Rodzina, rozwody

Biedne dzieci rozwodników

Ostatnio w mediach przetoczyła się dyskusja na temat konieczności ochrony dzieci, których rodzice kłócą się o prawo ich wychowywania. W TVP1 piękna blondynka po przejściach udowodniała, że rozwodzący się rodzice powinni jak najszybciej i zgodnie porozumieć się między sobą, jeszcze przed rozprawą rozwodową, co do opieki nad dziećmi. Te ostatnie przecież, wskutek przeciągających się latami konfliktów, ponoszą uszczerbek emocjonalny. Przytakiwał jej rzecznik praw dziecka, redaktorzy, atmosfera była pełna zrozumienia, wszyscy wydawali się mieć wspaniałe samopoczucie. Nie tylko z tego programu, również z audycji radiowych, niemiłosiernie bił mnie po głowie przekaz: rozwód, jak się związek nie udał, jest ok.

Szanowni redaktorzy, ludzie dyskutujący o rozwodach, opiece nad dziećmi, mędrcy europejscy, działacze ruchów lewackich w szczególności: wam się wszystko pomieszało.
Problemem społecznym nie jest walka o dzieci. Problemem nie są coraz częstsze rozwody. Prawdziwym problemem jest lansowane przez część z was, a szkodliwie tolerowane przez większość, odejście od tradycyjnego chrześcijańskiego wychowania dzieci i młodzieży. Prawdziwy problem to wmówienie młodemu pokoleniu, że małżonek, partner, facet, dziewczyna, czy inny wynalazek zastępujący związek małżeński, jest dobry wówczas, gdy zaspokaja ich potrzeby, odczytuje ich pragnienia. Wmówienie, że związek jest dla mnie i mam z niego czerpać przyjemność i komfort.
Z takim podejściem ilość rozwodów będzie nadal lawinowo rosła, bo okazuje się, że niewiele małżonków daje sobie radę z wielkim rozczarowaniem i tym, że ich związek nie pasuje do lansowanego w popkulturze modelu, gdy okazuje się, że trzeba się starać, poświęcać, pracować.

Problemem więc nie są rozwody, tylko nieodpowiedzialnie zawierane małżeństwa przez niedojrzałych ludzi, przy oklaskach głupkowatych wujków i cioć, którzy nie mogą zrozumieć, że wejście w ten święty obszar dokonane powinno być tylko jako bezgraniczne, bezwarunkowe oddanie i poświęcenie siebie, drugiej osobie, jako skutek odpowiedzialnie podjętej decyzji a nie w wyniku nagromadzenia choćby najlepszych emocji. Na dobre i na złe. Na złe także.
Tradycyjny chrześcijański przekaz jest jasny. Nie wydasz plonu, póki nie obumrzesz. Nie dasz szczęścia sobie i innym, jeśli nie umrzesz dla siebie i nie narodzisz się dla innych.
To ostatnie najpierw trzeba wyśmiać. Potem wykpić razem z głosicielem tej myśli. Potem ożenić się dla własnej przyjemności, potem przeżyć rozczarowanie w stylu: „jak to?, przecież miał być fun?!”, dramat, skrzywdzić dzieci, rozwieść się, żyć do końca jak frustrat, na koniec, leżąc już ze splecionymi dłońmi, dojść do wniosku, że jednak to była prawda.

Konieczność tego wpisu wynika ze wzburzenia, jakie wywołuje we mnie za każdym razem prymitywna głupota tych niby dorosłych ludzi dyskutujących w telewizji i w radiu, którzy najpierw przyczyniają się do systemowej destrukcji najbardziej oczywistych prawd życia a potem łamią ręce i głowy apelując o zapobieganie zjawiskom, które sami kreują. Nie dostrzegają przy tym skutków własnej wcześniejszej bierności a czasem, co gorsza, przyklaskiwania niszczeniu wychowania.
PS. Ten wpis nie oznacza, że jestem idealnym mężem.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika sara

20-09-2011 [18:26] - sara (niezweryfikowany) | Link:

...kreują media.W każdym serialu rozwód i kilkakrotne małżeństwo jest normą,a wręcz kreuje się jako modę.Życie w małżeństwie,które przysparza jakiekolwiek problemy jest nienormalnością.Młodzi,(zresztą nie tylko_) chętnie się wzorują i często nie widząc innej alternatywy dla swoich związków przechodzących kryzysy.

Obrazek użytkownika eReS

20-09-2011 [19:34] - eReS (niezweryfikowany) | Link:

Panie Piotrze, cieszę się,że Pan, jako przedstawiciel młodego pokolenia ma taką właśnie optykę.
Pańskie postrzeganie rzeczywistości jest zapewne związane z tradycyjnym wychowaniem w absolutnie normalnej. chrześcijańskiej rodzinie. Wartości wyniesione z domu rodzinnego przekładają się na własne życie rodzinne, na tworzenie w nim takiej atmosfery, by każdy czuł się pełnowartościowym członkiem komórki rodzinnej i dbał o to, by inni jej członkowie mogli czuć to samo. Współczesność jest kreowana przez bardzo prostackie media, które już w samych swych nazwach mają wyjaśnienie, czym się zajmuja. To takie właśnie różowe "pudelki" propagują radość życia za wszelką cenę, hedonizm na kartę kredytową.Wbijają młodym do głów beztroskę, brak odpowiedzialności i masowanie własnego ego. Zatracono pojęcia i wartości, które były drogowskazami przez stulecia.Nie ma już teraz wyrzeczeń dla drugiej osoby.
Najbardziej chyba drastycznym przykładem ogłupienia jest serial "Rezydencja" w TVP. Kreowanie kolejnych nieodpowiedzialnych egoistów i głupców.Tzw. "Dynastia" dla polskich nuworyszy.
Pozdrawiam i życzę wszelkiego dobra rodzinnego.

Obrazek użytkownika Alaryk

20-09-2011 [21:57] - Alaryk (niezweryfikowany) | Link:

Rozwody są dla chłoptasiów. Prawdziwy Mężczyzna nie łamie raz danego słowa

Obrazek użytkownika Gość

21-09-2011 [07:19] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

Otóż to, Alaryku. Otóż to...
Ale skoro coraz więcej kobiet staje się feministkami, to niestety coraz więcej mężczyzn staje sie chłoptasiami.