Wajda - skandalista, czyli obrzydliwość

To słowa głęboko nieprawdziwe, a etycznie obrzydliwe. Gdy tak nikczemnie gada Palikot - to już jego chamstwo nie dziwi, choć dalej godne jest najwyższego potępienia. Co jednak począć, gdy takim właśnie językiem Palikota, językiem nienawiści i agresji mówi słynny, opromieniony laurami, polski reżyser? Milczeć w zaambarasowaniu? Wzruszyć ramionami? Udać, że nie zauważa się takiego wybryku? Zwalić to na upały?  Nie, świństwo musi być nazwane świństwem. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Niezależnie, czy takie obrzydlistwa wypowiada Palikot, koleś spod budki z piwem, czy też tzw. autorytet moralny.

 

Nieładnie, Panie Andrzeju, nieładnie - po prostu obrzydliwie. A arogancja zaślepia: mówi Pan o rzeczy, która nie miała miejsca, obraża Pan człowieka, polityczna niechęć jest dla Pana ważniejsza niż fakty. Szkoda, że to właśnie Pan…

 

Kolejna skandaliczna wypowiedź Andrzeja Wajdy zasmuca. Przed wyborami pan reżyser obnażył się w prasie francuskiej, teraz puściły mu hamulce moralne w prasie włoskiej (konkretnie: w "La Repubblica"). Słowa Wajdy: "Prezes PiS wykorzystuje mity męczeństwa w walce politycznej"  - są absolutnie żenujące. Tak nikczemnie nie powinien mówić nikt. A przecież od sławnego reżysera wymaga się więcej. A raczej wymagało się…