Obraza majestatu

 

Pomimo niewątpliwie wrażliwych osobowości, dżentelmenów owych nie obrażało niegdyś suto zakrapiane biesiadowanie w Magdalence z wierchuszką  bolszewickiej ekspozytury w Warszawie. Byli wobec niej tak łaskawi, iż zgodzili się na rejestrację od nowa związku zawodowego pod nazwą Solidarność, a więc na tworzenie de iure oraz w praktyce całkiem nowej organizacji. Ich to nie obrażało, a było dla nich nawet korzystne, bo uznając nieodwracalność delegalizacji NSZZ „Solidarność”, dokonanej w stanie wojennym, pozbywali się uczciwych i niezłomnych ludzi takich jak Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda, Andrzej Słowik, Seweryn Jaworski, Antoni Kopaczewski, Kornel Morawiecki i wielu, wielu innych!...

 

Wzmiankowanych dżentelmenów nie obrażała też ciągłość prawna i wybór na prezydenta niejakiego Jaruzelskiego. Kontentowali też się do roku 1997 konstytucją – jak głosi tradycja – napisaną osobiście przez Josifa Wisarionowicza Stalina. Cieszyła ich kontynuacja bytu państwowego, zainaugurowanego manifestem tzw. PKWN z dn. 22 lipca 1944 r. Nie obraża ich, iż jest to w istocie akceptacją tezy Wieczesława Mołotowa, która głosiła – „Ustał byt państwa polskiego, pokracznego bękarta traktatu wersalskiego!” Minister spraw zagranicznych ZSRR, sprzymierzonego z Rzeszą Niemiecką, był uprzejmy ogłosić to w październiku 1939 r.

 

Tych niewątpliwych gierojów nie obrażała budowa nowej Polski pospołu z ubolami, a więc bez dekomunizacji. Nie ubliżał im brak reprywatyzacji ani „powszechne uwłaszczenie” w postaci tzw. NFI (Narodowe Fundusze Inwestycyjne). Kontentowała ich natomiast prywatyzacja, która uznawana była powszechnie za rozkradanie majątku narodowego.

 

Omawianych zbawców ojczyzny nie wstydzi autorstwo i wykonawstwo 4 czerwca 1992 r. „Nocnej zmiany”, obalenia pierwszego rządu wyłonionego po wolnych wyborach. Był to – jak głoszono – rząd nieudolny. Ale pamiętajmy, premier Olszewski parę dni wcześniej, konkretnie 22 maja wysłał do Moskwy szyfrogram. Zablokował tym sposobem Wałęsie i Skubiszewskiemu podpisanie umowy z Federacją Rosyjską w wersji, która gwarantowała Rosjanom swobodę tworzenia spółek na terenach byłych baz militarnych ZSRR!...

 

Wzmiankowani mężowie stanu oraz ich akolici na wszelkie sposoby będą racjonalizowali swoje działania, ale oczywiście nigdy nie przyznają się do jakichkolwiek błędów. Osobom patrzącym sceptycznie na ich sukcesy odmawiają natomiast prawa do krytycznej analizy. Podejmują próby zatkania im ust! I to jest prawdziwa obraza demokracji, rozumu i przyzwoitości!

Mamy oto dwóch obrażonych dżentelmenów: byłego prezydenta i urzędującego premiera. Pierwszy czuje się obrażony przez historyków, badających jego związki z komunistyczną bezpieką, a drugi przez dziennikarzy komentujących jego peregrynację po Ameryce Łacińskiej...