Powtórne kłamstwo katyńskie

Jeśli na dzisiejsze stosunki polsko-rosyjskie spojrzeć w perspektywie sprawy mordu katyńskiego stanie się oczywiste, że nie uległy one żadnej pozytywnej zmianie, a hasło rzekomego „pojednania” stanowi wyłącznie propagandowy slogan. Państwo rosyjskie nigdy nie uznało mordu na polskich obywatelach za zbrodnię ludobójstwa, nie ujawniło wszystkich okoliczności sprawy, nie otworzyło archiwów, a w oficjalnym stanowisku rządu rosyjskiego przekazanym do Trybunału w Strassbourgu stwierdzono, że „ nie ma dowodu na to, iż Polaków zamordowano”. Ten sam rząd Putina w kwietniu 2010 roku odmówił jakiejkolwiek rehabilitacji ofiar, twierdząc, że „nie udało się potwierdzić okoliczności schwytania polskich oficerów, charakteru postawionych im zarzutów i tego, czy je udowodniono”. W maju br. główny prokurator wojskowy Federacji Rosyjskiej Siergiej Fridinski oznajmił, że „z powodu przedawnienia” nie ma podstaw prawnych do wznowienia dochodzenia w sprawie rozstrzelania polskich jeńców.
W rosyjskich szkołach, w zakresie nauczania historii XX wieku nadal obowiązują wytyczne z 2008 roku wydane przez Akademię Podwyższania Kwalifikacji i Zawodowego Przekwalifikowania Pracowników Oświaty. Młodzież rosyjską uczy się, iż mord w Katyniu był sprawiedliwą zemstą za zagładę wielu tysięcy Rosjan w polskiej niewoli po wojnie 1920 roku. Naucza się również, że tamtą wojnę wywołała Polska, a nie Związek Radziecki oraz przekonuje, że ludobójstwa Józefa Stalina, to nic innego jak „mądre działania przywódcy szykującego kraj do wojny”. W tym samym duchu nową wersję kłamstwa katyńskiego powiela płk. Putin, głosząc, że zbrodnia „ była osobistą zemstą Józefa Stalina za porażkę w wojnie polsko-bolszewickiej roku 1920”.
To fałszerstwo wydaje się szczególnie bliskie obecnym „elitom” III RP, wyrosłym na „pustej ziemi” Polski powojennej. Dokonana z premedytacją fizyczna likwidacja tysięcy oficerów II Rzeczpospolitej – autentycznej elity narodu polskiego miała przecież, w zamyśle Stalina otworzyć drogę do budowy „nowego państwa” pod przywództwem skarlałych, poddanych sowieckiej woli „autorytetów”. Katyńska eksterminacja otwierała przestrzeń dla zbrodniczego porozumienia z ludźmi podległymi Moskwie, a w perspektywie długofalowej strategii miała doprowadzić do zniszczenia polskiej tradycji i kultury. Nie była aktem zemsty, a celowym i precyzyjnie przeprowadzonym mordem politycznym, wpisanym w sowiecką politykę ekspansji i podboju Europy.
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że współczesna Rosja czuje się spadkobiercą katyńskiego kłamstwa, a podtrzymywanie go uważa za swoją rację stanu. Dowodem jest treść odpowiedzi władz rosyjskich ws. skargi katyńskiej złożonej w marcu br. w Europejskim Trybunale Praw Człowieka, w którym Rosja negatywnie odpowiedziała na żądanie Trybunału dotyczące m.in. ujawnienia akt, umorzonego w 2004 r., śledztwa rosyjskiej prokuratury. W 17-stronicowym piśmie strony rosyjskiej ani razu nie użyto słowa zbrodnia, czy mord, napisano jedynie o sprawie lub zdarzeniu katyńskim. Uzasadniając odmowę ujawnienia dokumentów rosyjskiego śledztwa, władze Federacji powołują się „na ochronę interesów współczesnej Rosji”. Zdaniem Moskwy postanowienie o umorzeniu śledztwa katyńskiego z 2004 roku musi pozostać tajne, gdyż „zawiera tajemnice, których ujawnienie mogłoby przynieść uszczerbek bezpieczeństwu kraju”.
