Parasol Merkel, czyli "niebyt" Eriki S.

I tak oto "Gazeta Wyborcza" na prestiżowej drugiej stronie piórem Bartosza T. Wielińskiego triumfalnie obwieszczała "Steinbach spada w niebyt". "GW" eksponowała wytłuszczone, pod tytułem, zdanie: "Jak niewiele musi znaczyć w dzisiejszych Niemczech Związek Wypędzonych, skoro jego szefową Erikę Steinbach wyklucza się jednym przeciekiem do prasy. Autor artykułu podkreślał z całą mocą: "Mamy jest dziś wpływ demonizowanego w Polsce Związku Wypędzonych". W ten sam weekend w "Rzeczpospolitej" ukazał się tekst Małgorzaty Zdziechowskiej pt. "Kanclerz Angela Merkel broni Eriki Steinbach". Gazeta podkreślała, że w ostatnią środę Steinbach "zasugerowała, że to Polska sprowokowała Trzecią Rzeszę Niemiecką, dokonując mobilizacji wojska. Władze CDU uznały, że granice wolności wypowiedzi zostały przekroczone"...  

 

Cóż, albo jedno albo drugie. Albo Frau Steinbach jest politycznym karłem, kompletnie niewartym zainteresowania, albo też parasol nad nią rozpościera samiuśka kanclerz RFN, będąca jednocześnie liderem jej macierzystej formacji. Albo rybki albo akwarium.  

 

Skądinąd tego samego dnia na portalach internetowych pojawiła się informacja, że poparcia dla Steinbach udzielił jeden z najistotniejszych ludzi w państwie niemieckim, a mianowicie premier Bawarii.

 

To nie jest tak, że jednocześnie rację ma i "Wyborcza" i "Rzeczpospolita". Różne rzeczy można różnie oceniać, można różnych polityków mniej lub bardziej lubić, ale nie można tak naginać rzeczywistości do linii politycznej pisma. Tymczasem propaganda sukcesu uprawiana przez "Wyborczą", korespondująca idealnie z przesłaniem mało aktywnego w polityce zagranicznej rządu Tuska, mówi: "Nie bójta się ludzie, jakoś to tam będzie". Wyraźnie widać, że Steinbach jest jak wino: im starsze, tym bardziej uderza do głów przeciętnych Niemców, ale też niemieckich elit.

 

Może wreszcie czas zdjąć różowe okulary i przestać udowadniać, że w krajach sąsiadujących wszystko jest "cacy". Może tam też toczy się ciężka wojna między lewicą i liberałami a obozem tradycji. Wojna wojną, Erika Steinbach ma się świetnie i nic nie wiem, aby była w "politycznym niebycie". Takie są fakty. Czy usłyszymy teraz rządowo-medialne: "tym gorzej dla faktów"?

Tego samego dnia w weekendowym wydaniu dwóch polskich dzienników (11-12.09.2010 r.) ukazały się dwa artykuły o szefowej "Związku Wypędzonych", posłance CDU Erice Steinbach. Charakterystyczne, że te dwa teksty różniły się od siebie całkowicie, ale nie tyle sferze komentarza czy ocen (to normalne), ale w warstwie faktograficznej!