Partia przyjaciół Moskali

Pseudo, bo wybory tam nie były demokratyczne. Ich zaproszenie byłoby swoistą nagrodą za nieprzestrzeganie praw człowieka, dyskryminację mniejszości narodowych, zamykanie dziennikarzy i opozycji. Dzięki naszej, chadecko-konserwatywnej kontrofensywie, udało się odrzucić tego typu "oryginalne" pomysły. Białoruś w Euronest będą więc reprezentować - przynajmniej do czasu przyszłych wolnych wyborów - przedstawiciele demokratycznej opozycji. Ale okazało się, że partia przyjaciół Łukaszenki, a tak naprawdę przyjaciół Rosji w PE, jest większa niż niektórzy przypuszczali. Gdybyśmy dziś przyjęli propozycje socjalistów to na pewno nie zachęciłoby to Mińska do większej demokratyzacji - wręcz przeciwnie, byłby to sygnał, że Łukaszenko może robić co chce. Rosjanom wyraźnie zależało, żeby w tej sprawie Łukaszenko postawił na swoim, a UE mniej zdecydowanie domagała się przestrzegania praw człowieka i obywatela. Cieszę się, że pokazaliśmy dyktatorowi i - pośrednio - Moskalom "gest Kozakiewicza".

Awantura w PE, a właściwie na posiedzeniu Zgromadzenia Parlamentarnego Euronest, czyli organu realizującego Partnertwo Wschodnie. Socjaliści, wspierani przez postkomunistów oraz część zielonych i część liberałów, chcieli, ni mniej ni więcej, zaprosić do europarlamentu... pseudoposłów z Białorusi.