MUZEUM KOMUNIZMU

Uczniowie szukają wiedzy o patronie szkoły, autorze słów „Czy widzisz te mury czerwone, to grozy i kaźni jest dom ...". Proponuje się im w gablotce mydełko „For You” i zapach PRL w kryształowym flakonie.

23 sierpnia - w rocznicę podpisania paktu Stalina z Hitlerem - po raz pierwszy obchodzono Europejski Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych. Za żelazną kurtyną inna była i jest wiedza o komunizmie. Dla zachodu, komunizm to idea, fantazja minionego stulecia. Można napisać bez przesady, że „lewy brzeg” Paryża wciąż trzyma się mocno.

Dla nas, to stosy trupów, miliony złamanych życiorysów, ale także … tysiące zniewolonych umysłów i błyskawicznych karier. To ich - określenia Jacka Trznadla - „hańba domowa”.

Komunizm
Na plakatach polskiej prezydencji umieszczono tekst: „Kampania promująca ideę powstania w Warszawie Muzeum Komunizmu”. Na tym z Piłsudskim, informującym, że uratował Europę przed komunizmem i na tym z przekreśloną czerwoną gwiazdą. Przyjęta Deklaracja Warszawska ostrzega, że trywializacja zbrodni popełnionych przez totalitaryzmy może doprowadzić do odrodzenia się tych ideologii. Zapewnia się o determinacji w podnoszeniu świadomości historycznej. Deklaracja idzie dalej niż krajowa dekomunizacja trwająca dwadzieścia lat - krok w przód i dwa wstecz, związana z brutalnym atakowaniem historyków usuwających białe plamy.

Prezes IPN Łukasz Kamiński w referacie w centrum rozważań umieścił „prawdę”, „pamięć” i „sprawiedliwość”. Mówił, że żadna z tych wartości nie może istnieć bez dwu pozostałych. Ofiary domagają się prawdy, gdyż trzeba przezwyciężyć kłamstwa totalitarnej propagandy. Nie tylko tamtej komunistycznej propagandy. Komunizm utrwalał kłamstwa przez całe dziesięciolecia i w dalszym ciągu są powielane.

Kto dzisiaj zna nazwiska tych, którzy instalowali komunizm, uczestniczyli w sowietyzowaniu społeczeństwa? Przecież to nie tylko funkowie moskiewcy, kapepowcy i peperowcy, enkawudziści i ubecy, Bierut i Berman, Różański i Radkiewicz, ale również wybitni pisarze i poeci, filozofowie i filolodzy, ci którzy dzięki „wyciu razem z wilkami” (określenie Jana Prokopa) porobili wówczas fantastyczne kariery, zajęli miejsce przedwojennej elity, a także byli wynagradzani dobrami doczesnymi. Otrzymywali wille i apartamenty w Alejach Róż i Przyjaciół, placówki dyplomatyczne, a także naukowe tytuły i stanowiska. Dziesiątki przykładów – od Miłosza i Słonimskiego, po Krońskiego i Kotta. O „młodych” – przykładowo: Kołakowski i Konwicki, Woroszylski i Geremek, a także Janion, o tych, którzy dzięki władzy ludowej wkroczyli na reżimowe salony, miejsca w „Warszawskiej Gazecie” by zabrakło.

Dzisiaj przedstawia się – często po prostu produkuje - fałszywe alibi dla ówczesnych wyborów, łagodnie się ocenia sławienie Stalina. Gdyż w tym samym czasie, gdy na jego cześć „inżynierowie dusz” pisali poematy eksterminowano przedwojenną inteligencję. A więc wynajduje się usprawiedliwienie dla swoich wyborów, a także członków rodzin, mentorów i nauczycieli, całego środowiska. Jan Prokop zauważył, że historię targowicy piszą dzieci targowicy, a powiązania najdosłowniej rodzinne, dają nie tylko ciągłość, ale i efektywność w tym „dziele”. Czy właśnie dlatego w Polsce nie ma muzeum?

Muzeum Komunizmu
O pamięci narodu świadczą pomniki, nazwy ulic i placów. A muzea nowymi środkami przekazu powinny przybliżać prawdę o istocie komunizmu i jego zbrodniach, edukować historycznie. Obraz i dźwięk, konkret trafia do wyobraźni. Ale, nie w Polsce.

W Deklaracji Warszawskiej mówi się: wzywamy do, zobowiązujemy się, deklarujemy, oświadczamy, a w konkluzjach pisze o zaangażowaniu w badania naukowe, gromadzeniu dokumentacji i o upowszechnieniu wiedzy historycznej. Walczymy, by Europa uznała komunizm za system tak samo zbrodniczy jak niemiecki nazizm. A rzeczywistość? Konferencja odbyła się w muzeum Powstania Warszawskiego, a po podpisaniu Deklaracji ministrowie złożyli wieńce pod pomnikami: Powstania Warszawskiego, Poległych i Pomordowanych na Wschodzie oraz Bohaterów Getta.

