Polskość na Wołyniu

Przeczytałem publikację Walentego Wakuloka prezesa Towarzystwa Kultury Polskiej na Wołyniu, współpracującego ze mną od paru lat. Dotyczyła ona kościoła i polskiego cmentarza wojskowego w Beresteczku.

 W związku z tym chciałbym się podzielić z czytelnikami „niezależnej” z paroma bardziej ogólnymi uwagami na bolesny temat kresowych spraw. Pisałem o tym wielokrotnie, między innymi w „niezależnej” w artykułach z 8 lipca oraz 3,6 i 19 czerwca tego roku, a także o spuściźnie stalinowskiej 28 listopada ubiegłego roku. Wydaje się, że młode pokolenie Polaków zasługuje na prawdziwe informacje o tej części naszej tożsamości narodowej, która tak krwawo i boleśnie została odcięta od naszego współczesnego egzystowania.

Stalin odebrał Polsce przedwojenne Kresy Wschodnie rzekomo z chęci włączenie do sowieckiej Ukrainy dawnych ziem będących we władaniu książąt ruskich. W rozmowie z Rooseveltem, który oczywiście nie rozróżniał Rosji od Ukrainy, tłumaczył że polskie miasto Lwów zostało w czasie I Wojny Światowej zdobyte przez Rosjan w trakcie brusiłowskiej ofensywy i car skorzystał z okazji „przywracając po wiekach Lwów rosyjskiej macierzy”. „Jako Rosjanin gruzińskiego pochodzenia nie mogę być gorszym patriotą rosyjskim aniżeli car” -oświadczył Stalin. Ta argumentacja oparta na oczywistym kłamstwie i pozbawiona jakiegokolwiek logicznego sensu całkowicie zadowoliła Roosevelta, który zgodził się na znacznie większe ustępstwa wobec Sowietów aniżeli Lwów i polskie kresy.

Stalin w rozmowie z Polakami zasłaniał się rzekomymi Ukraińcami pytając o zdanie Chruszczowa, który oświadczył, że Lwów jest miastem ukraińskim zagarniętym przez Polaków i Ukrainie należy się jego zwrot. Wszystko to było zwykłą komedią i ani Chruszczow ani nawet prawdziwi Ukraińcy nie mieli tu nic do powiedzenia.

Właściwie Stalin mógł zrobić wszystko włącznie z wcieleniem Polski do Sowietów, ale zrobił to, co mu w tym momencie wydawało się najdogodniejsze, czyli utrzymanie formalnie statusu niepodległych państw w podbitych krajach przy równoczesnym całkowitym przejęciu w nich władzy i narzuceniu sowieckich wzorców ustrojowych.

Zyskał na tym kilka dodatkowych głosów w ONZ, a już zupełną drwiną było przyznanie pozycji członków ONZ nieistniejącym państwom, czyli sowieckim republikom na Ukrainie i Białorusi.

W sumie mamy do czynienia ze stalinowskim spadkiem, o czym pisałem w „niezależnej” 28 listopada 2010 r. w artykule: „Czy musimy kultywować spuściznę stalinowską?”.

Utrzymujący władzę w Polsce wychowankowie Stalina nie skorzystali z okazji, jaka zaistniała w chwili rozpadu Sowietów, ażeby upomnieć się o polskie prawa na terenie zabranych nam ziem, mamy zatem stan, który w miarę upływu czasu może się utrwalać / wprawdzie na tej ziemi nie ma niczego trwałego/.

Ale nawet przy tym stanie istnieje możliwość zastosowania bardziej ludzkich rozwiązań dla polskiej obecności na ziemiach kresowych.

Słabość polskich rządów polega na tym, że nawet na małej Litwie, która musi mieć świadomość, że cała jej niepodległość jest ściśle związana z pozycją Polski wobec Rosji, nie potrafimy żądać stanowczo równorzędnego traktowania Polaków z traktowaniem Litwinów w Polsce.

Trzeba stanowczo uwypuklić fakt, że obecność kultury polskiej na Litwie, Ukrainie i Białorusi wzbogaca ich własną kulturę narodową i stwarza podstawy do uniezależnienia od wpływów rosyjskich.

