Wysocki zwycięża tylko w pieśni?

Wymienię najważniejsze ugrupowania: Liberalno Demokratyczna Partia Niepodległość, Polska Partia Niepodległościowa, Solidarność Walcząca, Międzyzakładowy Robotniczy Komitet „Solidarność”. Wtedy to śp. profesor Romuald Kukołowicz powiedział do Wałęsy – „Panie Leszku, nie można budować przyszłości narodu na fundamencie fałszywych bytów!”

 

W karnawale jak to w karnawale, co tu gadać... Powtarzaliśmy sobie żart o optymistach i pesymistach. Optymiści to byli ci, którzy wierzyli, iż na Syberię nas zawiozą. Pesymiści uważali, że pognają nas tam pieszo. Gadało się tak żartem, ale gdzieś pod czupryną nurtowało człowieka przypomnienie losu poprzedników, a zaczęło się od Konfederatów Barskich, których jako pierwszych gnano tam w kajdanach...

 

Gdy zapadła noc stanu wojennego, jechałem na sitku – dokładniej mówiąc, drukowałem nielegalnie techniką sitodruku okładki do książek i inną galanterię przeciwko WRONie. Do zagraconych, niedoświetlonych i dusznych pomieszczeń, wykorzystywanych do tego celu, zabieraliśmy ze sobą magnetofon kasetowy. Urozmaicaliśmy sobie żmudną robotę słuchaniem wielokrotnie po amatorsku kopiowanych nagrań bardów buntu: Władimira Wysockiego, Louisa Llacha i Jacka Kaczmarskiego. Słynne „Mury”, które Kaczmarski tak przejmująco śpiewał skomponował właśnie Louis Llach, kataloński bard z Barcelony, przeciwnik dyktatury Franco. Teraz mówi się „Mury” Kaczmarskiego, ale to tak jakby mówić „Obława” Kaczmarskiego(!?)...

 

Od początku istnienia podziemia tępieni byli niepodległościowcy, zwani przez Kuronia i Michnika radykałami. Dla całego świata Wałęsa był mężem zaufania Polaków. Pieniądze z Zachodu, przeznaczone na wspieranie rozwoju  demokracji szły przez niego, a były to kwoty liczone w milionach dolarów rocznie. Do dzielenia tych funduszów upoważniony został Kuroń. Efekt był taki, że zwolennicy naprawiaczy komuny, palili Marlboro, pili whisky, ich dzieci imponowały rówieśnikom markowymi ciuchami, a wszystko to kupowane było w Pwexie za dolary. Nie było by w tym nic zdrożnego gdyby nie to, że na przykład MRK”S” przez cały ten czas otrzymał z tych funduszów 20,- USD (słownie: dwadzieścia dolarów)...

 

I tak to nadszedł ten rok 1989. Jak wspomniałem wyżej nie wszyscy się na to godzili, ale powstał wtedy tak mocny układ, że nawet dzisiaj, w roku 2009 w polskim establishmencie politycznym nie ma nikogo spoza kręgów reżimu PRL i Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. Nawet największy enfant terrible polskiej polityki, Antoni Macierewicz był członkiem tego komitetu...

 

Właśnie dzisiaj naszła mnie ta refleksja – Wysocki zwycięża tylko w pieśni! Patrzę na te zakłamane elity, na tych obrońców agentów razwiedki, faktorów posłanki Sawickiej i senatora Misiaka – zaczynam wątpić w dobro i prawdę... Dla nich sukcesy w biznesie, gaże członków zarządów lub tylko te dziesięciotysięczne, parlamentarne, a dla nas ludowa mądrość – wyżej dupy nie podskoczysz lub jak byś się nie obracał, to dupa z tyłu. Oni awansowali w jedwabie, w garnitury najmarniej od Armaniego, a my wciąż jesteśmy dżinsowo-kurtkowi...

 

Ale pamiętajcie, dawno temu syn skromnego cieśli z Galilei zmartwychwstał. Stało się to w niedzielę, która stąd tak pięknie nazywa się po rosyjsku – waskriesienije. To było nieprawdopodobne. Dla okrągłostołowych ugodowców nieprawdopodobne było zmartwychpowstanie Polski jeszcze wtedy w 1989 r. Zadowalał ich socjalizm z ludzką twarzą pod wieczystym patronatem Moskwy. Dzisiaj tego nie chcą pamiętać. Znów im się wydaje, że historia się skończyła. Ale ten wiatr wkrótce zawieje i ludziom, jak pięknym ptakom porosną skrzydła, a pętakom pospadają portki...

Mój rok 1989 to smutek i gorycz. Dziś wielu zapomniało, że były wtedy konspiracyjne środowiska opozycji niepodległościowej, sprzeciwiające się fraternizacji z komuną oraz czerwcowym wyborom, demokratycznym na 35%.