Jakiż paradoks. 22 lata po odzyskaniu wolności, po obaleniu komunizmu, w centralnym punkcie stolicy nie ma pomnika jego Ofiar.

 

Gdzie złożyć kwiaty i zapalić znicz? Nie tylko, że nie ma Muzeum Komunizmu, ale rusza kampania promująca ideę jego powstania, na ulicach największych miast pojawiają się plakaty, a miesiąc później władze Warszawy w osobie Hanny Gronkiewicz-Waltz zdecydowały - nie będzie. W urzędowym piśmie czytamy: „w związku ze spowolnieniem gospodarczym, uniemożliwiającym podjęcie przez miasto zobowiązań związanych z powołaniem nowej instytucji kultury, zapadła decyzja o rozwiązaniu zespołu (…) pod roboczą nazwą „Muzeum Komunizmu”. Odnotujmy, że o jego powstaniu zadecydował w 2003r. śp. Lech Kaczyński.
W czeskiej Pradze obok Placu Wacława znajduje się takie Muzeum, Łotwa ma wirtualne Muzeum Okupacji, w Budapeszcie od dziesięciu lat w budynku stalinowskiego Urzędu Bezpieczeństwa funkcjonuje pod nazwą Terror Haza. A Polska?

Muzeum w budowie
Co budowano przez tyle lat i jakie plany mieli budowniczowie? Prześledźmy historię.

Zbudujemy najwyższy drapacz chmur w Europie z Muzeum Komunizmu - zapowiadali w 1999 r. architekt Czesław Bielecki, satyryk Jacek Fedorowicz oraz reżyser Andrzej Wajda. W 2003 r. prasa donosiła o otwarciu Międzynarodowego Muzeum Komunizmu „SocLand". A „Wyborcza” pisała o grozie i rozbawieniu: pokój przesłuchań w UB, plakat „Partia sternikiem narodu”, radziecki automat do wody sodowej ze szklanką na łańcuchu oraz paczka papierosów Biełomorkanał.

Dwa lata później w tejże gazecie - „SocLand" zbiera eksponaty. Czytelników informuje, że w Warszawie powstanie skansen PRL i pisze się o „placówce z dreszczykiem". Fundacja przekazała miastu „pierwszy, niezwykle cenny eksponat z certyfikatem autentyczności. To spodnie Władysława Bartoszewskiego, które cerował sobie w więzieniu”.

W tymże 2005 roku koordynator ds. budowy ogłasza zbiórkę mebli i dywanów, snuje wizje: „Myślimy o zatrudnianiu aktorów - będą krzykliwymi sprzedawcami w sklepie, opryskliwymi urzędnikami biura paszportowego, którzy dopytują o szczegóły życiorysu dziadka”.

Wprost boki zrywać „Gazeto Wyborcza”. W Budapeszcie „Dom Terroru”, a u nas skansen i „placówka z dreszczykiem”. Na Czerską zgłosił się były pracownik MSW i prosząc o anonimowość wręczył "Arkusz inwigilowanego". Otóż opisując nos szpiegowanego funkcjonariusz określał, czy jest „mały, średni, duży, gruby, wąski, szeroki, grzbiet nosa wklęsły, prosty, wypukły, falisty, tępy, spiczasty, rozdwojony". Wyborcza miała niezwykłe szczęście do takich anonimów. A także potrafiła na komunizm spojrzeć z „odpowiedniej” strony, od strony „nosa”, banalizując jednocześnie istotę komunizmu. Gdyż media – by posłużyć się określeniem Hannah Arendt - banalizowały zło. Z projektu Muzeum, a więc i z komunizmu robiły „SocLand”.
SocLand

W statucie fundacji „Socland - Muzeum Komunizmu” czytam, że projekt, działalność, scenariusz i ekspozycję – prawie wszystko oddaje się w ręce członków Rady Fundacji. A członkowie to trzej fundatorzy - Bielecki, Wajda i Fedorowicz. Członkami będą dożywotnio, chyba, że złożą rezygnację. Aż skóra cierpnie – władza absolutna. Do 2005 roku muzeum było budowane medialnie.
 

Wyborcza informowała, że do zbioru eksponatów trafił węgierski syfon na naboje z CO2, mydełko For You uwiecznione w filmie "King Size" oraz woda toaletowa Poemat.
 

I wówczas całą koncepcję zrecenzowali Andrzej Paczkowski, współautor „Czarnej księgi komunizmu” oraz Janusz Kurtyka. Wiem, co w swojej recenzji mógł napisać Janusz Kurtyka, człowiek, który żołnierzom wyklętym oddał swą pracę ostatnich lat życia.

