Bydgoszcz - jednak Dombrowicz

To nie był dla mnie łatwy wybór. Decyzja czy poprzeć w wyborach prezydenckich w Bydgoszczy kandydata PO czy niezależnego, ale dość kontrowersyjnego, była dla mnie niełatwa. Zastanawiałem się dość długo, czy może po prostu nie wskazać nikogo. Byłaby to forma pewnej demonstracji sceptycyzmu wobec obu panów. Uznałem jednak, że „nieobecni nie mają racji” i brak poparcia kogokolwiek byłby gestem umycia rąk w stylu Poncjusza Piłata i w gruncie rzeczy formą swoistej „abdykacji” od realnej polityki. Poparcie obecnego wojewody było z mojej strony więcej niż trudne: jest kandydatem rządzącej partii i nawet nie udaje, że jest „z dala od polityki” - jest nominatem PO i jej żołnierzem. A zwłaszcza żołnierzem lidera jednej z dwóch frakcji Platformy w kujawsko-pomorskim - posła Olszewskiego. Powiedzenie p. Bruskiego: „ja to jestem od roboty, sprawy polityczne to proszę z panem Olszewskim” pokazuje, że mamy do czynienia z człowiekiem mało samodzielnym i w zasadzie „pasem transmisyjnym” PO czy jego bydgoskiej odnogi. A wiec w grę poparcie dla wojewody nie wchodziło. Kusił unik i niewskazanie nikogo. Ale jednak zdecydowałem się na publiczne wsparcie kandydatury Konstantego Dombrowicza. Nie dlatego, żebym za nim przepadał. Nie dlatego, żebym uważał, że dotychczas był genialnym prezydentem - bo nie był. Nie dlatego, że uznaję zasadę „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem” - nie uznaję jej, bo życie jest bardziej skomplikowane. Ogłaszam dziś poparcie dla prezydenta Dombrowicza mimo jego szeregu kontrowersyjnych decyzji i emocjonalnych zachowań. Mimo chamskich wypowiedzi na mój temat jego zastępcy p. Grześkowiaka, a bywało, że i samego prezydenta. Poprę go w II turze, bo uważam, że kandydat alternatywny wobec niego i partia, która za nim stoi, partia PO, czyli Pustych Obietnic, jest rozwiązaniem gorszym. Znacznie gorszym, a właściwie najgorszym z możliwych.

 

Poprę Dombrowicza, bo wierzę, że teraz otoczy się zespołem lepszych współpracowników niż dotąd. Poprę go, bo obiecał zaniechanie jednej - więcej niż dyskusyjnej - prywatyzacji i odstąpił od niemądrych planów zmiany historycznej budowy Rynku w Bydgoszczy. Poprę go, bo wierzę, że ludzie zmieniają się, czasem, na lepsze. I że niektórzy - w tym Konstanty Dombrowicz - potrafią wyciągać wnioski z własnych błędów. Dlatego chciałbym, aby to właśnie on - mimo moich osobistych urazów, bo nie one są tu najważniejsze - został prezydentem miasta nad Brdą.