Rzeczpospolita knajacka

Państwo zblatowanej  ferajny, tak można określić byt społeczny, formułujący dzisiaj w Polsce strukturę administracyjno polityczną, strukturę charakteryzującą się z jednej strony tym, że instytucje do tego powołane, prawa nie egzekwują, a z drugiej strony mamy w masowym wymiarze zjawisko omijania  prawa, a właściwie jego łamania.

 

Nagminnie łamane są przepisy Prawa pracy.  Dotyczy to umów, które w strachu przed bezrobociem podpisujemy oraz prawdziwości zawartych w nich ustaleń, w konsekwencji zarobków, składek na  ZUS, czasu pracy oraz przepisów BHP. Idące za tym ofiary śmiertelne to nie tylko górnicy ginący od metanu, ale też codzienne trupy na drogach, żniwo wypadków powodowanych nad ranem przez przemęczonych kierowców TIR-ów.

 

Kryzys w Polsce wygląda mniej więcej tak – czym bardziej spadają obroty w gospodarce oficjalnej, w galeriach  i w marketach,  tym bardziej rośnie przemyt i obroty w szarej strefie,  i na bazarach. Bez wielkiej spostrzegawczości można zauważyć jak teraz rozkwitły na powrót targowiska, które do ubiegłego roku chyliły się ku upadkowi. Stąd bierze się, jak jestem przekonany, odporność Polski na kryzys, który jak wiadomo wylał się z banków. Szara strefa i bazar ma z bankami niewiele do czynienia...

 

Nie trzeba pilnie śledzić audycji telewizyjnych pani Elżbiety Jaworowicz, aby wiedzieć jaką pajęczyną spowita jest Polska powiatowa. Tam gdzie urzędnik, policjant, prokurator i pani doktor tworzą mafię  wszechwładną i nie do ruszenia. Przeważnie są to pozostałości pezetpeerowsko-esbeckiej sitwy lub ich progenitura. Do tego dobrego towarzystwa  dołączył element par excellence  przestępczy oraz ci, których Jacek Kuroń namówił do kradzieży pierwszego miliona. Coraz gęściej widać ich w politycznej Warszawie, bynajmniej teraz nie w SLD...

 

Knajactwo  kieruje się przede wszystkim trzema zasadami. Po pierwsze – we wszelkich sporach rację  ma ten kto przeciwnika przegada, zakrzyczy, zastraszy lub wręcz fizycznie pokona. Po drugie – gdy popadniesz w kłopoty, to leć w zaparte  do upadłego, nawet gdy cię złapią na gorącym uczynku, upieraj się, że to nie ty, tylko ktoś inny. Po trzecie – tych którzy nie sprostają powyższym wymaganiom, ferajna porzuci na żer okolicznoścom, aby ratować siebie!

 

Tałatajstwo, które z łamania prawa uczyniło sobie metodę na życie, nie należy do tuzów odwagi. Przypomnijmy sobie miesiące poprzedzające wybory w roku 2007. Gawiedź straszona była w mediach losem wtrąconych do lochu nieszczęśników: uwiedzionej torbą banknotów posłanki i podglądanego łapownika, kardiochirurga. Nie najwyższej inteligencji tchórzliwe barachło wpadło w popłoch. „Na złodzieju czapka gore” i gdy stacje radiowe i telewizyjne roztoczyły przed nim wizję siepaczy Ziobry wyważających drzwi ich mieszkań o 6-tej rano, pobiegli w panice głosować na partię miłości.  Dołączyli do nich, jak zwykle, pożyteczni idioci i mamy co mamy!

 

Ciekawe, czy Polska otrząśnie się z tego toczącego ją robactwa?...