Polska w odróżnieniu od Rosji nigdy nie podbiła tych krajów i nasza tam obecność nie grozi aneksją, a mimo to pozostałości kultury rosyjskiej są tam nie tylko tolerowane, ale uznaje się je za element własnej kultury. Klasycznym przykładem jest klasztor i cerkiew w Plaszowej pod Beresteczkiem gdzie z woli cara Mikołaja II powstał kompleks memorialny. Jego centrum stanowiła rosyjska cerkiew zaprojektowana przez wybitnego architekta petersburskiego, wybudowana za carskie pieniądze w 1912 roku na znak jedności Małorusi z Wielką Rusią. Carowi potrzebne to było w celach propagandowych w stosunku do Galicji wschodniej w sytuacji narastającego konfliktu rosyjsko austriackiego. Pamiętam doskonale, że klasztor, który tam powstał był czysto rosyjski i takim pozostał jeszcze przed wojną. Jedynym akcentem ukraińskim była drewniana cerkiewka przeniesiona z Leszniowa, w której miał rzekomo modlić się przed bitwą Chmielnicki, jej najważniejszym akcentem historycznym był malinowy sztandar hetmański ofiarowany Chmielnickiemu przez króla Jana Kazimierza na potwierdzenie jego autonomicznej władzy kozackiej.

Zwycięstwo polskie w bitwie beresteckiej, a właściwie całkowita zagłada wojsk kozackich było właściwie klęską polskiej idei państwa obojga narodów, gdyż zabrakło kontrahentów do negocjacji. W warunkach przeciągającego się oblężenia i oczywistej zdrady Chmielnickiego zaistniała możliwość zawarcia odpowiadającego obu stronom układu z pozostałą starszyzną kozacką, obalenia Chmielnickiego i ustalenia trwałego pokoju.

Pamiątki miejscowej kultury wywodzące się jeszcze z czasów niezależnych księstw, jak choćby cerkwie we Włodzimierzu Wołyńskim, Łucku i innych miejscowościach zostały, albo zburzone przez Moskali, albo przerobione na moskiewską modłę.

Litwini pozostawili po sobie jedynie zbudowany przez Krzyżaków zamek Lubarta w Łucku, nie mieli jednak zwyczaju budowania miast, które właściwie zostały zbudowane po włączeniu Wołynia do Korony głównie polskimi rękami.

Bez polskich pamiątek budownictwa, sztuk plastycznych, ale też piśmiennictwa kultura Wołynia tak jak i innych części dawnych polskich kresów bardzo zubożałaby.

Jest jeszcze jeden istotny czynnik kulturowy –to pochodzenie miejscowej ludności, jej korzenie. Według danych statystycznych z 1931 roku ludność polska stanowiła zaledwie 17 % ogółu mieszkańców. Tylko dziwnym trafem znakomita większość mieszkańców Beresteczka nosiła czysto polskie nazwiska i miała groby swych przodków na katolickim cmentarzu. Podobnie wyglądało to i w innych miejscowościach miejskich i wiejskich. Sam miałem możliwość przeglądania starych dokumentów przechowywanych przez rodziny prawosławne posługujące się językiem rusińskim, a stwierdzających ich polskie i szlacheckie pochodzenie. Zabieg przechodzenia na prawosławie polskiej drobnej szlachty był wynikiem przymusowej sytuacji, w której Moskale dawali do wyboru: albo przejście na prawosławie i uzyskanie statusu wolnych mieszczan, albo sprowadzenie do roli chłopów pańszczyźnianych. Moskale nie uznawali bowiem szlachty zagrodowej, lub bez ziemi.

Wolnym człowiekiem mógł być szlachcic posiadający majątek, względnie pełniący urząd, a także mieszczanin, pod warunkiem wpisania do odpowiedniego rejestru. Po fakcie okazało się jednak, że ci, którzy wykazali się niezłomną postawą nie utracili swojej osobistej wolności. Najlepszym tego dowodem była część mieszczan pozostałych przy religii rzymsko katolickiej i zachowujących polskość.

