańskiego, by naszkicować mapę wpływów służb w tym środowisku.

Bezpieka pozbywa się wynajętych wykonawców w trzech wypadkach: gdy byli nielojalni, gdy się nie sprawdzili, gdy są już niepotrzebni, a nawet mogą zawadzać, natomiast użyźniając grunt stają się po raz ostatni przydatni. W wypadku „Prezydenta z Gdańska”, wydaje mi się, iż zachodzą dwie ostatnie przyczyny.