Rządząca koalicja „pomogła” kredytobiorcom

1. Podczas ostatniego posiedzenia Sejmu przyjęto pospiesznie zmiany w dwóch ustawach, w wyniku których kredytobiorcy posiadający kredyty walutowe będą mogli je spłacać w kasie banku lub przelewem ale przy pomocy waluty zakupionej we własnym zakresie.

Bank będzie musiał taką wpłatę przyjąć bez podpisywania dodatkowych aneksów do umowy kredytowej i bez pobierania jakichkolwiek dodatkowych opłat związanych ze spłatą kredytu przy pomocy waluty kupionej poza bankiem.

Koalicja PO-PSL reklamowała te rozwiązania jako znacząca pomoc dla kredytobiorców, którzy zaciągnęli kredyty w walutach obcych, a teraz w wyniku znaczącej dewaluacji złotego szczególnie wobec szwajcarskiego franka, mają coraz większe kłopoty z ich spłatą.

Dodatkowym obciążeniem dla tych, którzy pożyczali w walutach były tzw. spready, czyli różnice pomiędzy kursem kupna waluty, a kursem jej sprzedaży, które w przypadku niektórych banków sięgały 10%.

2. Zmiany w ustawach przyjął Sejm teraz przyjmie je zapewne Senat i wejdą one w życie od września tego roku, tyle tylko, że już teraz są poważne wątpliwości czy rzeczywiście pomogą one kredytobiorcom.

Analitycy zajmujący się tą problematyką policzyli, że gdyby wszyscy kredytobiorcy mający kredyty we frankach udali się do kantorów w celu nabycia tej waluty do spłaty miesięcznej raty, to podaż szwajcarskiej waluty w kantorach musiałaby wynosić około 330 mln franków w każdym miesiącu roku.

Takie zapotrzebowanie na franki może spowodować tylko jedno, że kupienie tej waluty w kantorach będzie wiązało się z podniesieniem przez nie kursów sprzedaży, a więc zarabianie na kredytobiorcach walutowych przeniesie się z banków do kantorów.. Wzrost kursów sprzedaży franków nastąpi także jeżeli tylko część kredytobiorców zdecyduje się kupować franki w kantorach.

Jeżeli proces wzrostu kursów sprzedaży w kantorach nie będzie taki szybki jak należałoby się tego spodziewać, to różnica w spłacie raty kredytu we frankach w kwocie 300 tys zaciągniętego w styczniu 2008 roku na 30 lat przy założeniu zakupu franków po średnim kursie kantorowym w stosunku do średniego kursu stosowanego przez banki, będzie wynosiła zaledwie 45 zł miesięcznie.

3. Jak z tego wynika pomoc dla kredytobiorców walutowych będzie raczej symboliczna, choć problemy tej blisko 700 tys. grupy gospodarstw domowych, są coraz poważniejsze.

Gospodarstwa te pożyczyły około 150 mld zł we frankach i ponad 20 mld zł w euro i przy każdej dewaluacji złotego mimo comiesięcznych spłat, wartość tych kredytów rośnie.

Ponieważ są to kredyty hipoteczne ich zabezpieczeniem były nieruchomości na zakup których były zaciągane. Wartość tych nieruchomości w ostatnich 2-3 latach spadła, a wartość zaciągniętych na nie kredytów mimo spłat jest coraz wyższa więc banki będą w najbliższym czasie żądały dodatkowych zabezpieczeń. To dodatkowe poważne obciążenie oprócz wzrostu wartości comiesięcznych rat.

Mimo że kredytobiorcy zaciągając kredyty we frankach podjęli swoista grę z rynkiem licząc na to, że kurs franka będzie przez lata oscylował w granicach 3 złotych i na razie tę grę przegrywają, to skala tego problemu może nie tylko zdestabilizować finanse około 700 tys gospodarstw domowych ale także spowodować poważne zakłócenia w finansach wielu banków, które udzielały tego rodzaju kredytów.