Polacy na kresach to nie tylko szlachta, posesjonaci z nadań królewskich czy książęcych lub koligacji, ale również w znacznie większej ilości osadnicy rolni i miejscy niezbędni dla zagospodarowania tych ziem wpływając na ich historię i kulturę. Dlatego wszystko, co po nich zostało powinno stanowić istotną część wspólnego dorobku.

Jego niszczenie rozpoczęte przez Moskali po rozbiorach, krwawo kontynuowane przez zbrodniczo bezmyślne działania UPA, a następnie bolszewicką nienawiść do wszelkich przejawów niezależnej kultury nie tylko polskiej, niestety nie ustało z chwilą powstania odrębnego państwa ukraińskiego.

Przykładów można mnożyć bez liku, dla mnie jeden ma szczególny wyraz: - jest to kościół rzymsko katolicki w Beresteczku pod wezwaniem Świętej Trójcy. Ufundowany przez króla Jana Kazimierza został zbudowany już po jego abdykacji przez rodzinę Karczewskich, chwilowych posiadaczy Beresteczka.

Budynek kościoła stoi do dziś i nawet jest przykryty prowizorycznym dachem, ale częściowo wypalony i uszkodzony popada w ruinę. Dawne, wspaniałe wyposażenie kościoła zrabowane lub zniszczone, cenne freski Fretla i piękna polichromia przeważnie odpadły wraz z tynkiem, pozostały niewielkie fragmenty ołtarzy tablic nagrobnych i dekoracji ściennych. Jednakże nawet w tym stanie kościół nadaje się do odbudowy. Niestety mimo usilnych starań zarówno obecnych jak i byłych parafian, a także moich interwencji w najrozmaitszych władzach polskich i ukraińskich kościoła nie zwrócono parafii rzymsko katolickiej czyniąc z niego bezprawnie dar Danajów dla nieistniejącej na terenie Beresteczka parafii greko katolickiej.

Wielokrotnie o tym pisałem zwracając uwagę, że kościół był miejscem szczególnego kultu ludności Wołynia obydwu wyznań zarówno ze względu na cudowną figurę Chrystusa Króla, a szczególnie relikwie św. Walentego, do którego przybywały pielgrzymki katolickie, prawosławne i unickie.

Przed kościołem znajdował się cmentarz polskich żołnierzy poległych w walkach z bolszewikami w 1920 roku. Cmentarz został zlikwidowany przez bolszewików i na jego miejscu pozostał dość zaniedbany zieleniec. Proponowałem postawienie na tym miejscu upamiętniającego pomnika z przywołaniem faktu wspólnej walki narodu polskiego i ukraińskiego z nawałą bolszewicką. Jak dotychczas żadna z moich propozycji nie została realnie podjęta ani przez stronę polską ani ukraińską. Nie wchodząc w szczegóły mogę jedynie stwierdzić, że poza niektórymi organizacjami społecznymi i staraniami indywidualnymi nie widać zainteresowania tymi sprawami na odpowiednim szczeblu decyzyjnym.

Próby wciągania Ukrainy i Białorusi do grona krajów współżyjących z Europą zachodnią powinny zacząć się od wprowadzenia określonych norm postępowania. Bez tego przepaść istniejąca między tymi światami powstała jeszcze za carskich czasów, a spotęgowana przez terror bolszewicki uniemożliwi normalne współdziałanie. 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Rich

07-05-2012 [19:15] - Rich (niezweryfikowany) | Link:

Od lat staram się interesować historią Beresteczka ponieważ moja mama tam się urodziła w 1918 roku , babcia też w 1898.Mamy 2 braci zmarło w latach 20 jako dzieci i byli pochowani na cmentarzu w Beresteczku.Dużo się nasłuchałem histori o Beresteczku od nich.Żyje jeszcze ciocia siostra mamy mieszkamy w USA.Nieraz z ciekawości chciałbym tam pojechać ale nie wiem co jeszcze pozostało z tamtych lat.Mama pracowała w mleczarni.Pamiętam że jak wspominała swoje młode lata to nazwiska jakie wymieniała były czysto polskie.Niestety w 41 roku musieli uciekać na zachód i osiedlili się w Tarnowie.
Taka chwila wspomnień.
Pozdrawiam Wszystkich.