Eurofront - walka o komisarzy

Wygłosiłem również przemówienie dotyczące przygotowania szczytu w Kopenhadze ws. zmian klimatycznych. Oto jego zasadnicza część:

 

" (…) Apeluję o zachowanie właściwych proporcji. Wbrew temu, co tu usłyszeliśmy, to nie są najważniejsze negocjacje w dziejach ludzkości i tak naprawdę przyszłość ludzkości od tych negocjacji nie zależy tak, jak to przedstawiają niektórzy nasi koledzy. Decyzje w sprawie konkretnych limitów odnośnie pakietu klimatycznego nie zostały w sposób precyzyjny i szczegółowy podjęte.

 

Można wyrazić tylko ubolewanie, że przesądzono, iż tak naprawdę skutki tego pakietu, skutki finansowe, będą przede wszystkim obciążały kraje biedne, kraje nowej Unii. Decyzja o tym, żeby uzależnić finansowanie tej sprawy od kwestii nie dochodu na głowę mieszkańca, a limitu zanieczyszczeń, jest decyzją uderzającą w gospodarkę krajów nowej Unii, w tym także mojego kraju - Polski."

 

 

                                                                                         ***

 

 

Poparłem kilka tzw. oświadczeń pisemnych m.in. włoskich chadeków ws. obrony "eksponowania krzyża i innych symboli religijnych w salach szkolnych, sądach, urzędach publicznych, instytucjach lub w urzędach miejskich", a także ws. 25-rocznicy katastrofy w Bophalu (a właściwie wciąż istniejących skutków). A tak na marginesie jeden z polityków lewicy w Polsce zarzucił mi, że współprzygotowałem rezolucję ws. sytuacji w Gwinei i złośliwe zapytywał czy stamtąd będę następnym razem startował. Wyjaśniam owej osobie, że największym błędem polskich europosłów, poważnie rzutującym na nasz image, byłoby skoncentrowanie się - i pokazywanie tego - wyłącznie na sprawach dotyczących naszego kraju (polityka wschodnia UE, polityka energetyczna itp.). Jeśli tak zrobimy, będziemy nieskuteczni. Powinniśmy wraz z innymi interesować się różnymi problemami, choćby po to, aby gdy dojdzie do debaty na tematy ściśle z Polską związane, zabierać głos w sposób bardziej wiarygodny, pokazując, że jest to problem "europejski", a nie tylko narodowy.

 

                                                                                        ***

 

Barroso rozpoczął już nieoficjalne rozmowy z kandydatami na komisarzy. Spotkał się m.in. z Januszem Lewandowskim. Ale pełny kształt Komisji możemy poznać nawet dopiero w styczniu. Nam przypadnie prawdopodobnie budżet, a więc teka, którą ma obecnie mała Litwa. Inaczej niż w Polsce jest to "resort" mało prestiżowy i mało ważący. W Parlamencie Europejskim mówi się, że dużo istotniejsze są inne teki gospodarcze: przemysł, konkurencja oraz rynek wewnętrzny (dwie z tych trzech tek ma dostać Berlin i Paryż) - tam bowiem rozstrzygają się kluczowe sprawy dla ekonomii i Unii i poszczególnych krajów członkowskich.

Na europejskim, a ściślej europarlamentarnym froncie w tym tygodniu znaczne przyspieszenie. Przedostatnia w tym roku sesja PE w Strasburgu i m.in. debata o nowo wybranym unijnym "prezydencie" oraz szefie unijnej dyplomacji. Europosłowie mieli pół godziny na zadanie pytań przewodniczącemu Komisji Europejskiej Barroso. Byłem bodaj jedynym Polakiem, który zdołał się "przebić". Zadałem pytanie ewidentnie z tezą, jak ocenia mecz między "starą" a "nową Unią" w kontekście unijnych stanowisk. Powiedziałem, że gdy chodzi o władzę wykonawczą w tym meczu jest 3:0 dla "starej Unii", a dodatkowo po pierwszym stycznia 2012 także szef europarlamentu będzie ze "starej UE" (chodzi o niemieckiego socjalistę Martina Schulza). Barroso powiedział pokrętnie, że osoby te wraz z nim reprezentują całą Unię, a nie kraje, z których pochodzą... Tra-la-la - można by skomentować.