To stwierdzenie wskazuje wręcz, że istnieje historyczna i prawna ciągłość pomiędzy Związkiem Sowieckim, a obecną, rzekomo demokratyczną Rosją, zaś ukrywanie prawdy o zbrodni ludobójstwa jest dla Federacji Rosyjskiej istotną kwestią dotyczącą bezpieczeństwa państwa.
„Myślę, że odpowiedź na skargę strasburską jest po prostu skandalem - ocenił wówczas dokument władz rosyjskich prezes IPN Janusz Kurtyka i dodał : „To stanowisko w jaskrawy sposób kłóci się z innymi oficjalnymi deklaracjami władz rosyjskich. Powinniśmy wyrazić głęboką nadzieję, że ta drastyczna rozbieżność zostanie wkrótce usunięta, tym bardziej, że argumentacja strony rosyjskiej na potrzeby Strasburga oparta jest na nieprawdzie”.
Jak dotychczas nic nie wskazuje, by w sytuacji powstałej po 10 kwietnia miało dojść do zasadniczej zmiany stanowiska władz Rosji. Przeciwnie - od dnia tragedii smoleńskiej jesteśmy świadkami budowania wtórnego kłamstwa katyńskiego, - znacznie groźniejszego, niż dotychczasowy, sowiecki fałsz, bowiem w jego utrwalaniu bierze udział grupa rządząca III RP, traktując je jako fundament „nowego otwarcia” w stosunkach polsko-rosyjskich.
Większość tzw. elit III RP uważa przecież, że sprawę katyńską należy zamknąć w imię przyszłości i ułożenia dobrych stosunków z rosyjskim sąsiadem. Historia, która ma „nie dzielić” - winna stać się kartą zamkniętą, zdławioną nakazem kazuistycznej moralistyki i mętnych interesów.
Istnieje ogromny, rażący fałszem dysonans: między wspólnymi, oficjalnymi gestami i deklaracjami władz państwowych, a rzeczywistym zachowaniem Rosji wobec sprawy Katynia.
Władze III RP mając pełną świadomość, w jakim kierunku prowadzi rosyjska taktyka kłamstw historycznych utrzymują polskie społeczeństwo w przeświadczeniu, jakoby po 7 kwietnia i później nastąpił pozytywny zwrot w polityce Rosji. Przemilcza się lub zataja informacje nie pasujące do obłudnego obrazu „pojednania”, a w licznych wypowiedziach polityków grupy rządzącej i wspierających ją „elit” próżno poszukiwać prawdy o rzeczywistym stosunku Rosji wobec mordu katyńskiego. Jako ponurą farsę należy uznać wręczanie „dyplomów za zasługi dla zbliżania społeczeństw Polski i Rosji” takim ludziom jak współprzewodniczącym tzw. grupy ds. trudnych: Adamowi Rotfeldowi i Anatolijowi Torkunowowi, której działania poza wymiarem propagandowym nie mają żadnego wpływu na proces rozliczenia Rosji ze zbrodni ludobójstwa.
Do miana symbolu pustych gestów można zaliczyć przekazanie Bronisławowi Komorowskiemu 67 tomów akt śledztwa katyńskiego w maju br. Są to wszystko rzeczy doskonale znane polskim prokuratorom, którzy widzieli je już przed kilkoma laty. Tyle, że wówczas Rosjanie nie pozwolili wywieźć ich do Polski. Na każdej stronie przekazanych dokumentów znajduje się informacja, że jest to uwierzytelniona kopia. Całość akt rosyjskiego śledztwa liczy 183 tomy, to zatem co „ujawniono” stanowi zaledwie trzecią część sowieckich tajemnic.
Przekazanie akt Bronisław Komorowski powitał z „nadzieją, iż zbliża się moment końca kłamstwa katyńskiego”, a oddany przyjaciel Moskwy reżyser Wajda dostrzegł w zdarzeniu „następny krok na drodze polsko-rosyjskiego zbliżenia”.