Po recenzjach przychodzi jakby otrzeźwienie. „Muzeum w budowie” współorganizuje wystawę „Bibuła”, konferencję w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, urządza wystawę „Plakat Solidarności” i kolejną w 2008 roku „Dekada Wałęsy 1980-1989”.
No dobrze, ale to zadania dla Europejskiego Centrum Solidarności, a gdzie budowniczowie podziali komunistów i instalowanie komunizmu? Gdzie stalinowcy i sowietyzowanie społeczeństwa? Z Augustowa przyjeżdża młodzież ze szkoły im. Niepodległości Polski i pyta o salę poświęconą Obławie Augustowskiej. Uczniowie szukają śladów bohaterstwa przodków, śladów mordu na dziadkach i babciach. I co?

Licealiści z Białegostoku chcą wiedzy o Tymczasowym Komitecie Rewolucyjnym Polski w Białymstoku z Marchlewskim i Dzierżyńskim na czele. A uczniowie gimnazjum w Zagorzycach Górnych im. por. Karola Chmiela chcą wiedzy o patronie szkoły. Na Mokotowie torturowany, po trzech latach śledztwa stracony. W więzieniu napisał słowa piosenki: "Czy widzisz te mury czerwone, to grozy i kaźni jest dom ...". Proponuje się im w gablotce mydełko For You i zapach PRL w kryształowym flakonie?

Hańba domowa
Czas hańby domowej, do 1956 roku to była groza komunizmu i jego ludobójcza totalitarna istota. Adam Schaff – według Andrzeja Friszke najwybitniejszy teoretyk partii, głosił, że obiektywizm zamazując ostrość walki ideologicznej wprowadza kontrabandą idee wroga. Tadeusz Konwicki w „Muzeum miłości do człowieka” ujawnia, że jego miłość do Józefa Stalina nie jest abstrakcyjną i w głębi serca żywi nadzieję, iż przeczyta jego manifest. Szymborska w „Pytaniach zadawanych sobie” deklaruje, że nic z „Jego życia” nie pójdzie w zapomnienie, a Artur Międzyrzecki wieszczy: „Wrogów zmieciemy, Przyszłość Nazwiemy Jego imieniem”.

Ile pięter muzeum zajmą inżynierowie dusz? Gdzie sala stalinowca Krońskiego i jego uczniów, w tym najzdolniejszego Leszka Kołakowskiego?

Dlaczego to trwa 22 lata?

Gdyż po 1989 roku wzorcami do naśladowania nie stali się ci, którzy dawali heroiczne świadectwo wierności Polsce. Ikonami życia intelektualnego stali się Kołakowski, Szczypiorski, Miłosz i Szymborska, których wybory od żarliwego marksizmu do kontestacji komunizmu symbolizowały drogę życiową tego środowiska – piszą autorzy „Komunizmu w Polsce”. A Jan Prokop zauważa łatwość duchowej przebieranki, zmiany ról, raz w służbie zwycięskiej rewolucji, potem gdyż zmienia się klimat i kontekst, umiera Ojciec Narodów – w służbie wolności i praw człowieka.

A w organie Michnika czytam: „Zebrane dokumenty, popiersia Lenina i inne eksponaty z epoki ma przejąć Muzeum Historyczne”.
Jak wytłumaczyć redaktorowi z Czerskiej, że komunizm to nie dokumenty i popiersia Lenina, że komunista przyjmuje wroga w pełnym uzbrojeniu ideologicznym? To słowa, a zarazem deklaracja Jana Kotta, szekspirologa. „Honorowe” miejsce w muzeum ma pewne.
W artykule Wyborczej zatytułowanym: „Muzeum Komunizmu do lamusa? Władze rezygnują” czytelnik natrafia na wyznanie eks dyrektora: „Ogromnie szkoda, że to przedsięwzięcie nie ma finału. A proponowałem choć mały finał - urządzenie tymczasowej wystawy w Sali Kisielewskiego w Pałacu Kultury. I wilk byłby syty, i owca cała”.

Tekst opublikowany w Nr. 37/2011 Warszawskiej Gazety.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Gość

17-09-2011 [10:29] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

Wystarczy wpisać Google hasło "KPP" a ukaże nam się strona Komunistycznej Partii Polski i cisza, gazety milczą, prokuratura milczy, inni milczą ale wystarczy,że pojawi się jakaś strona o charakterze nazistowski to już mamy śledczych z gazet, prokuraturę .... to jest dopiero absurd.

Obrazek użytkownika Gość_Andrzej

17-09-2011 [17:45] - Gość_Andrzej (niezweryfikowany) | Link:

Spośród gronkowców najgrożniejszy dla Polaków jest gronkowiec walcowy !!!