Własność rodzi świadomość

W lany poniedziałek, podobnie jak w Kamieniu Pomorskim, ale w roku 1995, dokładnie 17 kwietnia, miał miejsce wybuch gazu w Gdańsku. W wieżowcu przy ul. Wojska Polskiego 39 zniszczone zostały trzy dolne kondygnacje, a koślawo stojąca pozostałość budynku kwalifikowała się do natychmiastowej rozbiórki. Katastrofa spowodowała śmierć 22 ofiar...

 

Lokale w tym budynku były własnością mieszkańców, a działka ich współwłasnością w częściach ułamkowych. Ludzie, którzy przeżyli katastrofę postanowili odbudować swój dom. Byli przekonani, że powetują stratę tylko wtedy, gdy będą się twardo trzymali koncepcji odbudowy. Dzięki ich uporowi, przy pomocy władz lokalnych i sponsorów oraz za odszkodowania, w dwa lata dom został odbudowany!

 

Tegoroczna tragedia w Kamieniu Pomorskim była w jakimś sensie podobna, lecz budynek był komunalny a lokale socjalne. Sugestia odbudowy, również całkowicie zniszczonego budynku, skwitowana zastała przez ocalałych mieszkańców następująco – nie będziemy mieszkali na cmentarzysku! Typowa postawa ludzi, którzy nic nie mają. Miejsce zamieszkania traktowali tak, jak fornale czworaki, a nieszczęście było tylko zachętą do kolejnych roszczeń. Obecny przy tym pan premier, liberał zdawał się przyjmować to z całkowitym zrozumieniem(?!)...

 

Różnica w reakcji na podobne wydarzenia nie była przypadkowa. Inaczej zachowuje się człowiek osiadły na swoim, a inaczej – za przeproszeniem – golec nic nie posiadający. Porównanie postaw tych dwóch społeczności, wskazuje jak ważną kwestią było powszechne uwłaszczenie, które powinno być fundamentem przekształceń ustrojowych w Polsce po roku 1989. Zamiast uwłaszczyć Polaków, wywłaszczanych przez 45 lat komuny, pozostawiono liczne rzesze w sytuacji nic nie posiadających, popegeerowskich pariasów. Warto tu wspomnieć, że każdy Czech, w ramach powszechnego uwłaszczenia, otrzymał kupony, na wartość ok. 30 tys. zł (według kursu z roku 1995). Za nie można było nabywać akcje, nieruchomości lub je sprzedać. Przeprowadzono tam też pełną reprywatyzację.

 

Nasze elity ogłaszały sprzeciwy przeciwko przekazywaniu dóbr nieodpłatnie. Twierdzono, że jedynym owocnym sposobem nabycia własności może być kupno za ekwiwalentną cenę. Nie dopuszczano też do reprywatyzacji, zwrotu mienia upaństwowionego. Mimo tych gromko głoszonych zasad, na mieniu uspołecznionym uwłaszczała się za bezcen nomenklatura i zgraja złodziejowatych kombinatorów. Stąd u nas taka niechęć do prywatyzacji, szczególnie gdy biorą się za nią środowiska, które robiły to na początku lat 90...

 

Z historii wiemy natomiast o przyspieszeniu rozwoju gospodarczego po wielkich akcjach uwłaszczeniowych na rzecz polskich chłopów – na terenie zaboru austriackiego w 1848 r.; pruskiego w 1850 r. i rosyjskiego w 1864 r. Reforma japońskiego cesarza Mutsuhito prowadzona od lat 80. XIX wieku zaczęła się też od rozdania ziemi chłopom. Po tym władca uwłaszczył wszystkich poddanych, bo do tamtej pory Japonia była niepodzielną własnością boskiego cesarza. Dopiero w ramach tej reformy wprowadzono prawo własności w pełnym tego słowa znaczeniu, a kraj ze skrajnie konserwatywnego feudalizmu przekształcony został w monarchię konstytucyjną z nowoczesną gospodarką kapitalistyczną.

 

No początku lat 90. pisałem o tym wszystkim w gazecie Nowy Świat, co można sprawdzić bez trudu. Jednak gdańscy liberałowie w białych skarpetkach pasjonowali się wtedy chyba czymś zupełnie innym...