Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Zakładamy Stow. Platforma Obywatelska
Wysłane przez Teresa Bochwic w 06-07-2011 [21:35]
Dalsze losy prawowania się o nazwę naszego Stowarzyszenia „Polska Jest Najważniejsza”, używaną przez partię Poncyljusza i Jakubiak (Kluzik już odeszła). Dostaliśmy postanowienie Sądu Okręgowego z 27 maja br. (długo, długo szło), że sąd oddala naszą apelację w tej sprawie przybrania naszej nazwy przez tę partię.
Zarzuciliśmy sądowi, jak określa to w Postanowieniu z 27 maja, „obrazę prawa materialnego art. 43 k.c. w zw. z art. 23 k.c. poprzez wpisanie do ewidencji partii politycznych – partii politycznej Polska Jest Najważniejsza, podczas gdy w obrocie prawnym działa Stowarzyszenie Polska Jest Najważniejsza”. Zgodnie bowiem z przepisami Kodeksu Cywilnego nie mogą funkcjonować publicznie dwie organizacje, zbyt mało lub wcale nieróżniące się nazwą.
Choć zatem obie nazwy są identyczne, sąd oddalił naszą apelację, tamta partia może używać naszej nazwy.
Podpisała Przewodnicząca składu sędzia Romana Górecka i dwóch innych sędziów.
Z uzasadnienia, długiego na 3 strony i nader uczonego, z powołaniem na Konstytucję RP, orzeczenia Sądu Najwyższego i Międzynarodowe Pakty Praw Obywatelskich i Politycznych, „zakres kognicji i podstawę prawną rozstrzygnięć w tym przedmiocie” itd., krótko mówiąc, wynika, że Stowarzyszenie nasze nie jest partią, rejestry stowarzyszeń i partii są osobne, a partię PJN zarejestrowano całkowicie zgodnie z prawem, więc nie ma o czym mówić.
Apelacja oddalona. Naszym zdaniem ta decyzja sądu pozwala na wprowadzenie permanentnego zamieszania publicznego, ale co tam. To na nas wrzeszczą uczestnicy Marszów Pamięci, gdy wyciągamy transparent podpisany SPJN, to na nas bazyliszkowato i ironicznie patrzą, gdy usiłujemy udowodnić, że nie jesteśmy wielbłądem i z partią Poncyljusza i Jakubiak nie mamy nic wspólnego.
Ale co tam, kognicja w obrocie prawnym a nawet prekognicja, bo sąd dopuścił nas do postępowania, gdy już podjął decyzję, triumfuje.
A my? cóż, teraz możemy iść skarżyć się do Sądu Najwyższego. Tam może przynajmniej prekognicji nie będzie.
A na razie zakładamy Stowarzyszenie Platforma Obywatelska. Będzie zabawa.
I ciekawa lekturka: o wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka co to znaczy wolność słowa, i że nie ma potrzeby autoryzowania wywiadów z politykami.
5 lipca 2011 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał ważny wyrok ws. Wizerkaniuk p. Polsce, w którym uznał obowiązek uzyskania autoryzacji oraz odpowiedzialność karną związaną z jego niewypełnieniem za naruszenie art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, tj. prawa do wolności słowa.
Wobec Jerzego Wizerkaniuka, redaktora naczelnego „Gazety Kościańskiej” w 2003 r. zostało wszczęte postępowanie z art. 49 prawa prasowego w zw. z art. 14 pr. pras., ze względu na brak autoryzacji wypowiedzi prasowej. Redaktor opublikował wywiad, opatrzony zdjęciem posła, bez jego wyraźnej i jednoznacznej zgody. Postępowanie w sprawie przeciwko skarżącemu zostało warunkowo umorzone na rok, a skarżący został zobowiązany do zapłaty kwoty l 000 zł na wskazany przez sąd cel społeczny. Redaktor złożył skargę do Trybunału Konstytucyjnego (SK 52/05), który jednak uznał regulacje dotyczące autoryzacji za zgodne z Konstytucją oraz do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (skarga nr 18990/05).
Wbrew orzeczeniu TK, ETPCz uznał, że postępowanie karne oraz sankcje nałożone na dziennikarza były nieproporcjonalną ingerencją w prawo do wolności słowa. ETPCz podzielił tym samym zdanie odrębne prof. A. Rzeplińskiego, zgłoszone do wcześniejszego wyroku TK.
W wydanym wyroku, ETPCz podkreślił przede wszystkim, że polskie sądy zignorowały dwa bardzo istotne czynniki dla właściwej oceny sprawy. Po pierwsze, sądy krajowe w ogóle nie odniosły się do treści wywiadu oraz nie badały, czy publikacja rzeczywiście zniekształcała oryginalne wypowiedzi polityka, przedstawiała je w fałszywym ub zmanipulowanym kontekście, a także czy faktycznie naruszyła dobre imię polityka.