Ogólnikowe zapowiedzi władz rosyjskich o zamiarze przekazywania kolejnych tomów akt, należy postrzegać jako element cynicznej gry, w której kilka ujawnionych dokumentów ma stanowić rodzaj szczególnej nagrody dla „polskich przyjaciół” płk Putina. Nie od dzisiaj puste, obłudne gesty są dla kremlowskich przywódców elementem rozgrywania kwestii historycznych w interesie politycznym i gospodarczym Rosji.
Choć rząd III RP przyłączył się skargi skierowanej do Trybunału w Strasburgu i w niedawnym memorandum wskazał, iż Federacja Rosyjska nie przeprowadziła rzetelnego śledztwa wyjaśniającego okoliczności zbrodni katyńskiej, daremnie szukać konkretnych działań dyplomacji polskiej lub choćby wypowiedzi decydentów piętnujących Rosję za ukrywanie stalinowskich tajemnic. W medialnym przekazie, jaki dociera do polskiego społeczeństwa putinowska Rosja ma jawić się jako kraj przyjazny i otwarty.
Takie postępowanie, wobec rzeczywistych zachowań władz rosyjskich trudno nazwać inaczej, jak współuczestnictwem w powtórnym kłamstwie katyńskim.

Nikita Pietrow, rosyjski historyk, wiceszef stowarzyszenia Memoriał, trafnie ocenił grę płk Putina przed uroczystościami katyńskimi w dniu 7 kwietnia:
„Dla mnie to szyderstwo Kremla. – stwierdził Pietrow - Śledztwo zakończono sześć lat temu, a opinia publiczna w naszych krajach do dzisiaj nie została zapoznana z jego rezultatami. Nie odpowiedziano na podstawowe pytania - jak i kto? Ze strony Kremla nie zostanie tam powiedziane nic nowego. - Putin powie to, co mówił już we wrześniu zeszłego roku w Gdańsku - że jest to tragiczna data, łącząca dwa narody”. Kto pamięta przemówienie Putina w obecności wzruszonego Donalda Tuska wie, że Pietrow miał rację.
Miesiąc później przewodniczący Rady Federacji rosyjskiej Siergiej Mironow podczas wizyty w Polsce oświadczył, że „Katyń może i powinien stać się symbolem rosyjsko-polskiego pojednania historycznego. Katyń - to nasz wspólny ból i nasza wspólna tragedia" – zrównując tym samym postawę katów z dramatem ofiar.
Przed kilkoma dniami Stowarzyszenie Memoriał stwierdziło, że od czasu uroczystości żałobnych w Katyniu, poświęconych 70. rocznicy zamordowania polskich oficerów, władze Rosji nie uczyniły nic, aby zamknąć sprawę zbrodni.
„W ciągu ostatnich sześciu miesięcy struktury państwowe nie zrobiły kompletnie niczego, a wysiłki społeczeństwa napotykały demonstracyjne, nawet bezczelne przeciwdziałanie ze strony tych struktur” – ocenił wiceprezes Memoriału Jan Raczyński w artykule, opublikowanym w „Prawdzie Gułagu”, dodatku do opozycyjnej „Nowej Gaziety”.
Oświadczenie Memoriału wydano po tym, jak 2 listopada br. moskiewski sąd prowadzący postępowanie z pozwu tej organizacji podjął ostateczną decyzję o utajnieniu postanowienia o umorzeniu śledztwa w sprawie mordu katyńskiego. W toku postępowania sądowego ujawniono, że klauzulę tajności na materiały śledztwa nałożyła Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) uznając, że niektóre dokumenty zawierają „tajemnice państwowe”. To kolejny dowód szczególnych więzi łączących Związek Sowiecki z dzisiejszą Rosją.
