Strefa „euro” czy nowa Unia?

Coraz głośniej mówi się o praktycznej izolacji krajów strefy „euro” od reszty UE. Powoływanie nowych, nie tylko niezgodnych z obowiązującą „lizbońską konstytucją” Unii, ale wprost wbrew jej postanowieniom, instytucji ograniczonych do wybranych krajów świadczy o rzeczywistych zamiarach decyzji o rozszerzeniu począwszy od 2004 roku. Pisałem o tym już kilkakrotnie, ale teraz to już nie powinno budzić wątpliwości nawet u największych entuzjastów Unii.

Oczywiście powstała sytuacja jest okazją do podjęcia różnych inicjatyw począwszy od rozwalenia istniejącej UE. Rysują się różne możliwości:
- powrót do stanu wyjściowego i poszukiwanie nowych dróg na zasadzie działań indywidualnych, lub w ugrupowaniach istniejących od wielu lat / wspólnota węgla i stali, RWPG itp./
- stworzenie nowego ugrupowania krajów wyłączonych z „euro”
- wymuszenie realizacji traktatu lizbońskiego przez stworzenie odpowiedniej większości w organach stanowiących UE.

Niezależnie od negatywów i pozytywów różnych rozwiązań wydaje się, że pierwszym krokiem w kierunku uzdrowienia sytuacji jest działanie w interesie całej UE, pozostałe rozwiązania mogą być wymuszone ewentualnym niepowodzeniem tej idei.

W grupie krajów pozostających poza strefą „euro” największymi są Wlk. Brytania i Polska, niestety tak się składa, że interesy tych dwóch krajów nie są na tyle zbieżne ażeby można było liczyć na łatwe, i co najważniejsze, szybkie ustalenie wspólnej linii działania. A szybkość ma tu znaczenie decydujące, jest wprawdzie już poczyniony pewien krok, tylko że nie za bardzo w pożądanym kierunku, o czym miałem możność pisania w „niezależnej”.

Ubolewa się powszechnie, że kłopoty strefy „euro” wynikające zresztą z samego założenia tak pomyślanej instytucji wspólnej waluty, odbiją się na możliwościach pomocy dla krajów odstających, a szczególnie dla byłych raczej więźniów niż członków sowieckiego imperium.

Takie zagrożenie istnieje, ale nie ono jest największym zmartwieniem w zestawieniu z nieuchronną recesją całej UE w wyniku zastosowania waluty euro bez odpowiednich zabezpieczeń. Polska mogłaby dziś odnieść znacznie większe korzyści ze zwiększenia obrotów między krajami unijnymi aniżeli z całej tej pomocy. Już dziś gospodarka polska może zwiększyć niemal dwukrotnie wolumen sprzedaży na terenie Unii, gdyby nie sztuczne hamulce wprowadzone przez brukselską biurokrację.

Gdyby to się zrealizowało chociażby w części to korzyści dla Polski byłyby znacznie większe aniżeli owe 33,2 mld. euro nadwyżki wynikającej z bilansu naszych przepływów finansowych z UE począwszy od chwili przystąpienia w 2004 roku do dnia dzisiejszego, nie mówiąc już o tym, że skorzystaliby na tym również nasi kontrahenci unijni.

Z naszego położenia geopolitycznego i charakteru naszej gospodarki wynika, że naszym naturalnym partnerem w wymianie towarowej jest przede wszystkim Rosja. Tak się jednak nieszczęśliwie złożyło, że obydwa te kraje znalazły się w sowieckiej przemocy i musiały płacić haracz na utrzymanie bolszewickiego imperium.

Problem niemożliwości wykorzystania tego położenia ze stratą dla obydwu stron polega na tymże współcześni władcy Rosji naśladują Związek Sowiecki nie zdając sobie sprawy, że to już nie te czasy i nie ten potencjał. Niewykluczone jednak, że władze rosyjskie zorientują się, że znacznie lepszym interesem jest zadbanie o dobro rodaków aniżeli budowanie imperium, które i tak nie ma szans na powodzenie.

Jest to jednak przyszłość może nieunikniona, ale trudna do określenia w czasie. Na razie jednak musimy jakoś wybrnąć z tego ambarasu, jaki nam zgotowano w UE.

Moje propozycje dotyczące wspólnego rynku stały się w obecnej sytuacji po prostu sprawą palącą. Niestety władający Polską albo tego nie widzą, albo posłusznie wykonują obce polecenia.

Nadzieja jest w tym, że w przypadku zmiany rządu po wyborach zaistnieje realna możliwość zainicjowania idei wspólnego rynku i stworzenia odpowiedniego ugrupowania krajów członków unijnego towarzystwa.

Powodzenie takiej akcji zależy od aktywności i siły przebojowej zdolnej do przełamania marazmu brukselskiego, ale też od treści programu. Znając praktyki unijnej biurokracji należy obawiać się utopienia idei w bagnie kompromisów i odwlekania decyzji. Stąd podstawowym warunkiem powodzenia jest wyłączenie z procesu tworzenia nowej formuły rynku europejskiego obecnej administracji UE.

Krótko mówiąc potrzebne jest działanie rewolucyjne, gdyż tylko takie daje gwarancję powodzenia i nie chodzi tu tylko o poprawę sytuacji gospodarczej Europy, ale nawet o jej przetrwanie. 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika wędrowiec

19-08-2011 [22:31] - wędrowiec (niezweryfikowany) | Link:

Jedynym wyjściem jest skasowanie tego sztucznego tworu jakim jest związek Państw europejskich.Dziś toczy śię walka o pierwsze miejsce w szeregu.Nie zjednoczyło narodów Cesarstwo rzymskie a wyśiłek Lenina spoczoł wraz z nim w Mauzoleum.W niedalekej przeszłośći upadł wschodnio-europejski zakon wzajemnej pomocy za chwile rozpłynie się UE.

Obrazek użytkownika ksena

19-08-2011 [23:08] - ksena (niezweryfikowany) | Link:

poprzez działania w interesie całej Unii mało prawdopodobne i chyba tylko w sferze pobożnych zyczeń.Leczenie moze sie okazac na tyle nieskuteczne,ze az śmiertelne.