Intendentura i kelnerzy

Ktoś sprzątał pomieszczenia przez nich użytkowane, ktoś przygotowywał posiłki, ktoś podawał do stołu. Z całą pewnością niezbędni też byli krawcy, szewcy, fryzjerzy, manikiurzystki i masażyści. Personel ten musiał mieć również swoich kierowników, szefów kuchni, intendentów i ochmistrzów wreszcie.

 

Jedną z ważniejszych cech wspomnianych ludzi, obsługujących dygnitarzy, jest oczywiście dyskrecja. Jednak zdarza się, że światowy rynek wydawniczy lub prasowy elektryzowany jest sensacyjnymi wspomnieniami kamerdynera na emeryturze lub wywiadem udzielonym bulwarówce przez niewiastę, byłą pokojówkę. Relacje takie częściej pojawiają się po sensacyjnych lub burzliwych wydarzeniach, a gdy są wynikiem dobrego zmysłu obserwacyjnego, to stanowią cenny materiał dla historyków.

 

W PRL-u, jak w każdym państwie totalitarnym, taki usługowy personel był poddany szczególnemu nadzorowi służb bezpieczeństwa. Ludzie ci byli często wprost etatowymi funkcjonariuszami tych służb, lub pracownikami specjalistycznych przedsiębiorstw przez te służby ściśle nadzorowanych. W jednym i drugim przypadku musieli podpisywać zobowiązania do zachowania ścisłej tajemnicy na temat swojej pracy.

 

Lada dzień minie 20 lat od „upadku komunizmu”. Nie słyszałem jednak, iżby ukazały się w księgarniach wspomnienia kamerdynera, adiutanta lub krawca, któregokolwiek z dygnitarzy władz komunistycznych w Polsce. Nie słyszałem też, aby dziennikarze naszej prasy próbowali znaleźć kogoś takiego, więc o wywiadzie nawet niema  co marzyć. Lektura wspomnień tych ludzi byłaby zapewne cenna nie tylko z punktu widzenia ciekawości z magla. Niejednokrotnie, zawarte tam informacje, mogłyby być przydatne nie tylko historykowi, ale też prokuratorowi...

 

Tajemnica – jak zobowiązywali się wzmiankowani pracownicy usług w cyrografach podsuwanych im do popisania przez komunistyczną bezpiekę – jest ściśle dochowywana. Bardzo możliwe, że z powodu zachowania ciągłości prawnej państwa, zobowiązania te pozostają w mocy. Jednak państwu polskiemu byłoby chyba niezręcznie egzekwować teraz te zobowiązania. Czemu więc pokusa popularności i pieniędzy nie spowodowała dotąd ukazania się takich wspomnień?...

 

Owo dochowywanie tajemnicy nie jest na pewno kwestią honoru. Nie jest też chyba wynikiem obawy przed wymiarem sprawiedliwości Rzeczypospolitej Polskiej. Prędzej spowodowane jest panicznym strachem przed dolegliwym odwetem, który – jak są chyba przekonani zainteresowani – może im skutecznie zadać komunistyczna bezpieka, pomimo upływu 20 lat od „obalenia komunizmu”. Nie ma co się temu dziwić – przecież tu nie przeprowadzono dekomunizacji!

 

Najwyższe władze komunistyczne, jak wszyscy ludzie sfer wyższych na świecie, obsługiwane były przez służbę.