Po drugie polskie sądy nie uwzględniły statusu osoby udzielającej wywiadu dziennikarzowi - tj. tego, że był on wówczas czynnym politykiem, posłem na Sejm RP. Bez wątpienia był zatem osobą publiczną, od której oczekuje się, aby była przygotowana na to, że jej działalność będzie przedmiotem szczególnego zainteresowania opinii publicznej. "Już sam brak rozróżnienia w podejściu do osób publicznych i prywatnych w sprawie z zakresu wolności słowa w praktyce polskich sądów jest niezgodny z utrwalonym orzecznictwem Trybunału, które konsekwentnie akcentuje, że granice ochrony przed krytyką osób publicznych są znacznie węższe niż w przypadku innych obywateli" - podkreślił ETPCz w uzasadnieniu orzeczenia.
Trybunał skrytykował także obowiązujące w Polsce przepisy prawa prasowego nakładające obowiązek uzyskania autoryzacji oraz przewidujące sankcję karną za brak jego dopełnienia. Trybunał zaznaczył, że przepisy te dają obecnie osobie udzielającej wywiadu łatwe narzędzie, aby zablokować jakąkolwiek publikację wypowiedzi, którą po czasie uznają za niewygodną, choćby w pełni odzwierciedlała wypowiedziane przez nie wcześniej słowa. Obowiązujące przepisy nie wymagają podania uzasadniania dla odmowy autoryzacji, nie określają także ram czasowych na jej udzielenie, przez co osoby udzielające wywiadu mogą swobodnie odwlekać jego publikację. Zdaniem Trybunału, obowiązek ten może w nieuzasadniony sposób spowalniać obieg informacji i powodować, że zgromadzony przez dziennikarza materiał straci na wartości jako nieaktualny.
Trybunał zwrócił także uwagę na to, że obecna regulacja może zachęcać dziennikarzy do tego, aby unikali bezpośredniego cytowania interlokutorów z obawy, że zablokują publikację odmową autoryzacji. Paradoksalnie bowiem przytaczanie cudzych wypowiedzi nie jest objęte takim obowiązkiem. Ponadto, ETPCz wskazał na inne dostępne w polskim porządku krajowym cywilne środki prawne (np. powództwo o ochronę dóbr osobistych), które z jednej strony nie są tak dotkliwe jak postępowanie karne (dopuszczalne przez Trybunał jedynie w skrajnych przypadkach nadużycia wolności słowa, takich jak np. mowa nienawiści), a jednocześnie środki te w wystarczający sposób chronią interesy osób udzielających wywiadów dziennikarzom, którzy dopuszczają się naruszenia zasad rzetelności zawodowej. (www.sdp.pl)
Ech, żebyż tak u nas ta Europa wreszcie zapanowała...
Komentarze
06-07-2011 [23:21] - Wiecho2 (niezweryfikowany) | Link: Ja proponuję nazwę:
Platforma Obywatelska Polskiego Stronnictwa Ludowego- POPSL (potocznie-Popsuł) Albo Platforma Obywatelska Sopjuszu Lewicy Demokratycznej -POSLD!
2011.07.06 23.18
07-07-2011 [13:03] - antoni (niezweryfikowany) | Link: lepiej
Lepiej: Platforma Obywatelska - Chrześcijańska Unia Jedności.
06-07-2011 [23:25] - Szarlej (niezweryfikowany) | Link: No niestety
Trzeba było zastrzec nazwę, tak jak to się robi ze znakami/nazwami handlowymi. Wtedy nie byłoby problemu. A z tym Stowarzyszeniem Platforma Obywatelska to raczej nie przejdzie. Nie sądzę, żeby PO nie zastrzegła tej nazwy.
07-07-2011 [01:16] - RYSK (niezweryfikowany) | Link: prosze sie zastanowic nad platforma
robicie dobre rzeczy wiec po bedzie miala darmowa reklame, malo kto bedzie odroznial te dwie platformy, co najwyzej zdziwi sie ,ze partia degeneratow raptem zmadrzala.
07-07-2011 [10:06] - kokon (niezweryfikowany) | Link: Prymitywizm niektórych sędziów jest już przysłowiowy.
To wynik grubej kreski Mazowieckiego, ze tacy sędziowie są sędziami.
07-07-2011 [11:54] - Siwy (niezweryfikowany) | Link: Typowe sądowe
Poplątanie z pomieszaniem prawa i jego interpretacji.Każdy sędzia rzepkę skrobie sobie po swojemu i jak wiatr zawieje.