Rosyjska prokuratura od lat odmawiała Memoriałowi i rodzinom ofiar zbrodni katyńskiej dostępu do akt śledztwa, twierdząc, że zostały utajnione przez komisję międzyresortową. W czerwcu br. komisja przesłała do sądu pismo, w którym zaprzeczyła jakoby utajniała materiały. Zdaniem Memoriału na jaw wyszły wówczas nieprawdziwe argumenty rosyjskiej prokuratury, które powtarzano od lat. – „Teraz wiemy, że to FSB podjęła decyzję o utajnieniu. A to oznacza, że oszukane zostały polskie władze, a także Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, do którego złożyliśmy skargę przeciwko Federacji Rosyjskiej w imieniu rodzin katyńskich” – stwierdził Ireneusz Kamiński, adwokat rodzin katyńskich. Memoriał chciał, aby FSB została uznana za stronę w postępowaniu. Sąd odrzucił również ten wniosek, nie uzasadniając swojej decyzji.
Fakty te jednoznacznie wskazują, że dysponentem prawdy o Katyniu są dziś służby Federacji Rosyjskiej, a sprawa mordu nadal stanowi przedmiot cynicznych gier pułkownika KGB. Jednocześnie, przedstawiciele grupy rządzącej Polską nie wykazują dość odwagi ani woli politycznej, by przeciwstawić się instrumentalnemu traktowaniu Katynia i domagać ujawnienia dokumentów ze śledztwa.
Choć od mordu na polskich oficerach upłynęło 70 lat nadal jesteśmy w punkcie wyjścia. Żaden sąd i żaden trybunał na świecie nie uznał zbrodni katyńskiej za akt ludobójstwa. Nikt nie ustalił okoliczności mordu. Nie znamy pełnej listy jego sprawców. Wiele poszlak wskazuje, że większość jeńców była mordowana nie nad dołami katyńskimi, ale w więzieniach NKWD w Smoleńsku i w Moskwie. Istnieje wiele znaków zapytania dotyczących podstawowych kwestii.
Kongres USA, który w 1950 r. powołał specjalną komisję do wyjaśnienia okoliczności zbrodni, określił mord mianem katynizmu, przez który rozumiano "precyzyjny, szatański plan totalitarnego podboju świata". W Raporcie Końcowym Komisji Kongresu USA znalazło się sformułowanie, zgodnie z którym "należy ustanowić międzynarodowy trybunał w celu zbadania popełnionych z premedytacją zbrodni, bez względu na miejsce, gdzie zostały popełnione. Dopóki Organizacja Narodów Zjednoczonych nie ujawni, że katynizm jest precyzyjnym, szatańskim planem totalitarnego podboju świata, dopóty nie wypełni swoich obowiązków wobec świata". Jak wiemy, zalecenie Komisji nigdy nie zostało zrealizowane, a zbrodnię katyńską okryła zmowa milczenia światowych mocarstw. Trudno nie dostrzec, że ta haniebna zmowa trwa do dnia dzisiejszego, a po śmierci ofiar Smoleńska znajduje zakładników również wśród władz III RP.
Pora uświadomić sobie, że skoro tak postępuje się w sprawie zabójstwa kilkudziesięciu tysięcy polskich oficerów dokonanego przed 70 laty, istnieje w pełni uzasadniona obawa, iż podobny los spotka sprawę tragedii smoleńskiej.
Czy można przypuszczać, by współczesna Rosja dostrzegająca powinność swojego państwa w ukrywaniu prawdy o Katyniu za fasadą „ochrony bezpieczeństwa”, mogła dopuścić do rzetelnego wyjaśnienia okoliczności tragedii z 10 kwietnia?
I czy wolno utrzymywać, że rząd III RP zbywający tchórzliwym milczeniem realną politykę historyczną Rosji i podejmowane przez to państwo kolejne akty fałszu katyńskiego, będzie w stanie bronić prawdy o śmierci polskiego prezydenta i towarzyszących mu osób?
Zbrodnia katyńska ma bez wątpienia wymiar symbolu. „Precyzyjnego, szatańskiego planu”. Kto nie chce go dostrzec i ucieka w bojaźliwy bełkot o „pojednaniu” i „przyjaźni” staje się współwinnym ukrywania zbrodni i przyjmuje na siebie moralną i prawną odpowiedzialność.