Zmiana przepisów prawnych w sprawie spreadów walutowych dokonana przez koalicję PO-PSL jest więc swoistym plastrem na zgangrenowaną ranę, który nie daje szans na wyleczenie zakażenia. Koalicjanci przykleili kolejny plaster jak zrobili to w wielu innych ważnych dziedzinach życia przez 4 lata swoich rządów.

W kampanii wyborczej będą zapewne chwalili się tą „pomocą” dla tych którzy pożyczali w walutach, tylko czy ci ostatni tą pomoc w ogóle zauważą.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jawa

31-07-2011 [11:03] - Jawa (niezweryfikowany) | Link:

ale też dotyczy ludzi dobrze sytuowanych tych wykształconych z dużych miast dla których liczy się głównie chata, fura i komóra i trudno mi im współczuć.

Obrazek użytkownika sarmata

31-07-2011 [13:22] - sarmata (niezweryfikowany) | Link:

Więc zbyt pochonie oceniasz. PO oszukuje wszystkich byle być u żłobu. Metody oszustwa sa problemem tych oszukanych i tych co będą przez PO oszukani.

Obrazek użytkownika Heretyk

31-07-2011 [15:21] - Heretyk (niezweryfikowany) | Link:

To legislacyjna dyskwalifikacja.
1. Banki dały kredytobiorcom "wirtualne" franki, te pieniądze są tylko zapisem księgowym, kredytobiorcy zostali "wsadzeni" w kredyt we frankach w momencie największego wychylenia wahadła kursowego.
Różnica w kursie jest dodatkowym zyskiem dla banków.
Równie dobrze banki mogły dawać kredyt np w ziemniakach, albo w główkach kapusty w momencie spadku cen, wiedząc że ceny pójdą w górę i kredytobiorca odda im z nawiązką.

Największą głupotą świata jest zmuszanie kredytobiorców by zaczęli spłacać kredyt drukowanym pieniądzem, tak jak zostało to napisane jest nierealne skupienie w kantorach 330 mln franków miesięcznie.
2. Suma kredytów zaciągniętych kredytów jak napisał Pan Kuźmiuk to 150 mld pln, to czego nie napisał, to to że po wzroście kursu franka suma kredytów do oddania wynosi ok 150 mld x 1,5 (wzrost kursu z 2 pln na 3 pln)
Obecnie wszystko musisz mnożyć x 1,5 , tj jeśli zaciągnąłeś kredyt na 30 lat, to będziesz go spłacał 45 lat.

Obrazek użytkownika Gość

08-08-2011 [10:30] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

kredyt i jego wartość ustalana przez giełdę/kurs/wskaźniki często niewiele ma wspólnego z realną wartością domu/nieruchomości na którą był udzielony. Jest to gra wielkich sił kórzy na bazie emocji, chęci, konieczności życiowej kredytobiorców zbijają szybko swój kapitał. Czy przeciętny dom o wartości równej np. 20 lat pracy na danym stanowisku nagle w ciągu kilku miesięcy zmienia wartosc i kosztu 1,5 - 2 razy więcej niz wartość tej samej pracy tyle tylko że wyrażonej w chf/euro/ czy innej walucie. A do tego niektóre banki dołozyły jeszcze swoim klientom w plecy na gwałtownej zwyżce spreadu (np. DB PBC) pomimo, że niby o ich zadowolenie i w ich interesie działają. Kpina i czysta lichwa. Rozumiem, że każdy chce zarobić i to jest normalne ale chyba powinny być pomiedzy ludźmi szanowane zasady jakiegoś porozumienia, zaufania i tzw zdrowego rozsądku. Przecież taką sytuację to dzisiaj nawet trudno określić hazardem bo klienci nie brali kredytów na papiery wartościowe, akcje czy inne towary na których można szybko zarobić lub ewentualnie stracić. A wrzucanie wszytkich do jednego worka nie jest prawdą bo dzisiejsi zadłużeni to często (a może nawet najczęściej) zwykli ciułacze, którzy mieli prawo zakładać że przyszłość jest w miare stabilna i przewidywalna. czyż nie tak, jeśli mówi się o współpracy, porozumieniu, strefie euro itp.